15. Oczywiście.
Dwa tygodnie później.
- Mówiła, że nigdy mnie nie opuści – załkał,
wpatrując się w szklankę z trunkiem. – Mówiła, że zawsze będziemy razem. W
filmach to zawsze facet ugania się za kobietą, a w naszym przypadku było
zupełnie inaczej. To ona ciągle za mną latała, a ja w końcu wpadłem w jej sidła
– westchnął. – I po co mi to było? Teraz tylko przez nią cierpię…
- Tego nie dało się przewidzieć – powiedziała
brunetka, przecierając kolejną szklankę szmatką. Od kilku dni Harry codziennie
pojawiał się w barze, w którym pracowała i za każdym razem upijał się do
nieprzytomności. Oczywiście jej to było na rękę, bo dzięki niemu więcej
zarabiała, jednak, kiedy zaczął się jej zwierzać jakoś przestało zależeć jej na
zarobku i skupiła się bardziej na pomocy, której Harry zdecydowanie potrzebował.
– Może już wystarczy? – Zapytała, kiedy zamówił kolejnego drinka. Brunet tylko
energicznie pokręcił głową, po czym głośno westchnął.
- Tylko to pozwala mi żyć – odpowiedział, biorąc
łyk nowego napoju. Taylor odstawiła ostatnią szklankę na swoje miejsce,
zerkając na zegarek. Od dwudziestu minut powinna być już w drodze do domu,
niestety bardzo ciężko było pozbyć się Harry’ego. – Chcesz żebym już sobie
poszedł? – Zapytał nagle, zwracając na siebie jej uwagę. Uśmiechnęła się
nerwowo, przytakując.
- Przepraszam, ale… - Zaczęła. – Już powinnam
zamknąć 20 minut temu, poza tym muszę odebrać Henry’ego od mamy – wyjaśniła,
szukając kluczy. Harry, który ledwo trzymał się na nogach, wzruszył ramionami
nic sobie z tego nie robiąc. – Harry?!
- Nie idę – warknął, kładąc głowę na blacie. – Źle
się czuję – dodał po chwili.
- Ja naprawdę muszę już wyjść – westchnęła,
próbując pomóc mu wstać. – Harry, współpracuj ze mną! – Warknęła, jedną ręką
obejmując go w pasie, aby pomoc utrzymać mu się na nogach.
- Alaska – zaczął, na pół przytomnie. Taylor
wciągnęła powietrze, spuszczając wzrok. – Nie mam siły – dodał.
- Harry, stój tu – mruknęła brunetka, ustawiając
go przy ścianie. Sama zamknęła drzwi baru na klucz, po czym razem z
nieprzytomnym Styles’em udali się w stronę parkingu, gdzie znajdował się jej
samochód. Jak na złość z Harry’ego nie udało się wyciągnąć jego adresu, więc
nie mając innego pomysłu postanowiła, że brunet spędzi noc w jej domu. Po
odebraniu syna od matki, nareszcie byłą w drodze do domu. Podróż zajęła im dobre
dwadzieścia minut.
- Jesteśmy – oznajmiła, jednak sama nie wiedziała,
komu. Harry był w takim stanie, że pewnie nawet nie wiedział, kim jest,
natomiast jej ośmio-miesięczny synek raczej miał to gdzieś. – Mam za dobre
serce – westchnęła, kiedy po tym jak zaniosła Henry’ego do domu, wróciła po
Styles’a. Z trudem zaciągnęła go do mieszkania, układając go na kanapie. Sama
po kilkunastu minutach zasnęła, była wykończona.
---
- Wyniki badań potwierdziły, że to była Alaska – przypomniała
jej Lola, biorąc łyk soku pomarańczowego. – Wiem, że trudno ci jest się z tym
pogodzić, ale taka niestety jest prawda – dodała, spuszczając wzrok. Od śmierci
Alaski minęły już prawie trzy tygodnie, a każdy z nich miał nadal nadzieję, że
to tylko pomyłka.
- A co jeśli spotkało ją to samo, co mnie? –
Zapytała Sutton, wpatrując się w swoją przyjaciółkę. Sama w to nie wierzyła,
ale to było łatwiejsze, niż pogodzenie się ze śmiercią przyjaciółki. – Co jeśli
ktoś ją porwał, a…
- Sutton – przerwała jej, wzdychając. – Myślę, że
czas już pogodzić się z odejściem Alaski – dodała. – Może powinnaś też
porozmawiać z Harrym, co? Zayn nie wie, co ma zrobić, Harry jest w strasznym
stanie.
- Dziś muszę iść do Liama – oznajmiła, wstając z
miejsca. – Ale może znajdę czas żeby wpaść do Harry’ego – dodała, widząc minę
Loli.
- A jak trzyma się Liam?
- Razem z Mią są u jego matki – powiedziała. –
Cały czas siedzą w ciszy i nic nie mówią. Liam tymczasowo przeprowadził się do
Karen, bo ona ciągle się obwinia i twierdzi, że śmierć Al to jej wina –
westchnęła, odrzucając włosy do tyłu. – Muszę zająć się Mią i zobaczyć, co
dzieje się w firmie, oni nie mają do tego głowy – mruknęła.
- Firmą?
- Mhm – przytaknęła.
- Myślałam, że Kimberley się tego podjęła?
- Wyjechała do Rzymu – odpowiedziała szybko
Sutton. – W interesach – dodała.
- Może już nie wróci – mruknęła pod nosem Lola,
lecz Sutton doskonale ją usłyszała. – No, co? To babsko stoi na drodze do
twojego szczęścia, nie dziw się, że za nią nie przepadam – dodała.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz – rzuciła wymijająco,
pakując telefon i portfel do torebki. – Wrócę późno, nie czeka… Spodziewasz się
kogoś? – Zapytała, gdy przerwał jej dzwonek do drzwi.
- Nie – odpowiedziała Lola. – Może to Scott?
- Scott wraca dopiero za dwa dni – oznajmiła Sutton.
– No nic, zobaczymy – mruknęła, otwierając drzwi. – Claire? Co ty tu robisz? –
Zapytała zaskoczona, widząc swoją siostrę. Nic nie wiedziała o jej przyjeździe.
- Musimy porozmawiać – powiedziała Claire,
wchodząc do środka. – I to teraz – dodała.
- Teraz nie mo…
- Sutton, musimy porozmawiać za nim pojawi się tu
Scott – wyjaśniła, ukradkiem zerkając na Lolę. – To bardzo ważne – dodała.
- O czym ty mówisz? Scott wraca dopiero za dwa dni!
- Widzę, że nadal nic o nim nie wiesz – mruknęła Claire.
– Scott nigdy nie opuścił Londynu – dodała.
- Co?
- Usiądziemy? Mam naprawdę dużo ci do powiedzenia –
powiedziała. – To jak?
- Dobrze – zgodziła się. – Lola możesz zadzwonić
do Liama i powiedzieć, że się trochę spóźnię? – Poprosiła, podając jej swój
telefon. Kiedy jej przyjaciółka opuściła salon, Sutton zwróciła się do swojej
siostry. – O czym chciałaś porozmawiać?
- Na początku chciałam cię przeprosić – zaczęła.
- Za co?
- Za co? – Zaśmiała się. – Za wszystko, Sutton. Za
to, że jestem okropną siostrą, za to, że choć wiedziałam o Liamie i Mii to
nigdy ci o tym nie powiedziałam, za to, że zgodziłam się na te okropne gierki
rodziców… Sutton, tak bardzo cię przepraszam – powiedziała cicho, próbując
powstrzymać łzy. Sutton była w podobnym stanie. – Nawet nie wiesz jak okropnie
się z tym czuję, a tak naprawdę dopiero teraz do mnie dotarło jak bardzo cię
skrzywdziliśmy – załkała.
- Claire? Naprawdę nie musisz…
- Błagam, pozwól mi skończyć – przerwała jej. – Bo
jeśli nie powiem ci tego teraz, to chyba już nigdy nie zdobędę się na odwagę,
żeby wyznać ci całą prawdę – mruknęła, po czym wzięła głęboki wdech. – Wiem, że
po tym wszystkim nie mam prawa cię o cokolwiek prosić, ale… Sutton błagam,
zostaw Scotta i bądź szczęśliwa z Liam’em – poprosiła, obejmując dłonie Sutton
swoimi. – Pewnie zastanawiasz się, co mnie opętało, ale obie dobrze wiemy, że
tylko z Liam’em będziesz szczęśliwa – dodała, delikatnie się uśmiechając. –
Scott na ciebie nie zasługuje.
- Claire, proszę cię…
- On cię od początku okłamuje! – Podniosła głos,
biorąc krok do tyłu. – To zwykły… Zresztą sama zrozumiesz, jaki on jest
naprawdę, kiedy usłyszysz…
- Sutton?! – Do mieszkania z hukiem wpadł Scott,
ciężko oddychając. Widać było panikę wypisaną na jego twarzy. – Nie słuchaj
jej, błagam – poprosił, wpatrując się w swoją narzeczoną.
- Scott zamknij się – warknęła Claire, nie patrząc
w jego stronę. – Dziś skończą się twoje oszustwa…
- Czy ktoś może mi wyjaśnić, o co tu chodzi?! –
Krzyknęła Sutton, mając już tego wszystkiego powoli dość. – Claire, co chciałaś
mi powiedzieć?
- Claire, nie rób tego – warknął Scott. – Daj mi
jej to wyjaśnić!
- Wyjaśnić? – Prychnęła Claire. – Co ty chcesz jej
wyjaśniać? To, że się ze mną przespałeś? To, że zaszłam w ciążę? Czy może to,
że zmusiłeś mnie żebym zabiła własne dziecko? CO, SCOTT? CO CHCESZ JEJ
WYJAŚNIAĆ?! – Wrzasnęła, nie mogąc już powstrzymać emocji. Długo to w sobie
wszystko dusiła, nadszedł czas na powiedzenie prawdy i przyznanie się do
błędów.
- O mój Boże – ciszę przerwała Lola, stojąca z
boku. Nawet ona nie spodziewała się tego, co powiedziała Claire, choć o
zdradzie wiedziała.
- Jak mogłeś? – Wydusiła z siebie Sutton, nie
mogąc do końca uwierzyć w to, co powiedziała jej siostra. – Jak… Nie, jak JA
mogłam być tak głupia?! Jak mogłam tego nie widzieć? Boże, jestem żałosna! Jak
mogłam nie domyśleć się, że jestem w związku z takim sukinsynem jak ty? Jak
mogłeś zrobić to mi? Jak mogłeś zrobić to Claire? Jesteś zwykłym potworem! –
Wrzasnęła, z każdym słowem biorąc krok w jego stronę. Kiedy już stanęli twarzą
w twarz, ani sekundy nie wahała się żeby mu najzwyczajniej w świecie przywalić.
I nie skończyło się tu na jednym policzku. Sutton całą swoją złość i wszystkie
frustracje wyładowała na Scott’cie, a on w ogóle się nie bronił. Widocznie
zrozumiał, że sobie na to zasłużył.
- Sutton! Sutton przestań już! – Krzyknęła Lola,
odciągając przyjaciółkę od chłopaka. – Sutton, uspokój się! Błagam!
- Jak on mógł, Lola?! Jak?! – Wrzasnęła, tym razem
zwracając się do przyjaciółki. Była wściekła. Pewnie kilka miesięcy temu, gdyby
była w podobnej sytuacji, zalewałaby się teraz łzami, ale z tym już koniec. Nie
miała już siły, aby płakać, zdecydowanie za dużo już łez w życiu wylała. Tym
razem była tylko wściekłość i chęć zemsty.
- Ją pytasz? – Odezwał się nagle Scott, wycierając
zakrwawiony nos. – Przecież ona o wszystkim wiedziała – dodał.
- Zamknij się – warknęła Sutton, głośno
oddychając. – Zamknij się! I wynoś się stąd! Już nigdy nie chcę cię widzieć!
- Sutton możemy to…
- Wynoś się! – Wrzasnęła. – Zniknij z mojego
życia! Nienawidzę cię, rozumiesz? Jeszcze nigdy nie czułam do nikogo takiej
odrazy, jaką czuję do ciebie! Jesteś ohydny! Wynoś się, już! – Krzyczała,
wypychając go za drzwi. Miała nadzieję, że zrozumiał i już nigdy nie będzie
musiała go oglądać.
- Sutton? – Odezwała się Lola po dłuższej ciszy,
widząc jak jej przyjaciółka szykuje się do wyjścia.
- Muszę być sama – odpowiedziała krótko, próbując
się uspokoić. – Naprawdę muszę być sama.
- Sutton, przepraszam – powiedziała Lola, spuszczając
wzrok.
- Wiem.
- Ja wiedziałam, że oni...
- Wiem – przerwała jej Sutton. – Wiem o tym.
Porozmawiamy później, dobrze? Naprawdę muszę teraz zostać sama. Zajmij się
Claire, niech tu zostanie – powiedziała, po czym jak najszybciej tylko mogła
wyszła z mieszkania. Nie wiedziała, dokąd iść i co ze sobą zrobić. Za dużo tego
wszystkiego było, nie dawała już sobie rady. Czym sobie w życiu zasłużyła na to
wszystko? Przecież nie była złym człowiekiem, nikomu nie robiła krzywdy, a
jednak ciągle spotykało ją coś złego. Sama nie wiedziała, kiedy i jak, ale
jakimś cudem znalazła się przed ogromnym domem Payne’ów.
- Mamusia? – Usłyszała głos Mii. Mimowolnie się
uśmiechnęła, dopiero teraz pozwalając sobie na kilka łez. – Płaczesz?
- Nie – uśmiechnęła się, przytulając do siebie
swoją córeczkę. – Nie płaczę.
- Sutton? – Tym razem był to Liam. – Lola mówiła,
że będziesz później – dodał, dokładnie się jej przyglądając.
- Udało mi się wyrwać wcześniej – oznajmiła,
spoglądając w jego stronę. – Wybieracie się gdzieś?
- Na spacer do parku – odpowiedziała Mia. –
Pójdziesz z nami?
- Ja?
- Mamusia chętnie z nami pójdzie – powiedział Liam.
– Prawda?
- Oczywiście – przytaknęła, uśmiechając się. –
Chętnie się przejdę – dodała. – Jak się czuje twoja matka? – Zapytała, kiedy
byli już w parku.
- Cały czas siedzi w pokoju – odpowiedział.
- A ty? – Zapytała ponownie.
- Bywało lepiej – mruknął. – Ale jakoś daję radę.
- To dobrze – uśmiechnęła się.
- Z Mią też już jest zdecydowanie lepiej – zaczął,
wzrokiem podążając za swoją córeczką, która sobie wesoło śpiewała pod nosem. –
Powiedziała, że jej ciocia na pewno nie chciałaby żebyśmy byli smutni, więc
postanowiła, że od teraz będzie tylko i wyłącznie szczęśliwa – dodał. – I jak
sama widzisz, mówiła prawdę.
- Dobrze, że przynajmniej ona się z tym pogodziła –
powiedziała cicho Sutton. – Zerwałam zaręczyny – powiedziała nagle. Nie wiedziała,
po co powiedziała o tym Liam’owi, ale czuła, że powinna.
- Co?
- Scott mnie zdradził z Claire – wyjaśniła. – Nie pytaj
o nic więcej, nie chcę o tym mówić – dodała, widząc jego minę.
- Przykro mi – powiedział, choć cieszył się, że
Scott zniknął z życia Sutton. – Kim postanowiła zostać we Włoszech – oznajmił.
- Dlaczego?
- Stwierdziła, że jestem zbyt problemowy, a ona
nie lubi się stresować – mruknął. – Poza tym poznała kogoś – dodał.
- Liam, naprawdę mi przy…
- Przestań – przerwał jej. – Ten związek i tak nie
miał przyszłości – mruknął.
- Boże nie wierzę, że to wszystko wydarzyło się
naprawdę – powiedziała. – Nasze życie to jakaś cholerna telenowela!
- I to nie zbyt dobra – dodał Liam, delikatnie się
uśmiechając.
- Zobaczcie! – Nagle przerwał im głos Mii, która
biegła w ich stronę z kilkoma kwiatkami, które znalazła w pobliżu. – To dla
cioci Alaski! Ładne?
- Śliczne – uśmiechnęła się Sutton.
- Możemy zawieźć je jej dziś? – Zapytała ponownie
dziewczynka, zerkając na swojego tatę.
- Oczywiście – zgodził się. – Pojedziesz z nami? –
Zapytał Sutton, która przytaknęła.
- Oczywiście.
_______________________________________
Cześć!
Boże co ja tu jeszcze robię?! xD No nic. Jakoś nie
dawało mi spokoju to, że nie skończyłam tego opowiadania, więc postanowiłam wrócić (po krótkich wakacjach xD). Nie spodziewajcie się wielu rozdziałów
(jeśli ktoś to jeszcze czyta xD), chcę skończyć je jak najszybciej :P Choć
będzie ich na 100% więcej niż 20 bo jeszcze coś do wyjaśnienia jest… :P
Toooo…. Czyta ktoś to jeszcze czy nie? J Jeśli tak to HEJ! No a jeśli nie to… I
tak je skończę :D
Do następnego;*
Czytasz = komentujesz!
PS: Nie wierzę, że już 2016.
PS2: Standardowo przepraszam za błędy.
Nareszcie nowy rozdział! Cudowny! Jak się cieszę że sutton nie jest już ze scottem !
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję że teraz zacznie się wszystko układać :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńO Boże, tak długo na to czekałam! W końcu wróciłaś :') Uwielbiam to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńJest... w końcu xD świetny, super, boski, genialny xD next next :)
OdpowiedzUsuńcały czas jestem, czekałam i czekam na nowe rozdziały lol
OdpowiedzUsuńxoxo,
lost in dreams
Czekam i czekam i w końcu... :) Rozdział godny pochwały :D xx
OdpowiedzUsuńO Boże... Dziewczyno, myślałam że coś Ci się stało że nic nie dodajesz a obiecałaś robić to częściej... A jednak żyjesz i dodałaś w końcu!!
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity, jak zawsze z resztą. Harry... Biedny Styles, szkoda Alaski... Ale mam nadzieję że jakimś dziwnym cudem okaże się że Al żyje!
Scott... Ty chuju jebany. Kazales usunąć ciążę?! Ty Świnio!
Kim... Dobrze suko że wyjechałaś.
Mia taka mądra jest awww
A Sutton i Liam... Niech będą w końcu razem. Zasługują na to!
Kocham to opowiadanie. ❤ nic nie dorównuje jemu! Chciałabym aby film nakrecili o tym ��
Pozdrawiam xx
Mam się świetnie! :) Dziękuję!
UsuńO matko o matko o matko.
OdpowiedzUsuńKocham ❤❤❤❤
nawet sobie ze mnie nie żartuj! ta historia jest jedną z najlepszych jakie miałam okazje przeczytać, a pozwolę sobie dodać, że posiadam całkiem niezły staż.
OdpowiedzUsuństrasznie cieszę się, że lasia Liama i Scott zniknęli z ich życia i mam nadzieję, że to już na stałe? :D
Zobaczymy, zobaczymy... :P
UsuńDziękuję!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW końcu nowy rozdział jak ja się cieszę. Wiem mozesz mnie nie kojarzyc . Czytam tego bloga od 2 rozdziału drugiej seri (więc trochę długo) ale jestem typem czlowieka ktory czyta i nie komentuje. W czasie twojej nieobecnoscj 3 razy zgubiłam twego bloga. Ale jestem! Mam nadzieje ze za nie długo będą razem
OdpowiedzUsuńO mój boże w końcu, już myślałam że ten blog umarł. Rozdział bardzo dobry choć wyraźnie widać że wszystko przyspieszasz więc mam nadzieję, że pozostałe rozdziały będą szybko bo już się dość naczekałyśmy
OdpowiedzUsuńBrak słów jak zawsze SUPER !!! Powiem tyle masz talent : )
OdpowiedzUsuńCzytam to ff od wczoraj i kocham je cholera. Jeżeli go nie skończysz to kiedyś cie znajdę i zabije przysięgam XDDD
OdpowiedzUsuńOMG OMG OMG OMG
OdpowiedzUsuńKiedy będzie kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńwrócisz? :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wrócisz :/
OdpowiedzUsuńwroc
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że już 2017 a Ty przepadłaś bez słowa :(
OdpowiedzUsuń2018, a blog jeszcze nie skończony :(
OdpowiedzUsuń