5. Liam Payne na drugiej!
- Zdrowie Alaski
i Harry’ego! – Zawołał Niall, unosząc kieliszek z szampanem do góry. – Cholera –
mruknął, kiedy trochę alkoholu znalazło się na jego eleganckich spodniach. Całą
dziewiątką wybrali się do restauracji, aby uczcić ciążę Al. Dziewczyna nie mogła
się powtrzymać i od razu wszystkim powiedziała, ale to tylko sprawiło, że
przynajmniej przez chwilę wszyscy byli naprawdę szczęśliwi.
- Jak dziecko –
westchnęła Valerie, podając mężowi serwetkę. Niall nawet po ślubie zupełnie się
nie zmienił i nadal był tym samym, szalonym Irlandczykiem. – Który to tydzień? Wszystko
z dzieckiem dobrze? – Swoje pytania skierowała do blondynki.
- Początek
czwartego – odpowiedziała z szerokim uśmiechem. – Lekarz powiedział, że to
ciąża podwyższonego ryzyka, więc za dwa tygodnie znowu mam badania i wtedy
powie więcej. Na ten czas wszystko wygląda prawidłowo – dodała, zerkając na
Harry’ego. Chyba nigdy jeszcze nie widziała swojego chłopaka tak szczęśliwego.
- To świetnie – powiedziała
Kim, próbując jakoś wkręcić się do rozmowy. Nie było tajemnicą, że brunetka nie
przepadała za znajomymi Liama i vice versa, ale zawsze starała się nawiązywać
rozmowy właśnie ze względu na Payne’a. W końcu niedługo zostaną małżeństwem. –
To będzie chłopiec czy dziewczynka?
- Jeszcze na to
za wcześnie – mruknęła niechętnie Alaska, teatralnie przewracając oczami. –
Poza tym zdecydowaliśmy, że nie chcemy wiedzieć – dodała, a Harry jej
przytaknął.
- A jak wszystko
zaplanujecie? – Zapytała zdziwiona Vicky, która zawsze była na wszystko
przygotowana. Nie wyobrażała sobie, że jej dziecko mogłoby przyjść na świat, a
ona nie byłaby na to gotowa. – Przecież płeć dziecka wpływa na tyle rzeczy i…
- Kochanie,
oddychaj – przerwał jej Louis, na co reszta parsknęła śmiechem. – Jestem pewien,
że Harry i Al dadzą sobie świetnie ze wszystkim radę, a jeśli nie to ty na
pewno im chętnie pomożesz – dodał.
- A żebyś
wiedział – burknęła, pokazując mu język. Dojrzale. – Liam a ty, czemu nic nie
mówisz? Twoja siostra jest w ciąży, nie cieszysz się?
- Cieszę, cieszę –
zapewnił, delikatnie się uśmiechając. – Głowa mnie trochę boli – skłamał.
- Liam, przecież
widzę, że coś się stało – mruknęła Kim, przyglądając się narzeczonemu. – Co jest?
- Ni…
- Liam!
- Chodzi o Mię –
oznajmił, poddając się. Na wspomnienie o dziewczynce wszyscy zaczęli mu się intensywnie
przyglądać. Od pierwszego dnia Mia była ich oczkiem w głowie i żadna z obecnych
osób nie dałaby jej skrzywdzić, nawet w jakimś stopniu i Kim na niej zależało. –
Znowu się pobiła – dodał, na co wszyscy zamilkli, by po chwili wybuchnąć
głośnym śmiechem. – I z czego się śmiejecie? To poważna sprawa!
- Wybacz Liam,
ale po kimś zapał do bicia musiała odziedziczyć – stwierdził milczący dotąd
Zayn. – Payne, ogarnij się. To tylko dzieciak, wyrośnie z tego – dodał, widząc
minę przyjaciela.
- Uderzyła tego
chłopca, bo powiedział jej, że ona nie ma matki – zaczął.
- Co?
- Właśnie to –
warknął. – Znowu zaczęła o tym gadać, a wiecie dlaczego? Bo matka pokazała jej
zdjęcie Sutton! Myślałem, że mnie szlak trafi jak to usłyszałem. Jak ona mogła?
To moje życie, nie powinna się w nie wtrącać – mówił podniesionym głosem.
- To dlatego
chciała żebym dała jej jakieś zdjęcie Sutton – mruknęła pod nosem Alaska. – Kurczę
Liam przepraszam cię, nie wiedziałam, że o to jej chodziło – westchnęła. – Co jej
w ogóle odbiło?
- A może ma
rację? – Wtrącił blondyn, wzruszając ramionami widząc karcący wzrok Liama. – No,
co? Wiesz, już gdzie jest Sutton, więc mo… - zaczął i nagle głośne ‘co’
wydobyło się z ust czwórki, która nie była wtajemniczona w ten sekret.
- O czym on mówi?
– Pierwsza otrząsnęła się Kim, która nie mogła uwierzyć, że Liam mógł ukryć
przed nią coś tak ważnego. Wiedziała, że Sutton była oficjalnie uznana za
zaginioną, ale chyba każdy w głębi duszy wierzył, że matka Mii nie żyła. A tu
taka niespodzianka. – Liam?
- Po prostu na
powiedzcie – westchnął Louis, mając po woli wszystkiego dość. – To jak?
- Sutton żyje –
zaczął Zayn, widząc, że Liam nie miał odwagi im nic powiedzieć. – Mieszka w
Nowym Jorku i ma nowe życie. Spotkaliśmy ją na walce, na której przypadkowo
również się znalazła. I tyle.
- Ale dlaczego
wyjechała? Dlaczego się nie odezwała przez tyle lat?! Zwariowała?! – Oburzyła się
Victoria, która była wszystkim nieźle wstrząśnięta.
- Sutton nic nie
pamięta – tym razem głos zabrała Alaska. Zerknęła na brata, który lekkim
skinięciem głowy pozwolił jej mówić dalej. – Straciła pamięć przez wypadek i to
jej rodzice ją wywieźli, a później okłamywali, nic nie mówiąc jej o nas, o
Liamie czy nawet o Mii – dodała.
- Ona nie wie, że
ma dziecko?! – Zapytała Val.
- Nie – mruknął Niall.
– Liam postanowił nic jej nie mówić.
- Ale dlaczego?
- Bo tak będzie
lepiej – w końcu odezwał się sam zainteresowany. – Zrozumcie, że to było
najlepsze wyjście. Sutton czułaby się źle wiedząc, że jej córka wychowywała się
bez matki, a Mia… Wyobrażacie sobie jakby byłby to dla niej szok? Nie mogę na
to pozwolić – zakończył.
- Wiesz, że to
głupie? – Mruknął Louis, kręcąc głową. – Liam nie pamiętasz już jak cierpiałeś
po jej stracie? Dlaczego po raz kolejny pozwoliłeś jej odejść?! Cholera jasna!
Przecież to miłość twojego życia, czemu jesteś takim idiotą? – Krzyknął.
- Louis! – Warknęła
Victoria, dając mu znak żeby przerwał swoją jakże cudowną przemowę. Chyba
wszyscy zapomnieli, a już na pewno Tomlinson zapomniał, że przy stole siedziała
kobieta, która wychodzi za Liama za mąż. Całe to gadanie musiało jej sprawić
ból.
- Przepraszam –
powiedział cicho Louis, rozumiejąc swój błąd. – Poniosło mnie – dodał, przepraszająco
uśmiechając się w stronę zszokowanej, a zarazem wściekłej, Kim.
- Zgadzam się z
Liam’em – powiedziała Watson, ignorując Louisa i jego przeprosiny. Wiedziała,
że powiedział to specjalnie. On wyjątkowo za nią nie przepadał. – Sutton ma nowe
życie i Liam też. Mia jej nie potrzebuje, od teraz ma mnie – dodała.
- Dziękuję –
powiedział Liam, składając delikatny pocałunek na jej policzku. Reszta
przyjaciół nie była jednak przekonana. To nie tak, że Kim nie lubiła Mii, ona
po prostu nie do końca wiedziała jak zajmować się dziećmi. Poza tym Mia
bardziej niż samą Kim, wolała jej kotkę, Leię.
- Ja nadal
uważam, ze to zły pomysł – trzymał się swojego Louis. – Nie uważasz, że Mia
jednak wolałaby poznać swoją matkę?
- Zmieńmy temat,
co? – Poprosił Liam, na co reszta powolnie przytaknęła. Nie chcieli zmieniać
tematu, tu chodziło o osobę, którą wszyscy przez długi czas opłakiwali. Chcieli
wiedzieć gdzie była, jak się miała, czy wszystko było u niej w porządku. Niestety
Liam najwidoczniej nie był w stanie o niej tak beztrosko rozmawiać. I trudno
było mu się dziwić.
- No, ale ja nie
wierzę, że minęło tyle czasu, a my dopiero teraz się dowiadujemy – odezwał się
nagle Tomlinson.
- Louis!
- Dobra, dobra –
westchnął. – To, co u was? Wiemy już, że Harry zapłodnił Alaskę, ale co u
reszty? Co tam porabiacie w wolnym czasie?
- Ja pierdolę –
wyjąkał Niall, na co wszyscy spojrzeli na niego z lekkim obrzydzeniem.
- Interesujące
Niall, naprawdę – mruknął Zayn.
- Tam! – Warknął blondyn,
wskazując na drzwi. – To jakiś żart?
- Czekaj? Co?
- Czy to… -
zaczęła Val.
- Tak –
odpowiedziała Alaska. – To Sutton. A przynajmniej tak mi się wydaje.
O wilku mowa.
---
- Słyszałam, że
to naprawdę świetna restauracja – powtórzyła po raz kolejny Lola, siedząc przed
przyjaciółką, która nadal przeglądała zdjęcia Liama i Mii na jakiejś stronie. –
Nie przesadzasz?
- Lola to może
być moja córka – mruknęła Sutton, uśmiechając się. – Chcę być pewna, że
rozpoznam ją, kiedy pójdę do jej szkoły – dodała. Przez chwilę Lola nie do końca
załapała, o co Sutton chodziło, ale po chwili się otrząsnęła.
- Pogięło cię? –
Warknęła młodsza z dziewczyn, wyrywając laptop z rąk przyjaciółki. – Wystarczy ci
już tych zdjęć, przejrzałaś wszystkie dwa razy. Teraz pogadajmy – zaczęła. –
Sutton, ona cię nie zna. Nikt cię w tej szkole nie zna. Może i byłaś modelką i
może ktoś by cię nawet rozpoznał, ale co dalej? Nawet, jeśli miałabyś szansę
porozmawiać z tą małą to, co z tego? Co byś jej powiedziała?! To małe dziecko,
wiesz w jakim byłaby szoku?
- To, co mam
zrobić? – Zapytała Sutton, krzyżując ręce na piersi. – Wyjechać i o wszystkim
zapomnieć? W końcu mam szansę odzyskać własną przeszłość, a ty twierdzisz żebym
tego nie robiła?! Myślałam, że jesteś po mojej stronie!
- Jestem! Jestem
po twojej stronie! – Zapewniła. – Chodzi o to, że nie możesz skontaktować się z
Mią bez rozmowy z Liam’em. To on powinien ją uświadomić i wyjaśnić, że jej mama
żyje, a nie ty sama, rozumiesz?
- Ale ja chcę ją poznać
– mruknęła cicho.
- Wiem i uwierz
mi, że ja też tego chcę – uśmiechnęła się Lola, przytulając do siebie smutną
przyjaciółkę. – Ale nie dziś i nie jutro. Najpierw musimy znaleźć Liama i z nim
wszystko uzgodnić. Znaczy się, ty musisz – dodała.
- Myślisz, że on
jej o tym powie? Przecież z Nowego Jorku wyjechał bez słowa i na koniec jeszcze
skłamał – westchnęła. – Co jeśli nie pozwoli mi się spotkać z Mią?
- Pozwoli ci,
zobaczysz – zapewniła ją Lola. – On tylko wygląda na takiego dupka – zaśmiała się.
- Myślisz, że byliśmy
szczęśliwi? Na zdjęciach wyglądamy na takich – westchnęła nagle rozmarzona Sutton, mimowolnie
się uśmiechając.
- Pamiętaj, że
masz Scotta – przypomniała jej Lola. – A on ma jakąś tam Kim. Sutton minęło pięć
lat, pamiętasz?
- Wiem, wiem – mruknęła.
– Ale przez cały czas zastanawiam się jak to było. Jak się poznaliśmy, czy od
razu się w sobie zakochaliśmy? Kiedy w ogóle zdecydowaliśmy się na dziecko… To
wszystko jest takie dziwne.
- Pogadasz z nim
i wszystkiego się dowiesz – odpowiedziała Lola, siadając na krześle obok. – I masz
rację, wyglądaliście na szczęśliwych – przyznała. – To była pewnie miłość od
pierwszego wejrzenia czy coś.
- Myślisz? –
Zaśmiała się Sutton, czując nagłą, niewyjaśnioną radość. Od kiedy dowiedziała
się, że naprawdę była z Liam’em i, że z tej miłości jest nawet dziecko, nie
mogła powstrzymać uśmiechu. Sama się sobie dziwiła, ale nic nie mogła na to
poradzić. Pewnie większość ludzi w jej przypadku byłoby zagubionych, a ona była
szczęśliwa. Najzwyczajniej w świecie szczęśliwa.
- No jasne –
prychnęła. – Jestem pewna, że od pierwszego spotkania nie mógł o tobie
zapomnieć – dodała, na co obie wybuchnęły radosnym śmiechem. – A teraz się
zbieraj, idziemy na obiad – dodała, szeroko się uśmiechając.
Po pół godzinnej
jeździe taksówką w końcu dotarły na miejsce. Przez całą drogę podziwiały ulice
Londynu, zachwycając się nawet najmniejszą rzeczą. Nawet restauracją, w której
miały zjeść obiad. Widać było, że nie należała ona do najtańszych.
- Zwariowałaś? –
Warknęła cicho Sutton, zanim weszły do środka. – Przecież to będzie kosztowało
majątek – dodała, próbując powstrzymać przyjaciółkę przed wejściem.
- Daj spokój –
odpowiedziała Lola. – Jesteś tu sławna, może zjemy za darmo.
- Bardzo śmieszne
– prychnęła brunetka.
- Żartowałam
przecież – zaśmiała się Lola, przekraczając próg restauracji. W środku było
jeszcze bardziej luksusowo, niż na zewnątrz. – Mam pieniądze.
- Które muszą
starczyć ci na dwa tygodnie – przypomniała jej Irwin, trzymając się swojego.
Nie pogardziłaby zapewne wykwintnym jedzeniem, ale były tylko biednymi
turystkami, musiały ograniczać wydatki.
- Sprzedałam
kolczyki – odpowiedziała szybko Lola, a po chwili wskazano im stolik dla dwóch
osób, po lewej stronie sali.
- Co? Ale
dlaczego?
- Nie były mi już
potrzebne – odpowiedziała. – A oddać też ich nie zamierzałam – zaśmiała się.
Sutton tylko pokręciła ze śmiechem głową, po czym ‘’zanurzyła się’’ w menu.
Postawiła na kaczkę w sosie śliwkowym, której zawsze chciała spróbować.
- Muszę do toalety
– oznajmiła nagle Sutton, wstając z miejsca. – Wracam za minutkę.
Lola podczas
nieobecności przyjaciółki, rozglądała się dookoła z szerokim uśmiechem na twarzy.
Nadal nie mogła uwierzyć, że naprawdę były w Londynie. W miejscu, do którego od
chyba zawsze chciała przyjechać. Londyn był miejscem magicznym i ona zamierzała
tę magię odkryć. Była pochłonięta własnymi myślami, ale w pewnym momencie coś,
a raczej ktoś zwrócił jej uwagę. Przystojny, ciemnooki brunet, którego na sto
procent już gdzieś widziała. Zayn Malik we własnej osobie. Nie mogła uwierzyć
we własne szczęście. Chociaż nie, mężczyzna nie był sam… I wtedy ją olśniło.
Przy tym samym stole siedział Liam.
- Jestem – usłyszała
delikatny głos przyjaciółki. – Co jest?
- Sutton – zaczęła
Lola, nie odrywając wzroku od znajomej jej grupki ludzi. – Liam Payne na
drugiej.
____________________________________
Hej! Tym razem dodałam bardzo szybko, więc jestem zadowolona! Jeśli chodzi o zmianę szablonu to musiałam go zmienić. I nie chodzi tu o to, że ten poprzedni mi się nie podobał, bo ja go wręcz uwielbiam (nadal), ale musiałam szablon zmienić i nie potrafię wyjaśnić dlaczego... Tym razem nie był zamawiany, ale i tak mi się podoba :P No chyba, że wolicie tamtem, to zmienię z powrotem :)
Standardowo przepraszam za błędy! :)
Do następnego;*
Czytasz = komentujesz!
Rozdział genialny!
OdpowiedzUsuńKurcze oni muszą porozmawiać. Mają teraz szansę...
Dobrze ze Lou tak powiedział. Też bym tak powiedziała. I osobiście nie przepadam za tą całą Kim nie wiem czemu ale jakoś nie mogę jej polubić. :/
Z niecierpliwością czekam na kolejny.
Kocham :*
Weronika Dereń
Genialny rozdział ! ;*
OdpowiedzUsuńCzy ty musisz przerywać w tym momencie?! Oh kurde, teraz będę myślała co się stanie dalej. Czekam na następny, ;*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! nareszcie się spotkają <3 Liam nie będzie skory do rozmowy coś tak czuję.. wszystko się okaże mam nadzieję nie długo ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :))
Zuza
czytam to opowiadanie od początku. z każdym rozdziałem coraz bardziej mnie zaskakujesz. uwielbiam twój styl pisania i wyjątkową fabułę (mogłabym oświadczyć się temu opowiadaniu).
OdpowiedzUsuńjednak jestem rozczarowana, że zakończyłaś w takim momencie. czekam niecierpliwie na nowy rozdział.
Zabiję! Skończyć w TAKIM momencie?! Ughhhh... No ale co zrobić... ;)
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że kolejny rozdział dodasz szybko, bo zwariuję! ;D
xoxo,
Lost in dreams
Jaki koniec! Ja chcę już nastepny!
OdpowiedzUsuńJaki koniec! Ja chcę już nastepny!
OdpowiedzUsuńświetny. czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuń