Punkt widzenia Liama (1 os.)
- Co?
- Co?
- Liam – zaczął Harry, biorąc głęboki wdech. – Chyba zakochałem się w
twojej siostrze.
Chyba zakochałem się w twojej siostrze. W twojej siostrze. Siostrze.
Siostra. Moja siostra. Wpatrywałem się w tego idiotę dobre pięć minut, próbując
przeanalizować i zrozumieć jego słowa. Pierwsze, co do mnie dotarło to to, że
Harry mówił o Alasce. Bo tylko ona jest moją siostrą, a on wyraźnie powiedział ‘w
twojej siostrze’. Po chwili również zaczynałem rozumieć, że się w niej
zakochał. Dobrze. Harry zakochał się w Alasce. Zaraz, zaraz. On CHYBA się w
niej zakochał.
- Ocipiałeś? – Mruknąłem, całą swoją uwagę skupiając na jego głupiej,
wystraszonej twarzy. Harry był moim przyjacielem, ale nie miał prawa wyskakiwać
z takimi tekstami.
- Wiem, że mówiłeś mi, żebym trzymał się od niej z daleka – zaczął. – I uwierz
mi, że nawet do głowy by mi nie przyszło, żeby zakochać się w Al, ale… Gdy
byłem w nowym Jorku to strasznie mi jej brakowało i…
- Zamknij się – warknąłem. – Czy ty siebie w ogóle słyszysz? To, że za nią
tęskniłeś o niczym nie świadczy! – Przywalę mu, przyrzekam. Jak on w ogóle mógł
wiedzieć, co to znaczy się w kimś zakochać? Przecież ten idiota nie był z nikim
dłużej w związku niż dwa tygodnie! Przywalę mu.
- Że jesteś idiotą?
- Nie – warknął. – Że to coś więcej i nie obchodzi mnie co powiesz, bo
wiem, że ona też coś do mnie czuje – dodał.
- Każdy wie, że Alaska się w tobie kocha – prychnąłem. – To żadna
tajemnica.
- Ja nie wiedziałem – mruknął.
- Bo jesteś idiotą.
- Przestaniesz? – Westchnął, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Idealna
pozycja żeby mu przywalić. – Rozumiem, że możesz być wkurzony, ale…
- Mam ochotę cię zabić – przerwałem mu. – A wiesz dlaczego?
- Bo złamałem kod przyjaźni?
- Co kurwa? – Zapytałem. Jaki kod przyjaźni? O co mu chodzi? – Dobra, nie
ważne. Chodzi o to, że ja doskonale wiem, że ty ją skrzywdzisz. I ty też o tym
wiesz.
- Nigdy jej nie skrzywdzę, zrozum to – stwierdził. Taa jasne. – Alaska jest
dla mnie naprawdę ważna! Liam nie skrzywdzę jej! – Krzyknął, wymachując łapami.
- Nie, bo to ja skrzywdzę ciebie – uśmiechnąłem się, biorąc krok w jego
stronę. Nie chciałem go uderzyć, w końcu jesteśmy kumplami. No, ale oczywiście
ten debil musiał odskoczyć w lewo, prosto na mój stolik.
- Kurwa – zawył, łapiąc się za lewy nadgarstek. – Liam, boli!
- Ja pierdolę, zaraz wyjdę z siebie i stanę obok – warknąłem, pomagając mu
się podnieść.
- Chyba musisz mnie zawieść do szpitala….
Czekam na więcej :3
OdpowiedzUsuńjebłam xd
OdpowiedzUsuńNapisze tu co do tego jedno zdanie... To są debile. The End.
OdpowiedzUsuń-.... bo złamałem kod przyjaźni ?
OdpowiedzUsuń- Co kurwa ??......
Ahahaha pozdro z podłogi. Hahahha Harry chyba serio jest idiotą XDD
Boże jebłam.. :D
OdpowiedzUsuń