sobota, 8 listopada 2014

II - 06.

6. Ukrywane uczucia, bolą najbardziej.


Sutton nie mogła uwierzyć, że to było aż tak proste. Przyleciała do Londynu i zaraz spotyka Liama, mimo, że tak naprawdę jeszcze go nie szukała. Wierzyła, że to przeznaczenie. Chyba wszyscy i wszystko dookoła chciało, aby w końcu poznała prawdę. Aby poznała swoją córkę.

- Tylko nie panikuj – pisnęła Lola, ściskając dłoń przyjaciółki. –Wszystko będzie dobrze. O Jezu! Nawet nie myślałam, że tak szybko ich spotkamy, wiesz? To pierwszy dzień! W życiu takiego szczęście nie miałam… Sutton, tylko nie panikuj, mówię ci! – Wręcz krzyknęła, kiedy Irwin chciała wyrwać swoją dłoń z jej mocnego uścisku. – Są dosłownie wszyscy! Pamiętasz to grupowe zdjęcie z jakiegoś bankietu? Zobacz oni wszyscy na nim byli! Oprócz tej brunetki, zamiast niej byłaś ty, no ale możesz w to uwierzyć?!

- Lola…

- Nie panikuj! Będzie dobrze! – Przerwała jej w pół słowa. – Patrz Zayn też jest! I jest sam, znaczy się beż żadnej dziewczyny! Czyli to prawda, że jest singlem? A tak w ogóle to, co powiesz? W końcu jesteś z nimi przyjaciółmi, nie pamiętasz ich, ale to jednak twoi przyjaciele, prawda? No i co z…

- Lola! – Warknęła Sutton w końcu przerywając słowotok przyjaciółki. – Już myślałam, że nigdy się nie przymkniesz. Nie panikuję, ale ty za to chyba zaraz mi tu zemdlejesz – zaśmiała się, choć tak udawanego śmiechu to chyba nikt dawno nie słyszał.

- Nie prawda – burknęła młodsza brunetka, ciągle zerkając w stronę stolika, przy którym był Liam i jego znajomi. – Myślisz, że nas zauważą?

- Nie wiem – odpowiedziała, a jej wzrok również mimowolnie kierował się w stronę Payne’a. – Nie ma z nim Mii – dodała smutno, choć wiedziała, że nawet gdyby Mia z nim była, to nic by to nie zmieniło. Z jednej strony Sutton nie marzyła o niczym innym tylko o zobaczeniu swojego dziecka, ale z drugiej strony niczego tak bardzo się jeszcze nie bała. Bo co ona zrobi, jeśli jej własna córka jej nie zaakceptuje? Jeśli nie będzie chciała jej widzieć? Przecież nie było jej przez pięć lat! Pięć, długich lat. Oczywiście nie z jej winy, ale dzieci nie rozumieją takich rzeczy.

- Boisz się? – Zapytała nagle Lola, widząc minę przyjaciółki.

- Liama? Nie.

- Sutton…

- A ty byś się nie bała? – Westchnęła, chowając twarz w dłonie. – Boję się tego spotkania, rozmowy, jego przyjaciół…

- Twoich przyjaciół – poprawiła ją Lola.

- Ja ich nie znam – mruknęła w odpowiedzi Sutton. – Nie wiem jacy są, artykuły nic mi na ten temat nie wyjaśniły.

- Będzie dobrze – zapewniała ją przyjaciółka. – A teraz co zamierzasz zrobić? Podejść czy jednak wolisz jeszcze zaczekać? Ja uszanuję każdą, twoją decyzję.

- Sama nie wiem – odpowiedziała. – Liam nie bez powodu powiedział, że mnie z kimś pomylił, mimo, że to było nie prawdą. Może między nami wydarzyło się coś, o czym media nie wiedziały? Może się pokłóciliśmy? A może o to, że byłam…

- Przestań – przerwała jej Lola. – Byłaś tancerką w nocnym klubie i co z tego? Później zostałaś świetną modelką, o tym masz pamiętać! Poza tym to lepsze niż bycie narkomanką – mruknęła, przypominając jej o kłamstwie jej rodziców.

- Może byłam i narkomanką – westchnęła, wzruszając ramionami.

- Obie dobrze wiemy, że to nie prawda – stwierdziła Lola. – Poza tym skoro wiedzieli o tym, że byłaś tancerką, wiedzieliby też o narkotykach. A teraz decyzja, co robisz?

- Mam tylko nadzieję, że nie poznałam Liama w klubie – zaśmiała się, nawet nie zdając sobie sprawy, że powiedziała to na głos. – Cholera… Nie słyszałaś tego…

- A to byłaby dopiero dobra opowieść dla wnuków – zaśmiała się Lola.

- Przestań – warknęła Sutton, odrzucając do tyłu swoje ciemne włosy.

- Dobra, dobra. To, co w końcu robimy? Spadamy czy idziemy do nich? Pamiętaj, że to może być twoja jedyna szansa…

- Wiem – zgodziła się. – Dobrze o tym wiem. 

- I co postanowiłaś?

- Idę – powiedziała po chwili. – Nie mam nic do stracenia – dodała, po czym ruszyła w stronę Liama. Jednak po przejściu dosłownie pięciu kroków zatrzymała się, próbując unormować oddech.

- Sutton? Wszystko ok? Jeśli nie chcesz, to nie musisz tam iść – zapewniła ją Lola. – Ale wiedz, że dla mnie jesteś najsilniejszą osobą na tym świecie. Tyle przeszłaś i teraz wszystko wyszło na jaw, a ty przed tym nie uciekłaś, jesteś tu i chcesz walczyć o swoje – uśmiechnęła się. – Jestem z ciebie dumna. I mam nadzieję, że podejmiesz decyzję, której nigdy nie będziesz żałowała – dodała.

- Lola, boję się – przyznała się.

- Wiem – powiedziała Lola. – Wiem, bo ja też się boję. Ale pamiętaj, że razem damy sobie ze wszystkim radę, ok? Jestem tu i zawsze będę. A teraz moja droga, rób swoje, walcz o szczęście – dodała, wskazując na stolik Liama. – Zasłużyłaś na nie.

- Dziękuję – powiedziała przez łzy, szeroko się przy tym uśmiechając. Lola miała rację, zasłużyła na prawdę i szczęście. Pewnym krokiem ruszyła w wyznaczonym sobie celu, wierząc, że da radę.


---


Czasem jest tak, że z jednej strony chcesz uciec i zapomnieć, a z drugiej chcesz zostać i skorzystać z tego, co życie postawiło na twojej drodze. Tak właśnie czuł się Liam. Chciał zapomnieć, chciał przestać cierpieć, chciał rozpocząć nowe życie, ale dlaczego nie miałby też skorzystać z kolejnej szansy, jaką mu dano? Sutton była na wyciągnięcie ręki i skoro była w Londynie, znaczyło to, że miała w tym jakiś biznes. Na 99% pewien był, że chodziło o niego. Z drugiej jednak strony zaraz obok niego siedziała jego przyszła żona, kobieta którą pokochał, która zastąpiła mu w jakimś stopniu właśnie Sutton. Widział, że jego przyjaciele tylko czekali, kiedy wyrazi zgodę na to, aby mogli do niej podejść, chociaż gdyby powiedział nie i tak by to zrobili. Chcieli sprawdzić czy ona tam naprawdę była, czy to nie był tylko głupi sen. Przez ostatnie dwa tygodnie dosłownie całe życie przewróciło mu się do góry nogami, a on nie wiedział jak to naprawić.

- Liam? – Pierwsza odezwała się, Kim mocno drżącym głosem. Nikt przy stole tak naprawdę nie zwracał uwagi na to jak ona się czuła, a szczerze mówiąc to ta mocno stapiająca po ziemi brunetka była najzwyczajniej w świecie przerażona. Nie raz słyszała jak Liam wołał Sutton przez sen, więc rozumiała ile tamta dziewczyna dla niego znaczyła. – Pójdziesz tam? – Zapytała, wprawiając wszystkich w osłupienie, ponieważ pytanie to brzmiało bardziej jak pozwolenie. Tak, mimo strachu stwierdziła, że lepiej będzie, gdy Liam spotka ponownie się z Sutton w jej obecności.

- Co? – Wydukał, zerkając w jej stronę. – Niby, po co miałbym tam iść?

- Nie wygłupiaj się! – Warknęła Alaska, nagle podnosząc się ze swojego miejsca. – Skoro Sutton jest w Londynie to musimy się dowiedzieć, dlaczego. Może w końcu odzyskała pamięć?

- Nie mam zamiaru z nią rozmawiać – warknął. – I nie obchodzi mnie, dlaczego tu jest – skłamał, biorąc łyk wody. Oczywiście, że chciał wiedzieć, dlaczego postanowiła przylecieć do Anglii, ale nie mógł tak po prostu się przyznać. On nadal był starym, egoistycznym, dumnym Liam’em.

- Oczywiście, że chcesz tak jak my wszyscy – mruknęła Victoria, również wstając. – Idziemy? 

- Chcecie tam tak wszyscy podejść? – Zapytała zdumiona Kimberley. – Zwariowaliście?

- Słuchaj nie znałaś Sutton i tego nie zrozumiesz – warknął Louis. Zaczynał mieć jej powoli dość. – To, co robimy? Idziemy tak?

- Nie – odpowiedział mu nagle Zayn. – Nie idziemy. Tym razem zgodzę się z Kim, że chyba zwariowaliście. Nawet, jeśli Sutton jest tu dla Liama, to nie możecie tak po prostu się na nią rzucić, ok? Ona nic nie pamięta, nie ma pojęcia kim jesteście. Co wy byście zrobili gdyby nagle rzuciło się na was stado nieznanych wam osób? No właśnie. Dlatego siadajcie i musimy coś uzgodnić – wyjaśnił. – Coś sensownego – dodał, kiedy Niall już chciał coś powiedzieć. 

- To co proponujesz panie wszystko wiedzący? – Zapytał kąśliwie Harry.

- Na pewno coś mądrzejszego – odpowiedział Zayn, teatralnie przewracając oczami. – Pierwsze i najważniejsze pytanie. Liam, chcesz z nią porozmawiać? Tak normlanie wiesz, bez jej rodziców, bez nas, po prostu sam na sam – zapytał.

- Nie - odpowiedział szybko Payne. – Nie pamiętasz, że powiedzieliśmy, że ją z kimś pomyliłem? Mam zrobić teraz z siebie idiotę?

- Za późno – wybąkał pod nosem Niall, jednak wszyscy doskonale go usłyszeli. Łącznie z Liam’em.

- Zamknij się Horan – warknął Payne, głośno wzdychając. – Czego ona może tu chcieć?

- Jeśli nie zapytasz, to się nie dowiesz – wtrąciła Alaska. – Liam wyjaśnił tę sprawę raz na zawsze. Tęsknimy za nią i chcemy, aby ponownie była w naszych życiach, rozumiesz? Wiem, że jesteś zaręczony, ale nikt ci nie każe wracać do Sutton, po prostu z nią pogadaj – dodała, zerkając na Kim, która siedziała jak mysz pod miotłą. – Zastanów się.

- I niby, co mam jej powiedzieć?

- Prawdę? – Westchnęła jego siostra. – Wyjaśnij jak to było, powiedz jej o Mii. Ona musi znać prawdę, chcesz żeby jej rodzice nadal ją okłamywali? Czy ty chcesz nadal ją okłamywać? Nie masz już tego dość? Bo ja mam. Chcę wreszcie jej powiedzieć prawdę. Po tym co przeszła, ma prawo ją znać – dodała, delikatnie się uśmiechając. Wiedziała, że jej brat zaczynał mięknąć i za chwilę uda się jej go przekonać. Tak naprawdę mimo twardej skorupy, Liam był bardzo emocjonalnym facetem.

- Alaska ma rację – odezwała się Kim, kolejny raz wszystkich zadziwiając. Każdy z nich był pewien, że Kim ze wszystkich sił będzie starała się, aby Liam nie spotkał się z matką swojej córki, a tu takie zaskoczenie. – Musisz wreszcie zakończyć to, co między wami było – dodała. A jednak chodziło o to. Chciała, aby Liam raz na zawsze zapomniał o Sutton, ale to takie łatwe nie było.

- Ale to już jest zakończone – mruknął. – Przecież ona nic nie pamięta, dlaczego tak nie może zostać? – Zapytał, wręcz rozpaczliwie. Jego przyjaciele doskonale wiedzieli, że Liam się bał. Bał się wreszcie porozmawiać z Sutton. Ale czy ktoś mu się dziwił? Minęło tyle czasu, a poza tym ona nic nie pamiętała.

- Liam, dobrze wiesz, że…

- Chyba nie będziesz musiał do niej iść – przerwał Alasce Zayn, wpatrując się w dumnie kroczącą tak dobrze znaną mu brunetkę. Wszyscy chyba przestali oddychać, wpatrując się w osobę, którą uznali za zmarłą. Byli nawet na mszy, którą odprawiono za Sutton. – Ona sama tu idzie – dodał, ale nie musiał tego nikomu już mówić. Liam z nieznaną mu siłą, podniósł się ze swojego dość wygodnego krzesła i stanął naprzeciwko swojej byłej ukochanej. Była tak blisko, a zarazem tak daleko.

- C-co pani tu robi? – Wyjąkał, nadal udając, chociaż jej mina mówiła wszystko. W tym właśnie momencie Liam zrozumiał, że Sutton wie. Wie wszystko, wie o nich, o wypadku i o… No właśnie. I o jego córce. O ich córce. Sutton wiedziała o Mii.

- Przestań udawać – powiedziała cicho, nie mogąc powstrzymać buzujących w niej emocji. Mimo, że jeszcze przed chwilą zapewniała swoją przyjaciółkę, że wszystko jest w porządku, tak nie było. Sutton była kłębkiem nerwów, nie wiedziała, co mówić, jak się zachować. Nawet największemu wrogowi nie życzyłaby czegoś takiego. – Przestań wreszcie udawać – powtórzyła, a jedna, samotna łza spłynęła po jej policzku. Wszyscy byli w szoku, nawet Lola, mimo, że wiedziała co jej przyjaciółka chciała zrobić.

- J-ja nie wiem… Jezu… Co ty tu… Skąd… Czemu przyleciałaś? – Wydusił z siebie, mając z tym ogromne trudności. Nikt nawet nie śmiał się wtrącać, to był czas na rozmowę Sutton i Liama. Oni mogli poczekać z radością, z przywitaniem swojej przyjaciółki, ale ta dwójka musiała wreszcie sobie wszystko wyjaśnić.

- Znalazłam pewne zdjęcie w domu rodziców, a później dowiedziałam się wszystkiego tego, czego nie powiedziałeś mi ani ty, ani moi rodzice z artykułów w internecie – wyjaśniła, spuszczając wzrok. – Dlaczego? – Zapytała nagle. Liam nie wiedział, o co jej chodziło, ale i tak pewnie nie znałby jednoznacznej odpowiedzi gdyby powiedziała więcej.

- Sutton… - zaczął, lecz brunetka nagle mu przerwała. Głośno wciągnęła powietrze, po czym patrząc mu prosto w oczy, wypowiedziała słowa, których obawiał się odkąd zobaczył ją podczas walki.

- Chcę poznać Mię – oznajmiła, nie odwracając wzroku. – Chcę poznać moją córkę.



_____________________________________________________
Hej! I jak wam czas mija? Święta już tak blisko, yay! Słyszałyście już nowe piosenki 1D? :)

Zacznyam nowe opowiadanie, ale nie wiem czy ktoś będzie to czytał czy nie, więc to nic pewnego. Rozdział 1 już jest, więc powiedzcie mi co myślicie i czy powinnam to kontynuować :)

Do nastęonego;*

Czytasz = komentujesz!

12 komentarzy:

  1. O cholera. Nareszcie! I teraz dopiero się zacznie :) Świetny rozdział. Miłego dnia ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja pierdziele .... Liam,ty cioto !!
    Jeju..ona mu to powiedziała.... aaa!!!
    cieszę się jak głupia ! ;D
    Niech między nimi wszystko się ułoży , Sutton i Liam zaczną się spotykać , Sutton będzie miała dobre kontakty z Mią ,a Kim w końcu się odwali ... i wszyscy Happy xD
    Kocham , i czekam na następny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego a takim momencie już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału mam nadzieje że pojawi się równie szybko ;) co do piosenek tylko ready to run na resztę czekam do 17 ;)
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  4. O Jezusiu! Ja już chcę następny chcę wiedzieć co Liam zrobi!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. O Jezu! Ale się probiło! Tylko na to czekałam ;) Nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo walcz Sutton...Liam przestan byc dupkiem. Nie mogę się doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny. czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tego sie nie da opisac. ♡♡ Cudo ♡ Czekam na kolejny ♡ Pozdrawiam @Maliczeg ♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Jestem ciekawa, czy Mia będzie szczęśliwa, gdy pozna Sutton. :P <3

    OdpowiedzUsuń