piątek, 14 listopada 2014

II - 07.

7. Mia. 


- Sutton… - zaczął, lecz brunetka nagle mu przerwała. Głośno wciągnęła powietrze, po czym patrząc mu prosto w oczy, wypowiedziała słowa, których obawiał się odkąd zobaczył ją podczas walki. - Chcę poznać Mię – oznajmiła, nie odwracając wzroku. – Chcę poznać moją córkę.

Liam nagle poczuł jakby każdy w restauracji patrzył teraz na niego. Czuł się wręcz osaczony, każdy chyba czekał na jego reakcję, na jego odpowiedź. A on nie wiedział. Najzwyczajniej w świecie nie wiedział, co jej na to odpowiedzieć. Bo jak niby miałby się zgodzić, a później przedstawić ją swojej pięcioletniej córce, która żyje w zupełnej nieświadomości. Sutton nie wiedziała, o co go tak naprawdę prosiła. Przecież, jeśli jej ulegnie to Mia do końca życia będzie uważała go za zwykłego kłamcę, a tego by nie wytrzymał.

- Nie – odpowiedział, również nie odwracając wzroku. Nie chciał ranić Sutton, ale to była jedyna słuszna decyzja. – Przykro mi, ale wasze spotkanie jest nie możliwe – dodał. Wzrok brunetki był pusty, nie pokazywał żadnych uczuć. Nigdy jej jeszcze takiej nie widział. Odkąd pamiętał z jej oczu można było wyczytać każdą jej emocje, każde uczucie.

- Liam – wydusiła Alaska, nie rozumiejąc decyzji brata. – Zastanów się – poprosiła.

- Nie – mężczyzna trzymał się swojego, nawet na chwilę nie odrywając wzroku od swojej byłej dziewczyny. – Sutton musisz mnie zrozumieć. Ona ma dopiero pięć lat, nie zrozumie tego – dodał, próbując się jakoś wytłumaczyć. Szczerze mówiąc to wręcz morderczy wzrok Loli trochę go przerażał, więc próbował jakoś usprawiedliwić swoją decyzję. Według niego, słuszną. Według Sutton, krzywdzącą. Brunetka nie miała ochoty dalej wysłuchiwać jego bzdurnych tłumaczeń i wymierzyła mu siarczysty policzek. Sama nie wiedziała skąd to zachowanie, przecież nigdy w życiu nikogo nie uderzyła. A jeśli jednak to zrobiła, to tego nie pamiętała.

- To moja córka – powiedziała przez zaciśnięte zęby, kiedy Liam masował swój obolały policzek. – Moja córka o której postanowiłeś mi nigdy nie mówić – dodała, tym razem dużo głośniej. Teraz to Payne już był na sto procent pewien, że wszyscy ludzie w restauracji im się przyglądali.

- Straciłaś pamięć, ja nic przed tobą nie ukrywałem – odpowiedział, ciężko oddychając. – Lepiej stąd chodźmy, nie chcę nie potrzebnego skandalu – dodał na tyle głośno, aby wszyscy dobrze go usłyszeli. To znaczy jego przyjaciele i Kim.

- Nigdzie nie mam zamiaru iść – oznajmiła, krzyżując ręce na piersiach. Szczerze mówiąc do miała ochotę go znowu uderzyć, wydawał się być taki arogancki i nieprzyjemny. – Chcę poznać moje dziecko!

- To nie jest twoje dziecko – warknął, ściskając ją za ramiona. – Mia nie jest twoją córką, rozumiesz?
- Zostaw ją – wtrąciła się Lola, widząc jak wybuchowym człowiekiem był Liam. Bała się, że mógł zrobić coś jej przyjaciółce. – I dobrze wiemy, że Mia to…

- Ty się nie wtrącaj! – Przerwał jej, a za ich plecami słychać było szepty. Wszyscy o nich rozmawiali i właściwie to mieli o czym. Zrobili świetne widowisko dla plotkarzy i mediów. – Kim ty w ogóle jesteś? To nie twoja sprawa, możesz już stąd spadać!

- Liam – tym razem wtrącił się Zayn, który miał dość tej całej scenki. – Zamknij się. Ty Sutton również. Ja zapłacę, a wy wszyscy idźcie na zewnątrz.

- Mówiłam, że nigdzie z wami nie idę – powiedziała kolejny raz brunetka, ale tym razem na nic się do zdało. Louis, który do tej pory siedział cicho, podszedł do niej, po czym przerzucił ja sobie przez ramię. Jej krzyki i protesty na nic się zdały i po chwili cała ‘ekipa’ znalazła się na parkingu za restauracją. – Było aż tak źle? – Zaśmiał się Tomlinson, stawiając Sutton na ziemi.

- Niech mnie pan nigdy więcej nie dotyka – warknęła. Dobrze wiedziała, kim był Louis, czytała artykuły jak to się ze wszystkimi przyjaźniła, ale nie chciała im tego pokazywać. Chciała ich zranić, tak jak oni właśnie ranili ją.

- Pan, a to dobre – zaśmiał się, nic sobie z jej groźnego tonu nie robiąc. Chyba jej plan nie zadziałał. – Przestań udawać. Może i nic nie pamiętasz, ale głupia nie jesteś – dodał, obejmując swoją żonę. W głębi duszy trochę uraziły go słowa Irwin, ale doskonale wiedział jak dziewczyna się teraz czuła. Gdyby to on był na jej miejscu, na pewno nie byłby tak spokojny jak ona.

- Nie znam was – powiedziała, stając bliżej Loli. – Chcę tylko spotkać się z moim dzieckiem, to wszystko – dodała.

- Mówiłem Ci już, że… - Zaczął Payne, ale przerwała mu jego siostra.

- Och zamknij się w końcu – warknęła Alaska, teatralnie przewracając oczami. – Zaraz sobie wszystko wyjaśnicie, a teraz… Sutton, mogłabym cię o coś prosić? – Zapytała.

- T-tak?

- Mogę cię przytulić? – Zapytała, nieśmiało się uśmiechając. Tak bardzo tęskniła za swoją przyjaciółką, opłakiwała ją, a teraz gdy okazało się, że Sutton żyła, los nadal robił wszystko, aby ich wszystkich rozdzielić. – Proszę – dodała cicho, robiąc krok do przodu. Sutton, którą to wszystko trochę zaskoczyło, stała w miejscu. Jednak jedno spojrzenie w zaszklone oczy Alaski i cały jej plan legł w gruzach. Nie chciała im pokazywać żadnych słabości, ale widząc tych ludzi w takim stanie, nie mogła zrobić nic innego jak się poddać. Szybko twierdząco pokiwała głową, po czym znalazła się w mocnym uścisku blondynki. Na początku czuła się trochę dziwnie, ale kiedy dołączyła do nich reszta, oprócz Liama, Kim i Loli, było o niebo lepiej. Czuła się taka kochana i potrzebna.

- Widzę, że już jest dobrze – zaśmiał się Zayn, pojawiając się obok przyjaciół. Po jego słowach, wszyscy się od siebie oderwali, ocierając mokre od łez policzki. – To chyba dobrze – mruknął pod nosem, zerkając na Liama. Chyba tylko on miał minę, jakby właśnie wybito mu pół rodziny patelnią. – To, co robimy?

- Może pojedziemy do nas? – Zaproponował Harry, na co Alaska energicznie pokiwała głową. – Pogadamy trochę – dodał niewinnie, widząc morderczą minę Liama.

- Muszę jechać po MOJĄ CÓRKĘ – oznajmił Payne, dając nacisk na dwa ostatnie słowa. – Do zobaczenia – dodał, odchodząc razem z Kim w stronę taksówek, które już na nich czekały. Widocznie Zayn musiał je zamówić.

- Lola my też już pójdziemy – powiedziała nagle Sutton, ciągnąc za sobą brunetkę. Nawet nie pożegnała się z innymi, ale nie miała na to czasu. Postanowiła bowiem śledzić Liama, jakkolwiek byłoby to szalone.

- O co chodzi? – Zapytała zdziwiona Lola, kiedy siedziały już w taksówce. Sutton nic jej nie odpowiedziała, tylko zwróciła się do kierowcy.

- Proszę jechać za tamtą taksówką – poprosiła, wskazując na samochód w którym byli Liam i Kim. Zdecydowała, że zrobi wszystko, aby poznać własną córkę. A jeśli Liam nie chciał iść na kompromis, postanowiła załatwić to po swojemu.

- Zwariowałaś? – Wydukała cicho Lola, rozumiejąc, co jej przyjaciółka planowała. Lola również chciała, aby Sutton poznała Mię, ale bez przesady. Poza tym nie wyjeżdżały jutro, był jeszcze czas na rozmowy z Liam’em. – Czy my ich naprawdę śledzimy?!

- Tak – odpowiedziała szybko Sutton, delikatnie się uśmiechając. – Wiem, co sobie teraz myślisz, ale sama go słyszałaś! On nigdy nie pozwoli mi jej zobaczyć, zmusił mnie do tego – stwierdziła.
- Sutton, ja nie wiem czy to…

- Błagam cię – przerwała przyjaciółce. – Chcę wreszcie żyć po swojemu, dobrze? Rodzice mnie okłamywali, Claire mnie okłamywała, Liam mnie okłamywał! Mam już tego dosyć! Chcę poznać swoją córkę, chcę rozpocząć nowe życie!

- A co jeśli ona nie będzie chciała cię znać? – Zapytała Lola, wpatrując się w puste ulice Londynu. – Co zrobisz wtedy?

- Nie wiem – odpowiedziała szczerze. – Wytłumaczę jej wszystko? Będę błagała ją o wybaczenie? Nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym – dodała, kończąc tym temat. I od tamtego momentu do końca podróży były cicho. Każda z nich myślała o czymś innym. Lola o tym, co zrobi jeśli pomysł jej przyjaciółki okaże się wielką pomyłką, a Sutton rozmyślała nad tym co powinna powiedzieć Mii.

- Jesteśmy – oznajmił taksówkarz, po prawie dziesięciu minutach podróży. Po zapłaceniu, obie opuściły auto, po czym stanęły przed dużym, białym domem. Na ich szczęście brama była nadal otwarta, więc nie było problemu z wejściem.

- Gotowa? – Zapytała Lola, wpatrując się w budynek przed sobą. Bała się i to bardzo, ale skoro Sutton tego chciała, to musiała ją w tym wspierać. Przecież właśnie o to w przyjaźni chodziło.

- Już nic nie mam do stracenia – odpowiedziała cicho Irwin, po czym obie, równym krokiem ruszyły w stronę dużych, mahoniowych drzwi, za którymi przed chwilą zniknął Liam wraz z Kim. To był moment w którym Sutton miała problemy z oddychaniem. Pojawiła się u niej nagła wątpliwość czy aby na pewno dobrze robiła. Może jeszcze przed chwilą twierdziła, że to jedyna szansa na poznanie Mii, ale co jeśli Liam miał rację? Co jeśli tylko zrobi małej krzywdę? Już dość to dziecko się w życiu przez nią nacierpiało, nie potrzebowała jeszcze tego. – A co jeśli on miał rację? – Zapytała, zanim Lola zdążyła zadzwonić dzwonkiem.

- Nie chcesz tego zrobić?

- Nie wiem – załkała, chowając twarz w dłonie. – Zachowuję się jak zwykła gówniara – zapłakała, siadając na schodach.

- Sutton…

- Nie chcę żeby Mia jeszcze bardziej przeze mnie cierpiała, ale ja tak bardzo chciałabym ją poznać – powiedziała, nie mogąc już dłużej powstrzymać łez. – Chciałabym wreszcie ją do siebie przytulić, to moja córka, a…

- Sutton? – Przerwał jej delikatny, acz stanowczy, damski głos. Obie szybko podniosły się na równe nogi, stając twarzą w twarz z Karen Payne. O niej również czytały artykuły, więc Sutton doskonale wiedziała, kim ów kobieta była. – O mój Boże! To naprawdę ty! – Zawołała radośnie Karen, mocno przytulając do siebie dziewczynę. Karen lubiła Sutton, nie dało się tego ukryć. To była jedna z najradośniejszych chwil w jej życiu. – Ty żyjesz, to niesamowite!

- Ja… Ja nie wiem…

- Och, nic nie mów – zaśmiała się kobieta, wycierając łzy radości. – Tak nam ciebie brakowało – dodała, ponownie ‘zamykając’ brunetkę w uścisku. – Liam jest w środku, chodźmy!

- Nie – wyrwała się, biorąc krok do tyłu. – Liam wie, że jestem w Londynie. Już się widzieliśmy – wyjaśniła.

- Ach tak? Czyli wiesz, że ma narzeczoną? – Zapytała niepewnie Karen.

- Tak, wiem – odpowiedziała Irwin. – Nie powiedział pani, że mnie znalazł?

- Nie – mruknęła. – Nic mi nie powiedział. Ale teraz mamy czas! Wjedź do środka, porozmawiamy. Jezu! Ja nadal nie wierzę, że ty tu naprawdę jesteś! Jak Mia to… O MÓJ BOŻE! MIA! – Wykrzyknęła, przypominając sobie o wnuczce.

- Proszę pani, ja…

- Babciu! – Zza drzwi wyjrzała mała dziewczynka, przyglądając się dwóm nieznajomym jej osobom. Sutton nie mogła uwierzyć własnym oczom. To była Mia. Jej córka. Stała przed nią, była na wyciągnięcie ręki. – Ooo – wymsknęło się dziewczynce, po czym ponownie zniknęła z ich pola widzenia. Sutton jednak nadal wpatrywała się w miejsce w którym jeszcze przed chwilą stała Mia. Była taka drobniutka, filigranowa. Zupełnie taka jak Sutton to sobie wyobrażała.

- Sutton? – Wydusiła z siebie Lola, również będąc w szoku. – Wszystko dobrze? – Zapytała. I kiedy już miała odpowiedzieć, w drzwiach ponownie pojawiła się Mia. Tym razem dziewczynka jednak wyszła trochę dalej, stając na wprost Sutton. Wszystkie trzy kobiety były trochę zdziwione zachowaniem dziewczynki, tym bardziej, że mała w rączce miała zdjęcie. Zdjęcie na którym była Sutton. Dziewczynka przez dłuższą chwilę zerkała to na zdjęcie, to na swoją matkę, chyba próbując porównać ją z osobą na zdjęciu. Mogła mieć z tym małe trudności, zważywszy na to, że zdjęcie było dość stare, a największą różnicą były włosy Sutton, które teraz były znacznie krótsze.

- Hmm – wymruczała Mia, śmiesznie przekręcając głowę na bok. Nadal przyglądała się Sutton, której w tamtym momencie było strasznie słabo. Oczekiwanie na jakiekolwiek słowa Mii były straszną katuszą. – Babciu czy…

- Co tu się dzieje?! – Warknął Liam, pojawiając się na zewnątrz. Był wściekły i każda z nich dobrze o tym wiedziała. – Zwariowałaś?! – Zapytał, wpatrując się w zmieszaną twarz Sutton.  Rozgorączkowany mężczyzna, wziął swoją córkę na ręce, głośno wzdychając. – Mia to jest…

- Moja mamusia? – Zapytała dziewczynka, obejmując twarz Liama swoimi małymi dłońmi. Mia była dojrzała jak na swój wiek, ale jej spokojne zachowanie nadal mogło dziwić. Jej ojciec natomiast to było zupełne przeciwstawieństwo. Chłopak gdyby mógł, to dawno już by zabił Sutton wzrokiem.

- Mia… Musisz wiedzieć, że…

- Liam? – Obok chłopaka pojawiła się Kim. Kiedy zobaczyła Sutton i Lolę, mina jej zmarkotniała. – Wszystko w porządku? – Zapytała, choć doskonale widziała, że było źle. Nawet bardzo źle.

- Tak – odpowiedział jej. – Mia kochanie, porozmawiamy w domu, dobrze? – Zwrócił się do swojej córki, która ukradkiem zerkała w stronę Sutton. Dziewczynka jednak pokręciła przecząco głową, ponownie zadając mu wcześniejsze pytanie.


- To moja mamusia?

_______________________________________
(x)


Czytasz = komentujesz!

16 komentarzy:

  1. Jest coraz ciekawiej :)
    Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże to opowiadanie, to jest cudowne. Ty zawsze coś wymyślisz, i to mnie tak wciąga, że nie mogę się doczekać co będzie dalej. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaawww *_* Next, next, next! ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. hajbsibof NEXT NOW!! I teraz Sutton zasłabnie i upadnie i ta mama do niej podbiegnie. xD AWWW....

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam twoje opowiadanie ! Czekam na next .

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. DLACZEGO.
    TY.
    MI.
    TO.
    ZROBIŁAŚ.
    I.
    URWALAS.
    W.
    TAKIM.
    KURWA.
    MAĆ.
    MOMENCIE.

    Hashahahs rozdział cudny, mówiłam już, że cię uwielbiam? <3

    OdpowiedzUsuń
  8. BARDZO FAJNIE, BARDZO FAJNIE! XD
    KOŃCÓWKA TRZYMA W NAPIĘCIU, NIE MA CO! XD
    ;)@Loola:D♥♥♡^.^

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział super ;) nie mogę się.doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Okey.....umarłam.
    To jest ku^wa boskie !! Przez kilak minut śmiałam się jak Sutton dała z liścia Liam;owi xD a potem beczałam przy tym spotkaniu z Mią i jak ta cała "epika" się przytuliła.... to było piękne ;']
    a teraz apel do Liama"WEŹ SIĘ KU^WA CHŁOPIE OGARNIJ !!"
    Czekam na następny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie <3 Mia to mądre dziecko ona wszytko zrozumie. Jej kochany tatuś też zrozumie i znowu będzie z Sutton.
    Idealna rodzinka <3 oby
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam cię serio. Przeczytałam dzisiaj całe opowiadanie i teraz placze jak małe dziecko. Kocham tego bloga i nie mogę doczekać się nowego rozdziału.
    Idę płakać dalej powodzenia w pisaniu xxx

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale aakcja :) Swietny blog! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja. Cie. Znajde. I. Wtedy. Nie. Bedzie. Tak. Wesolo. Taki. Moment. Przerwany. Badum. Sutton>Kim

    OdpowiedzUsuń