01. Odnalezione szczęście.
Całą piątką
siedzieli w szatni w której Liam miał przygotować się do walki. Po tylu latach
tak naprawdę żadne z nich się nie denerwowało, doskonale wiedząc, że Payne tę
walkę powinien wygrać z łatwością. A przynajmniej taką mieli nadzieję.
- Jezu Liam,
pośpiesz się – mruknął Niall, który od samego początku tylko marudził. Tak,
Niall również zdecydował się towarzyszyć swoim przyjaciołom. No może to nie do końca
była tylko i wyłącznie jego decyzja, ale wyszło mu to na dobre.
- Zamknij się,
ciebie tu nawet nie powinno być – burknął bokser, poprawiając sznurowadła. – A tak
na serio to musisz z Val porozmawiać, bo te ciągłe kłótnie nie wyjdą wam na
dobre – dodał, na co reszta przytaknęła.
- Nie pokłóciliśmy
się! – Zaprzeczył. – To była tylko głośna wymiana zdań – dodał niepewnie.
- I dlatego
Valerie wyrzuciła cię z domu? – Zaśmiał się dotychczas milczący Zayn. Minęło
już prawie sześć lat od śmierci Marie, a on nadal, oprócz przelotnych romansów,
nikogo nie miał. Twierdzi, że nie znalazła się jeszcze kobieta z którą chciałby
spędzić resztę życia, ale jego przyjaciele doskonale wiedzieli, że on się boi.
Boi się, że znowu ktoś, kogo pokocha zostawi go samego. – Żartowałem – dodał,
widząc minę blondyna.
- Dlaczego ona
nie może zrozumieć, że nie chcę mieć już więcej dzieci? – Westchnął nagle,
zwracając tym uwagę pozostałych. Tak naprawdę nikt nie wiedział o co małżeństwu
Horan’ów chodziło i z czego wynikały ich kłótnie, ale Niall chyba nareszcie
postanowił się wygadać. – Mamy dwoje wspaniałych dzieci, to chyba wystarczy
nie? Poza tym Thomas ma dopiero rok, a ja przedłużyłem kontrakt z klubem na
kolejne dwa lata, nie mam czasu na trzecie dziecko, ale ona wie lepiej…
- Przecież
zawsze chciałeś mieć dużą rodzinę – zauważył Zayn.
- To było zanim
zostałem ojcem – mruknął Horan, wzruszając ramionami. – Ale wy tego nie
zrozumiecie, przecież nie macie dzieci, więc…
- Niall –
przerwał mu Harry, wymownie na niego spoglądając. Blondyn przepraszająco
uśmiechnął się w stronę Alaski, na co ona odpowiedziała tym samym. Bolało ją to,
co się stało, ale minęło już tyle czasu, że zdążyła się z tym pogodzić, jednak
Harry nadal zachowywał się jakby miała za chwilę się rozpaść na kawałki.
- Nie wiem czy
zauważyłeś, ale ja akurat mam córkę – powiedział sarkastycznie Liam, na co
Niall pokazał mu język. – Bardzo dojrzale.
- Mia ma już pięć
lat, poza tym to najgrzeczniejsze dziecko, jakie w życiu widziałem – odpowiedział.
– Nie wiem już, co mam robić…
- Porozmawiaj z
Valerie na spokojnie i wytłumacz, że to nie jest najlepszy moment na kolejne
dziecko – odezwała się Alaska.
- Ale ja już…
- Nie Niall, nie
zrobiłeś nic – wtrącił się Zayn. – Znając ciebie pewnie najpierw zacząłeś
wrzeszczeć, że ty nie chcesz, zachowując się przy tym jak rozwydrzony bachor, a
później wybiegłeś z domu i teraz jesteś z nami w Nowym Jorku – dodał. Niall nic
na to nie odpowiedział, bo to dokładnie tak wyglądało. Czasami przerażało go
to, jak dobrze Zayn go znał. – Wiedziałem – zaśmiał się Malik i w tym samym
momencie do pomieszczenia wszedł trener Liama informując go, że walka
rozpocznie się za pół godziny, więc trzeba zacząć wszystko przygotowywać. Alaska,
Harry, Zayn i Niall pożegnali się z chłopakiem i życzyli mu szczęścia, po czym
udali się na swoje miejsca.
- Wszystko w
porządku? – Zapytał mężczyzna, na co Payne przytaknął. – Dobra. Jesteś
przygotowany na sto procent, pokonasz go z łatwością. Pamiętaj tylko, że to
jeden z najszybszych bokserów i potrafi zaskoczyć, ale…
- Jestem lepszy
– przerwał mu pewny siebie Liam, szeroko się uśmiechając. – Dam radę, obiecałem
Mii, że wygram – dodał. A kiedy on coś obiecuje, to tak zawsze jest.
---
- Nie wiem, co
ja tu robię – westchnęła, rozglądając się dookoła siebie. Ludzi było pełno, ale
to pewnie dlatego, że tego wieczoru walczył jeden z najlepszych bokserów na
świecie, a przynajmniej tak jej powiedział Scott. – Nie mogliśmy iść do teatru?
Albo zostać w domu i obejrzeć walkę w telewizji?
- Nie marudź –
zaśmiał się brunet, podając jej picie. – Zobaczysz, że ci się spodoba. Poza tym
postawiłem sporo kasy na Payne’a, więc mam nadzieję, że wygra – dodał ciszej.
- Postawiłeś
pieniądze? – Zapytała, podnosząc głos. – Cholera Scott! Myślałam, że już z tego
zrezygnowałeś! Mało to już przegrałeś przez te głupie walki?
- Tym razem to
pewniak – zapewnił. – Zobaczysz, że wygram. A potem zabiorę cię na kolację do
jednej z najlepszych restauracji w całym Nowym Jorku.
- Do The NoMad?
– Zapytała uśmiechnięta, czując jak humor się jej od razu poprawia
- Miałem na myśli
McDonalda, ale…
- Głupek –
prychnęła, uderzając go w ramię. Po chwili oboje wybuchnęli głośnym śmiechem,
trochę uspokajając się, gdy obok nich pojawiła się Lola, najlepsza przyjaciółka
Sutton. – Nareszcie jesteś – uśmiechnęła się brunetka, witając się z Lennox.
- Korki –
mruknęła dziewczyna, siadając obok pary. – Przegapiłam coś?
- Jeszcze się
nie zaczęło – odpowiedział smętnie Scott. Nie wiadomo, dlaczego, Scott za Lolą
nie przepadał. Może to z powodu charakteru dziewczyny? Nie wszyscy lubili takie
pełne energii osoby, które czasami za dużo gadają.
- Wow –
wyjąkała nagle Lola, patrząc przed siebie. Zainteresowało to głównie
Sutton, ale jej chłopak też się skusił o zerknięcie. Jednak nic ciekawego nie
ujrzał. – Kto to jest? Czy jest kawalerem? Ile ma lat? I czy może mnie…
- Lola! –
Przerwała jej Sutton, na co tamta wybuchnęła głośnym śmiechem. – Zachowuj się!
- No ale sama
zobacz!
- Który?
- Brunet.
- Tam jest
dwóch brunetów?!
- Ten
ciemniejszy!
- Ale…
- Zayn Malik –
przerwał ich wymianę zdań Scott, rozpoznając mężczyznę. – Kierowca Formuły 1.
- No i widzisz –
zaczęła Lola, szeroko się uśmiechając. – Czasem to, że jesteś takim nudziarzem
się przydaje – dodała. Scott wolał się już nie odzywać, poza tym dziewczyny
znowu zaczęły gadać o Zayn’ie i jego znajomych, ale reszty Scott już nie znał.
- Dlaczego tacy
faceci nie mieszkają w Nowym Jorku – westchnęła żałośnie dziewczyna, zajadając
się swoimi krakersami. Sutton już chciała przytaknąć, ale obok niej siedział
jej chłopak, więc musiała się opanować. – Ciekawe kim jest reszta. Myślisz, że
są razem? – Zapytała, ukradkiem wskazując na blondynkę, która siedziała obok
jej nowego obiektu westchnień.
- Raczej nie –
uspokoiła ją Sutton. – Ten drugi brunet ją obejmuje – zauważyła. Lola jeszcze
szerzej się uśmiechnęła, nadal wpatrując się w bruneta. Sutton natomiast znowu
miała to dziwne uczucie, jakby już gdzieś wcześniej ich widziała. I nie
chodziło tu tylko o Zayna, ale i o resztę. Szczególnie znajoma jej się wydawała
blondynka, ale niestety nie potrafiła sobie przypomnieć, dlaczego.
- Zaczyna się –
oznajmił podekscytowany Scott. Po kilku minutach na ringu pojawił się pierwszy
z bokserów, niejaki Michael. Szczerze mówiąc to Sutton nie zwracała na niego jakiejś
większej uwagi, była tam tylko, bo Scott ją o to poprosił. Dzięki Bogu chłopak
zgodził się zabrać i Lolę, bo gdyby nie to, to pewnie by tam umarła. Wszystko
jednak zmieniło się, gdy zobaczyła Liama. Nigdy go wcześniej nie widziała (nawet
na zdjęciach), bo nie szczególnie ją jego wygląd interesował, ale teraz, gdy
był tak blisko, było zupełnie inaczej. Nie rozumiała dlaczego, ale jej serce
znacznie przyspieszyło. Jasne, że Liam był przystojny, ale całe jej ciało, nawet
jak na nią, zbyt dziwnie reagowało. Postanowiła o tym jednak zapomnieć, bo w
miłość od pierwszego wejrzenia raczej nie wierzyła. Scott na przykład musiał
obok niej przejść przynajmniej z dziesięć razy, żeby go w końcu dostrzegła.
Po pięciu
rundach Michael ledwo stał na własnych nogach. Sutton, mimo tego, że nie
najlepiej znała się na boksie, musiała przyznać, że Liam Payne była bardzo
dobry. Zarówno Scott jak i Lola głośno dopingowali Brytyjczyka, mimo, że to
Michael był z USA. Sutton, jako, że również była z Anglii po prostu zmuszona
była być za Paynem, poza tym Scott postawił na niego kupę kasy, więc cieszyła
się, że wygrywał.
- Jest świetny –
zachwycał się Scott, co chwila wykrzykując ‘mobilizujące’ hasła w stronę
swojego idola.
- Chyba
pierwszy raz się z nim zgodzę – zachichotała Lola, spoglądając na Sutton. –
Powinnaś iść z nim pogadać – powiedziała nagle.
- Co?
- On też jest z
Wielkiej Brytanii, tak jak ty – zauważyła. – Może ci jakoś pomoże?
- Niby jak? –
Westchnęła Sutton. – To, że pochodzimy z tego samego kraju, nie znaczy, że się
znamy. Czasami jak coś powiesz... – mruknęła.
- Dobra, to
było głupie, ale nadal uważam, że powinnaś z nim pogadać i przy okazji poznać mnie z panem Malikiem – zaśmiała się brunetka i w tej samej chwili Michael padł na ziemię.
– Wygrał! JEST! – Wykrzyknęła, ciesząc się z resztą widowni. Nawet i Sutton
głupio się uśmiechała, czując dumę.
---
Liam stał na
środku ringu z uniesionymi do góry rękami. Wygrał. Kolejny raz udowodnił, że był
najlepszy. Z uśmiechem odkręcił się w stronę przyjaciół i siostry, którzy
głośno go dopingowali. Był wdzięczny, że byli tam z nim, przynajmniej miał z
kim cieszyć się zwycięstwem.
- Liam! Liam! –
Podbiegł do niego jeden z reporterów, tak jak po każdej walce. – Na początku
chciałem ci serdecznie pogratulować wspaniałej walki. Powiedz nam, jakim przeciwnikiem
był Michael?
- Michael to
świetny bokser, który sprawiał mi naprawdę sporo problemów dzisiejszego
wieczoru – zaśmiał się. – Myślę, że przed nim wielka kariera. Jest jeszcze młody,
jeszcze zdąży dużo osiągnąć – dodał.
- Ty również
zaczynałeś w bardzo młodym wieku, odnosząc wiele sukcesów – zaczął reporter. –
Lecz tak naprawdę, wielkie wrota kariery międzynarodowej otworzyły się przed
tobą prawie sześć lat temu, kiedy to pokonałeś ówczesnego mistrza świata, Geroge’a
Thompsona. Jak porównałbyś te dwie walki?
- Tak, walka z
Thompson’em była wyjątkowa pod każdym względem – przyznał, przypominając sobie
tamten pamiętny dzień. – Nie wiem czy da się te walki w jakikolwiek sposób
porównać, bo były one zupełnie inne. Wtedy to ja byłem tym mniej utytułowanym i
doświadczonym, natomiast tym razem byłem faworytem z wiadomych powodów. Tak naprawdę
każda walka jest ważna, bo każda wnosi coś do mojego życia – dodał.
- Są z tobą
twoi przyjaciele, fani, którzy cię dopingują. Czy to pomogło?
- Jak
najbardziej – odpowiedział, zerkając w stronę przyjaciół. – Cieszę się, że mogę
ten moment dzielić z moją siostrą, moimi przyjaciółmi – uśmiechnął się.
- A fani?
- Im chciałbym
serdecznie podziękować za tak wspaniały doping – zaczął, odwracając się do publiczności. – Nawet nie spodziewałem się, że w Stanach będę miał, aż tak wielu
fanów, to naprawdę bardzo miłe zaskoczenie. Mam nadzieję, że wiecie, że bez was
by mnie tu nie było, także jeszcze raz bardzo wam dzię… Dziękuję – zakończył, z
każdym kolejnym słowem mówiąc coraz ciszej. Cała sala była teraz rozświetlona, więc
ludzie, którzy siedzieli dość blisko ringu, byli dla niego dobrze widoczni. Sam nie
wiedział czy miał jakieś omamy, ale z każdą sekundą, wydawała się być coraz
bardziej prawdziwa. Przecież nie mógł jej z nikim pomylić, prawda? Poza tym
rozmawiała z kobietą siedzącą obok niej, więc była jak najbardziej realna.
To nie była tylko jego wyobraźnia, ona naprawdę tam siedziała. Jedyną różnicą
między Sutton sprzed pięciu lat, a Sutton, która siedziała wśród publiczności,
była długość włosów. Jego Sutton zawsze miała długie, falowane włosy. Ta Sutton
miała włosy do ramion, ale poza tym były takie same. Czy to było możliwe? Czy
było możliwe, że po pięciu latach w końcu ją odnalazł? I to zupełnie
przypadkowo?
- Liam? –
Odezwał się reporter, widząc w jakim szoku był bokser. Właściwie to już chyba
każdy na sali zauważył jego dziwne zachowanie. – Wszystko w porządku? –
Zapytał, nadal trzymając mikrofon przy buzi boksera.
- Sutton? To ty?
– Liam nie panował nad tym, co mówił, po prostu musiał upewnić się, że ona
tam naprawdę była. Kiedy brunetka zareagowała na jego słowa, był już pewien, że
nie i miał halucynacji. Sutton żyła. Była tam. Miał ją dosłownie na wyciągnięcie
ręki. Po latach rozpaczy nareszcie ją odnalazł. Pytanie tylko, czy ona jeszcze
coś dla niego znaczyła?
_____________________________________
Hej :) Co tam u was? Mam nadzieję, że wakacje mijają wam spokojnie :)
Z góry przepraszam za błędy/literówki/itp :P
Do następnego;*
Czytasz = komentujesz!
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńDlaczego skończyłaś w TAKIM momencie?! O jeju! Dawaj szybko następny!
UsuńO mój Boże! Kurdeee <3 Kocham, kocham, kocham <3 Jestem w szoku.. moje biedne emocje. Umarłam! <3
OdpowiedzUsuńrozdział przecudowny jak wszystkie inne, jesteś wspaniała :D w końcu się spotkali czekalam na ten moment :D chcę następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńmam załamanie emocjonalne przez ciebie. wszystko przez narzeczoną liama i chłopaka sutton. nie no jakby nie mogli być razem. a ta jej rodzinka do bani.
OdpowiedzUsuńale rozdział świetny, nie mogę doczekać się następnego :)
pozdrawiam i weny życzę xoxo
o boze nareszcie jhbvcfxszdfgh
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjezu widzi ją boże co teraz! Mam łzy w oczach!! W takim momencie?!
OdpowiedzUsuńw ogole Zayn jest sam juz tyle lat a Liam musiał sobie kogoś znaleźć-.-
OdpowiedzUsuńOMÓJBOŻEDAJCIEMIWODY!
OdpowiedzUsuńmogę pokrzyczeć? AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
kurde. Ja chcę żeby oni byli razem <3 <3 Liatton forever <3
@Meeytanya
Nieładnie przerywać w takich momentach. Następny! Uwielbiam cie ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńO cholera chce kolejny błagam dodaj szybko następny rozdział niech nie pozwoli jej odejść niech zlazi z tego ringu i biegnie za nią muszą się spotkac za długo byli osobno naprawdę nie mogę doczekać się nexta pzdr Kinga
OdpowiedzUsuńDlaczego w takim momencie przerwałaś?
OdpowiedzUsuńCo my Ci zrobiliśmy??
Rozdział genialny!
Czekam na na pierwszą rozmowę Sutton i Liam'a!
Do następnego! :*
Sutton <3!
OdpowiedzUsuńboże świetny. czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńlolz xd
OdpowiedzUsuńInteresujący komentarz, ale następnym razem lepiej żebyś nie pisał/a nic, jeśli ''opinia'' ma być podobna. Tylko tracisz swój cenny czas :)
UsuńPozdrawiam.
AAAAAAA hasztang hasztang zajebisteee takkk wiemm że ten komentarz nie ma sensuuu ale jestemmm podjaranaaaa
OdpowiedzUsuń44 year-old Legal Assistant Aarika McFall, hailing from Oromocto enjoys watching movies like Vehicle 19 and hobby. Took a trip to Sceilg Mhichíl and drives a Ferrari 250 GT LWB 'Tour de France' Berlinetta. kliknij tutaj, aby przesledzic
OdpowiedzUsuń