23. Pamiętnik.
Gdyby nie to, że
nosiła w sobie niczemu winne dziecko już dawno by się poddała. Trzy dni obrażania i bicia
były istnym piekłem. Stanley za każdym razem, kiedy ją ‘’odwiedzał’’
pozostawiał po sobie jakiś znak. Nie miała już sił, ale przecież musiała jakoś
dać radę.
- Jak się
czujesz? – Zapytał Robert, 'przyjaciel' Stana. Robert okazał się być tym tajemniczym
mężczyzną, który odciągnął wściekłego Stana od Sutton poprzedniego dnia. –
Jestem tu żeby ci pomóc, więc…
- Pomóż mi stąd
uciec – poprosiła kolejny już raz. Rob był lekarzem, którego o pomoc poprosił
Rogers. Widocznie już od początku planował się na niej wyżywać, ale obecność
doktora sprawiła, że powróciła jej wiara w przeżycie. – Błagam…
- Nie –
odpowiedział szybko, dokładnie oglądając jedną z wielu ran na ciele brunetki. –
Powiedz, co cię boli.
- Wszystko –
burknęła, próbując ułożyć się w wygodniejszej pozycji, jednak było to dość
trudne zważywszy na warunki w jakich się znajdowała.
- Sutton nie będę
mógł ci pomóc, jeśli dokładnie nie powiesz gdzie cię boli – westchnął, wpatrując
się w bladą twarz dziewczyny. Tak naprawdę Robert nie planował przyjęcia
‘propozycji’ Stana, ale powiedzmy, że Rogers był bardzo przekonywujący w tej sprawie. Robertowi żal było Sutton i w pewnej chwili nawet chciał zawiadomić policję, ale wiedział, że
wtedy Stanley mógłby skrzywdzić jego rodzinę, a do tego na pewno nie zamierzał
dopuścić.
- W okolicach
prawego żebra – odpowiedziała cicho, nie będąc już w stanie wytrzymać potwornego
bólu. – Najbardziej – dodała, zaciskając mocno powieki, kiedy dłonie Roberta
znalazły się właśnie w tamtym miejscu.
- Sutton… -
Zaczął, niepewnie się jej przyglądając. Coś było nie tak, ale musiał się
upewnić, że miał rację. Brunetka otworzyła oczy, spoglądając na lekarza. – Czy
ty nie jesteś przypadkiem w ciąży? – Zapytał, nadal trzymając dłoń na jej
brzuchu.
- Nie –
zaprzeczyła szybko, próbując odsunąć się od dotyku mężczyzny. – Przyrzekam, że
nie jestem w ciąży – załkała, co potwierdziło jego przypuszczenia. Głośno
westchnął, odsuwając się od niej. Spojrzał na drzwi, upewniając się, że Stan im
nie przeszkodzi.
- Nie powiem mu
nic – obiecał, na co Sutton odetchnęła. – Jutro przyniosę ci witaminy i jakieś leki przeciw bólowe, no i powiem
Stan’owi, że masz złamane żebro – dodał. – To powinno go trochę powstrzymać.
- Mam złamane
żebro?
- Nie –
uśmiechnął się. – Ale on nie musi o tym wiedzieć – powiedział, pakując swoje
rzeczy do czarnej torby. – Do zobaczenia jutro – i znowu została sama.
Przymknęła powieki, opierając zmęczone ciało o zimną ścianę. Każdego dnia
modliła się żeby ten horror się wreszcie skończył, ale ciągle tam była.
Codziennie zasypiała i budziła się obawiając się o życie swoje i swojego dziecka. Zastanawiała się również czy jej przyjaciele w ogóle jej szukają. A co jeśli pomyśleli, że po prostu
wyjechała i zostanie już tu na zawsze? Nie, Alaska na pewno ją szuka. Kiedyś
obiecały sobie, że jeśli któraś bez słowa zniknie na dłużej niż jeden dzień to ta druga zawiadomi policję. Harry też pewnie się martwił.
I Niall. I Liam? Może. W końcu była z nim w ciąży, prawda? Chociaż
przypominając sobie jego reakcję na tę wiadomość, szybko sobie to z głowy wybiła.
- Liam miałby się
o nas martwić? – Prychnęła, spoglądając na swój brzuch. – Jasne. Prędzej kaktus
mi na dłoni wyrośnie, niż Payne uroni, chociaż jedną łzę z naszego powodu.
---
Karen Payne była
kobietą z którą nie powinno się zadzierać, bo inaczej kończyło się to bardzo
źle. Nie lubiła również, gdy ktoś nie wykonywał pracy tak jak należało,
ponieważ ona sama była perfekcjonistką. Na przykład dwa lata temu bez żadnych
skrupułów, zwolniła sekretarkę, ponieważ ta zapomniała przypomnieć jej o
wizycie u fryzjera. Tak, było aż tak źle. Dlatego też każdy obawiał się, co Karen zrobi z Sutton Irwin, dziewczynie, która nie tylko ją okłamała, ale
również naraziła na utratę wręcz perfekcyjnej opinii.
- Kto o tym
wiedział? – Warknęła w dłoni ściskając kolorowe czasopismo. Kiedy przy porannej
kawie czytała artykuł o jednej ze swoich modelek, nie mogła do końca w to uwierzyć. Była
wręcz pewna, że prasa szukała tylko czegoś, co mogłoby Payne’ów skompromitować.
Jednak miny jej dzieci potwierdziły, że artykuł mówił prawdę. – Pytam, KTO O
TYM WIEDZIAŁ? – Wrzasnęła. Alaska przełknęła głośno ślinę, postanawiając, że to
ona weźmie na siebie rozmowę z matką. Harry ulotnił się do łazienki, Liam
zupełnie nie reagował, a reszta zmyła się do domów zaraz po tym jak wściekła
Karen wpadła do mieszkania swojego syna.
- Możemy
porozmawiać o tym, kiedy indziej? – Zapytała z nadzieją blondynka. – Sutton porwano,
więc to raczej nie na miejs…
- Nie na miejscu?
– Warknęła Karen, przerywając córce. – Nie na miejscu? Nie na miejscu jest to,
że zatrudniłam dziwkę!
- Mamo!
- Wiedziałaś o
tym?
- Mam…
- Wiedziałaś?
- Tak –
odpowiedziała, poddając się. – Wiedziałam, ale Sutton nie jest żadną dziwką! Po
prostu przez jakiś czas pracowała w klubie go-go, ale to wszystko! Odeszła
zaraz po tym jak ty jej zaproponowałaś pracę – dodała, broniąc przyjaciółki. I
pomyśleć, że to ona sama kiedyś była przeciwna brunetce, a teraz tak zażarcie
jej broniła. I to przed własną matką.
- Czy ty
wyobrażasz sobie, co będzie jak na przykład ludzie z Versace się o tym
dowiedzą? – Burknęła starsza z kobiet. – Tydzień temu zadzwonili, że chcieliby
ponownie współpracować z Sutton i Harrym…
- Naprawdę? – Zza
drzwi wyjrzał Harry, szeroko się uśmiechając. Karen jednak go zignorowała,
konytuując.
- … Bo planują
jakąś nową reklamę perfum, ale przecież jak przeczytają czym Sutton się
zajmowała, od razu się wycofają!
- Skąd pewność,
że się wycofają?
- A uważasz, że
taka marka jak Versace będzie chciała mieć coś wspólnego z agencją, która
zatrudnia dziwki? – Prychnęła.
- Ostatnio
czytałem artykuł o Lagerfeldzie i podobno jedna z prostytutek tak mu się
spodobała, że wystąpiła na jego pokazie – wtrącił Harry, wzruszając ramionami.
Alaska lekko się uśmiechnęła, bo jak Harry czasami coś powiedział to nie
wiadomo było czy śmiać się czy płakać. Jej matka natomiast obrzuciła go krzywym
spojrzeniem, po czym swoją uwagę skupiła na zamyślonym Liamie.
- A ty co uważasz? – Zapytała, podchodząc do syna. Zawsze uważała, że Liam był poważnym, inteligentnym
mężczyzną, więc była prawie pewna, że ją w tej sprawie poprze. – Liam?
- Nic –
odburknął, wzruszając ramionami. Przez ostatnie dni komunikacja z Liam’em była
jeszcze trudniejsza niż zazwyczaj.
- Jak to nic? –
Oburzyła się. – Właściwie to, dlaczego tak bardzo przejmujesz się zaginięciem
tej dziewuchy? Znając teraz prawdę, myślę, że miała jakieś porachunki z byłymi klientami – dodała.
- Też tak uważam –
w mieszkaniu pojawiła się Nicole, przyznając rację Karen. – Myślę, że to
porwanie nie było przypadkowe. A co jeśli to ona sama to wszystko zaplanowała?
Może chce od was wyciągnąć pieniądze – dodała.
- Chyba sobie
żartujesz – oburzyła się Alaska, podchodząc do dziewczyny. – Nie wiemy czy
Sutton żyje, a wy dwie zachowujecie się jakby was to w ogóle nie obchodziło!
Tobie to się nawet nie dziwię – powiedziała, wskazując na Nicole. – Ale ty
mamo? Oceniasz ją, ale tak naprawdę nie wiesz, dlaczego Sutton tam pracowała…
- Al…
- Stop! –
Przerwał im Liam, podnosząc się na równe nogi. Miał już dość tego, że wszyscy
dookoła niego zachowywali się tak jakby przeszłość Sutton była teraz
najważniejsza. Czy nikt naprawdę nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa, w
jakim Irwin mogła się teraz znajdować? – Mam was już wszystkich dość! Skończcie
pieprzyć głupoty i zajmijcie się czymś pożyteczniejszym! – Warknął, kierując
się w stronę drzwi. – I jeszcze jedno. Jeśli zamierzasz nadal mówić coś złego o
Sutton, to wiedz, że dziewczyna, ‘‘która zrujnowała twoją cudowną reputację’’
nosi w sobie twojego wnuka – dodał, po czym po prostu wyszedł, zostawiając ich
zszokowanych. Po kilku minutach, jako pierwszy ocknął się Harry.
- Czy on
powiedział, że Sutton…
- Tak –
przytaknęła Alaska, nadal wpatrując się w drzwi. – Sutton jest w ciąży z Liam’em.
---
Nie miał zamiaru
się nigdzie włóczyć, ale też nie chciał wracać do siebie. Miał już dość
towarzystwa swojej matki, siostry i przyjaciół. A najbardziej to miał dość
Nicole i nawet sam nie wiedział, dlaczego. Denerwowała go, kiedy ciągle
powtarzała, że wszystko będzie dobrze, skoro gówno wiedziała. Zresztą tak samo
jak on, ale Liam przynajmniej nie wmawiał sobie, że Sutton wróci i wszystko się
ułoży. Nie, Liam był przygotowany na każdą możliwość.
- Nareszcie –
mruknął sam do siebie, rozsiadając się na kanapie w mieszkaniu swojej siostry.
Kiedyś Alaska dała mu zapasowy klucz tak w razie czego i teraz postanowił to
wykorzystać. – Cisza i spokój – westchnął. Próbował zasnąć, ale ostatnie
wydarzenia mu to uniemożliwiały. – Cholera – przeklął, wstając na równe nogi i
po kilku sekundach był już w pokoju Sutton. Nie wiedział, dlaczego, ale w tym
momencie to miejsce go strasznie uspokajało. Pewnie dlatego, że każdy szczegół, każda najmniejsza rzecz przypominała mu Sutton. Musiał odbudować nadzieję, że nic jej
nie jest i, że do niego wróci. Poza tym musiał przemyśleć czy to już czas, aby
zawiadomić rodzinę Irwin o jej zniknięciu. Nie chciał ich martwić, ale wszyscy
twierdzili, że jej rodzice powinni wiedzieć. I pewnie mieli rację, ale Sutton
nigdy o nich nie wspominała, więc może nie byli w najlepszych stosunkach?
- Zajmę się tym
później – mruknął, a jego wzrok skupił się na niebieskim zeszycie, leżącym na
szafce nocnej. Oczywiście, była to prywatna rzecz Sutton, ale nie mógł się powstrzymać.
Otwierając zeszyt, zorientował się, że był to pamiętnik. Zaczął czytać wpis
z dnia, którego uratował ją przed JJ’em.
Pamiętniku,
Zawsze uważałam, że John będzie tą osobą, która uratuje mnie z trudnej sytuacji, a jednak taką osobą okazał się nie, kto inny jak Liam. Nie wiem, co w JJ’a wstąpiło, ale gdyby nie Payne… Nawet nie chcę myśleć, co mogłoby się stać. Chyba nigdy mu się nie odwdzięczę za to, co dla mnie zrobił. I ciągle robi…
Dziękuję Liam.
Sutton xx
Uśmiechnął się i
całe poczucie winy mu przeszło. Przerzucił kilka kartek, ponownie zatracając
się w tym co Sutton napisała.
Pamiętniku,
Miałam sen o Liam’ie.
I to nie byle jaki sen… EROTYCZNY SEN! Uprawiałam seks z Liam’em we śnie! To takie żałosne, że aż nie chce mi się o tym myśleć… Ale to i tak nie jest najgorsze! ON MNIE PRZYŁAPAŁ! Dzięki Bogu jest za głupi żeby wpaść na to, co mi się śniło, ale i tak przeszłam mini zawał serca.
Głupi Liam.
Sutton xx
PS: Czy to źle, że mi się podobało?
Tego się nie
spodziewał. Przez dłuższy czas wpatrywał się w pamiętnik, po czym wybuchnął
głośnym śmiechem. Sutton miała sen erotyczny z nim w roli głównej. Świetnie.
Pamiętniku,
Kochałam się z Liam’em. I nie był to sen, chociaż czasem marzę żeby było inaczej. Nie rozumiem jak on mógł mnie tak potraktować, ale widocznie dla niego uczucia innych się nie liczą. Myślałam, że ta noc coś jednak dla niego znaczyła, ale myliłam się. Najgorsze, że już nigdy nie chce mnie widzieć. Nie wiem jak ja to przeżyję.
Sutton xx
Nie był pewien
czy powinien czytać dalej, bo przecież w ich życiu było tylko gorzej.
Pamiętniku,
John przyznał się do morderstwa Katy. Nadal nie mogę w to uwierzyć. To był zdecydowanie jeden z najgorszych dni w moim życiu.
Straszne. Biedna Katy.
I Liam. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Pewnie nie będzie najlepszym wyjściem powiedzenie mu o ciąży, ale nie mogę tego już dłużej ukrywać.
Zrobię to.
Sutton xx
Pamiętniku,
Powiedziałam mu i już oficjalnie wiem, że moje dziecko wychowa się bez ojca.
Sutton xx
Gdyby tylko mógł ją za wszystko przeprosić
i powiedzieć, że był głupi i chcę wychować z nią to dziecko, zrobiłby to. Jak on
mógł być aż tak głupi? Jak on mógł wyjść? Co jeśli już nigdy nie będzie miał
szansy jej tego wszystkiego powiedzieć? Ocierając mokre od łez policzki,
przewrócił kolejną kartkę na ostatni wpis.
Pamiętniku,
Czy to źle, że mimo wszystko pokochałam go?
Kocham Cię Liam.
Sutton xx
Wpatrywał się w
ostatni wpis dobre dziesięć minut, ciągle powtarzając każde słowo w myślach.
Próbował sobie to jakoś poukładać, ale mimo wszystko nie mógł pojąć jak po tym
wszystkim mogła go kochać. To i tak nie było w tej sytuacji najdziwniejsze.
Najdziwniejszą rzeczą było to, że na swój niedorzeczny sposób, on również coś
do niej czuł. Mimo swojego zachowania wobec niej, dobrze wiedział, że Sutton
była kobietą z którą mógłby spędzić resztę swojego życia. Może bycie dupkiem
było jego systemem obronnym? Może tylko udawał, żeby jakoś wybić sobie ją z
głowy? Jeśli tak, to marnie mu to wyszło i musiał przyznać to sam przed sobą.
_____________________________________
Witam :) Ten rozdział to taki przygotowujący już do zakończenia, bo do końca pierwszej części DzV zostały już tylko cztery rozdziały + epilog. Jejku nawet nie wiem jak udało mi się tak długo prowadzić to opowiadanie (ehem to chyba dzięki wam ehem), bo zazwyczaj kończyłam pisać po drugim rozdziale heh.
No nic... Sutton kocha Liama, Liam kocha Sutton... :D I jak?
A teraz tak z innej beczki: ZAJĘŁAM DRUGIE MIEJSCE W KONKURSIE NA NAJLEPSZY ONE-SHOT O ONE DIRECTION :D Musiało być o wakacjach i ośmiornicy no i coś tam udało mi się wymyślić... Jeśli chcecie przeczytać to zapraszam TU :)
Do następnego;*
Czytasz = komentujesz!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWoow świetny Liam w końcu pokazał że ma uczucia ♡ tak bardzo lubię ten rozdział. Mam nadzieje ze będzie 2 część tego opowiadania chęcią bym przeczytała
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ♥
@Only_1Dreams
Cudnie ♥
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE TAAAAAK LIAM KOCHA SUTTON! JESTEM W NIEBIE :D Wystarczy ją jeszcze tylko uratowac i będzie super :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. czekam na nexta. twój one show jest świetne. powinno zająć 1 miejsce. :)
OdpowiedzUsuńJa juz chce nastepny!!!!! :D
OdpowiedzUsuńO jezu genialny rozdział! Chyba normalnie przeczytam go po raz drugi!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! :*
Co za akcja..... kochaja sie !!!
OdpowiedzUsuńwow wow wow:-D naprawde niezłe :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:-* Xx
@patina007
Niech ktoś tej biednej Sutton pomoże..:(
OdpowiedzUsuńoh Liam :D dobrze, że wszystkim powiedział :D
nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.
pozdrawiam
wow:Czekam na następny! :*
OdpowiedzUsuńCzekamy na male Payniatko xD
OdpowiedzUsuńHahaa ja też czekam :D
Usuńjak przezyje ;(
UsuńLiczę na to że przeżyje bo jak nie to się chyba powiesze a przed sobą powiesze autorkę!
UsuńPeggy grorze ci!
Usuń:P
Usuń