sobota, 28 grudnia 2013

08.

08. Jak to nie żyje?


- Chyba zaraz się zrzygam – mruknęła, nerwowo przebierając nogami. Dla większości osób wyglądała pewnie jak osoba, która natychmiast powinna udać się do łazienki.
- Chyba nie chciałem tego wiedzieć – powiedział Harry, delikatnie się uśmiechając. – Będzie dobrze, zobaczysz – pocieszał ją.
- Łatwo ci tak mówić – westchnęła, siadając na drogo wyglądającej kanapie. Właściwie to wszystko drogo tu wyglądało. – Ty robiłeś już to milion razy, a ja pierwszy raz spotykam się z kimś tak ważnym – dodała. – Poza tym nie jestem modelką! Nie potrafię chodzić tak jak one i…
- Dobra, starczy już – zaśmiał się. – Nie masz się, czym denerwować, dziś spotykasz się tylko z Karen, ona musi sprawdzić czy się nadajesz, jako pierwsza – wyjaśnił.
- I to mnie przeraża najbardziej – powiedziała cicho. – To matka Liama…
- Która o niczym nie wie – stwierdził, wzruszając ramionami. – I o niczym się nie do… O ja pierdolę!
- Co? – Zapytała przerażona, podążając za wzrokiem chłopaka. Głośno przełknęła ślinę, kiedy spostrzegła, kto tak Harry’ego przeraził. Miała ochotę uciec i nigdy więcej się tu nie pokazywać! Przecież teraz to już pewne, że matka Liama o wszystkim się dowie i wyrzuci ją na zbity pysk, bez wysłuchiwania jej wyjaśnień. Właściwie to nic tu to wyjaśniania nie było, dlatego najlepiej gdyby po prostu nigdy Karen Payne nie poznawała.
- Wychodzę – mruknęła, pośpiesznie zakładając swój czarny płaszczyk, który był przeznaczony na wyjątkowe okazje. Rzuciła się do wyjścia, ale niestety drogę zagrodził jej Styles. – Harry – warknęła, próbując go wyminąć. Na marne.
- Nie możesz teraz uciec – powiedział cicho, rozglądając się dookoła. Alaska na szczęście jeszcze ich nie zauważyła. – Ona nic nie powie, uwierz mi – uśmiechnął się, choć sam do końca nie był pewien swych słów. Alaska była jedną z najmilszych osób, jakie znał, ale po tym jak ostatnio potraktowała Sutton, nie był pewien, do czego była jeszcze zdolna.
- Sutton Irwin? – Podniosła przerażony wzrok na Harry’ego, po cichu błagając go, aby pozwolił jej wyjść. Naprawdę bała się tego, co może zrobić siostra Liama, a dość miała już upokorzeń.
- Idź – powiedział Harry, delikatnie popychając ją w stronę brązowych drzwi, za którymi na 99% znajdowała się sama Karen Payne. – Będzie dobrze, obiecuję – uśmiechnął się szczerze, po chwili swój wzrok zwracając na przyglądającą się im Alaskę. Blondynka nie wyglądała na zadowoloną, ale ostatnio to w ogóle wyglądała jakby ktoś jej całą rodzinę patelnią wymordował. – Ja się zajmę Alaską – dodał, widząc wystraszoną minę brunetki.
- Dobra, idę – mruknęła pod nosem, ruszając w stronę wskazaną jej przez sekretarkę Karen. – Teraz albo nigdy – pomyślała, wchodząc do środka.

Harry natomiast, tak jak obiecał, postanowił zająć się Alaską. Z szerokim uśmiechem skierował się w stronę dziewczyny, która nadal wpatrywała się w drzwi, za którymi przed chwilą zniknęła Sutton. Czyżby nie wiedziała, że jej matka zaproponowała Irwin pracę?

- Witam – uśmiechnął się, stając przed blondynką. Nie wyglądała na zadowoloną, ale mało go to obchodziło. Postanowił, że zrobi wszystko, aby pomóc Sutton wydostać się z Venus. – Myślałem, że już tu raczej cię nie spotkam – dodał, przypominając sobie, że Al mieszka teraz z Liam’em.
- Niby, dlaczego? – Zapytała, podnosząc na niego wzrok. Dopiero teraz zauważył jak inne były jej oczy, niż zwykle. Wyglądała na przemęczoną, białka miała całe czerwone. Trochę go to przeraziło, ale nie chciał o tym wspominać, chcąc uniknąć nie potrzebnej kłótni.
- Pokłóciłaś się z Karen i myślałem, że postanowisz odejść – uśmiechnął się niewinnie. Dziewczyna tylko pokręciła głową, zbierając górę papierów, które musiała przejrzeć.
- To lepiej już nie myśl – mruknęła tylko, kierując się stronę windy. Brunet szybko ruszył za nią, ostatni raz spoglądając w stronę drzwi, za którymi znajdowała się Sutton. Miał ogromną nadzieję, że dziewczynie się uda. Zdecydowanie wolał pracować z nią, niż z jakąś nadętą modeleczką.
- Harry, czego ty chcesz? – Z letargu wyrwał go głos Alaski. Dopiero teraz zauważył, że byli już w windzie, która za chwilę powinna zawieźć ich na piąte piętro.
- Nie rozumiem?
- Wątpię, że jesteś tu ze mną z własnej woli – mruknęła. – Liam kazał ci ze mną porozmawiać?
- Nie?
- Moja matka?
- Nie…
- To, czego chcesz?
- Spędzić z tobą trochę czasu – powiedział bez zastanowienia. Dziewczyna momentalnie swój wzrok wbiła w podłogę, czując jak jej policzki robiły się coraz bardziej gorące. Serce zaczęło jej mocniej bić, a to tylko, dlatego, że Harry powiedział, ‘że chcę z nią spędzić trochę czasu’. Serce zaczęło jej walić jeszcze mocniej, kiedy winda nagle stanęła między czwartym a piątym piętrem.
- Co się dzieje? – Zapytała Harry’ego, który tylko wzruszył ramionami. Nienawidziła wind, a teraz właśnie spełniał się jej największy koszmar. Kiedyś, kiedy była mała, razem z Liam’em, też utknęli w windzie. Miała jakieś sześć-siedem lat i nie wiedziała, co się działo. Była przerażona, na szczęście jednak był z nią jej starszy brat. Teraz niestety go przy niej nie było i była pewna, że to jej koniec.
- Mała awaria – stwierdził chłopak, naciskając przycisk, który powinien dać znać, że są uwięzieni w windzie. – Zaraz ktoś nam pomoże – dodał, siadając na podłodze. Głowę oparł o ścianę windy, przymykając powieki. Nadal nie mógł uwierzyć w to, jak na jego słowa zareagowała Alaska. Przypomniał sobie słowa Sutton, która stwierdziła, że siostra Liama jest w nim zakochana. Szybko jednak wybił to sobie z głowy, bo przecież Alaska go po prostu nie znosi i to się raczej nie zmieni.
- Mała awaria, zaraz na pewno ktoś nam pomoże – powtarzała cicho, próbując samą siebie uspokoić. Powtórzyła czynność Harry’ego, siadając po drugiej stronie windy. Zaczęła miarowo oddychać, próbując się jakoś uspokoić.
- Wszystko ok? – Zapytał brunet, dokładnie się jej przyglądając. Była strasznie blada i nie wyglądała zbyt dobrze. – Al?
- T-tak – odpowiedziała, delikatnie się uśmiechając. Miała nadzieję, że chłopak jej uwierzy i zostawi ją w spokoju. On jednak miał inne plany. Szybko znalazł się obok niej, obejmując ją ramieniem. Blondynka ze zdziwienia otworzyła szeroko usta, spoglądając na niego. Znajdował się zdecydowanie zbyt blisko żeby mogła normalnie funkcjonować.
- Liam kiedyś opowiadał mi, że nie przepadasz za windami – uśmiechnął się. – Ale nie martw się, jestem tu i zapewniam, że nic ci nie grozi – dodał. Dziewczyna nerwowo przygryzała usta, czując jak jej oddech się uspokaja. Mimo, że wiedziała, że Harry nic do niej nie czuje, jego dzisiejsze ‘słowne wpadki’ sprawiały, że odzyskiwała nadzieję na to, że kiedyś może będą razem. I choć wydawało się to bardzo mało prawdopodobne, ona wierzyła, że Harry pewnego dnia odwzajemni jej uczucia.
- Dziękuję – powiedziała cicho, opierając głowę na jego klatce piersiowej. Nie była pewna czy to tylko halucynacje spowodowane tą całą sytuacją, czy jego serce naprawdę przyspieszyło, kiedy to zrobiła. – Harry?
- Tak?
- Co tak naprawdę łączy Liama z tą dziewczyną?
- Nic – odpowiedział szybko. Zbyt szybko. Blondynka odsunęła się od niego, ponownie wzrok wlepiając w podłogę. Ukrywali przed coś przed nią, doskonale o tym wiedziała. Do głowy przychodziły jej przeróżne scenariusze; może Sutton jest w ciąży z Liam’em? W końcu to prosty… Znaczy się striptizerka. A może to Harry coś do niej czuje? Może są razem, tylko to ukrywają, a Liam im pomaga? A może… - Naprawdę nic ich nie łączy – dodał, widząc jej zamyśloną minę. – To był jeden wypad do klubu, już wiesz, że Sutton jest tancerką.
- Więc po co tu dziś przyszła? I co robiła z tobą na bankiecie? I dlaczego była w mieszkaniu Liama?
- Zwolnij trochę – zaśmiał się. – Na bankiet zaprosiłem ją, bo… - I tu nie wiedział, co powiedzieć. Nie mógł przecież wyznać Alasce, dlaczego Sutton przyszła na imprezę, bo wtedy dowiedziałaby się, co łączy brunetkę z Liam’em, czyli, w sumie to nic, oprócz tego chorego incydentu, przez, który teraz wszystkim dookoła dosłownie odbijało. - … Bo nie chciałem znowu sam się pojawiać – powiedział. – Dlaczego była w mieszkaniu Liama? Sam nie wiem, zapytaj swojego brata. A jest tu dziś, bo twoja matka chciała się z nią widzieć – zakończył.
- Po co?
- Bo stwierdziła, że nadaje się na modelkę.
- Co? Przecież ona pracuje w klubie nocnym! Ona nie może… Mama o tym wie? – Zapytała, wstając. Brunet tylko pokręcił przecząco głową, w duchu modląc się, żeby winda nie zaczęła teraz działać. – Nie powiedziałeś jej?
- Jeśli Sutton dostanie tu pracę, to odejdzie z klubu – zapewnił, lecz dziewczyny to nie uspokoiło.
- Ty chyba zwariowałeś, skoro myślisz, że pozwolę na to żeby ta dziewucha tu pracowała! – Warknęła blondynka, z całej siły przyciskając wszystkie możliwe guziki. Z szerokim uśmiechem odwróciła się w stronę Harry’ego, kiedy winda ruszyła. Szybko wcisnęła guzik z numerem 3, aby wrócić na piętro, na którym znajdowało się biuro jej matki. Musiała powstrzymać rodzicielkę przez zrobieniem takiego głupstwa.
- Ha! – Wykrzyknęła, kiedy byli już na trzecim piętrze. Zanim jednak drzwi zdążyły się otworzyć, zdenerwowany Harry, który do końca nie wiedział jak zatrzymać Alaskę, w ostatniej chwili wcisnął guzik na ostatnie piętro, po czym przycisnął zdezorientowaną blondynkę do ściany.
- C-co ty robisz? – Wyjąkała, wpatrując się w jego zielone tęczówki. Chłopak tylko wzruszył ramionami, przez chwilę modląc się żeby tylko nie dostał w pysk. – Harry, o co cho… - Zaczęła, lecz brunet nie pozwolił jej skończyć. Dziewczyna poczuła jego gorące, wolno poruszające się wargi, na swoich ustach. Zamarła, zupełnie przestając się ruszać. Po kilku sekundach oprzytomniała, ale nie na tyle żeby go od siebie odepchnąć. Właściwie to takie rozwiązanie nawet nie przyszło jej do głowy. Po prostu odwzajemniła pocałunek, mając nadzieję, że ta chwila będzie trwała wiecznie.


***

Sutton od dobrych piętnastu minut siedziała naprzeciwko przyglądającej się jej Karen. Kobieta nie mówiła dużo, pytała tylko o wymiary, wagę i doświadczenie, którego brunetce niestety brakowało. Na szczęście nie zapytała o pracę, bo Sutton to najlepszych kłamców nie należała.
- Nie masz doświadczenia, co niestety pogarsza trochę twoją sytuację – zaczęła starsza z kobiet, przymrużając oczy. Sutton stwierdziła, że Liam jest bardzo podobny do swojej matki. Mają ten sam wyraz twarzy, kiedy się nad czymś zastanawiają i podobny uśmiech. Tak, sporo zauważyła będąc u niego tylko na jedną noc.  – Ale sama Donatella się ze mną skontaktowała i stwierdziła, że jesteś idealna do tej roli – dodała. – Poza tym ja też uważam, że razem z Harrym tworzycie piękną parę – uśmiechnęła się.
- Słucham?
- To wy nie jesteście razem? – Zapytała zdziwiona kobieta, przyglądając się jeszcze bardziej zdziwionej Sutton, która szybko pokręciła przecząco głową.
- Jesteśmy dobrymi znajomymi – wyjaśniła, na co Karen machnęła ręką.
- Nie ważne, kim dla siebie jesteście – zaśmiała się. – Podpisujemy umowę z Versace i to się teraz liczy!
- Czyli, że dostałam tę pracę?
- Oczywiście – odpowiedziała Payne. – Wszystkie papierkowe sprawy załatwisz z moją asystentką, ja nie mam do tego głowy – mruknęła, na co dziewczyna przytaknęła. Kiedy miała już wychodzić, do biura Karen, bez pukania wpadł nie, kto inny jak sam Liam Payne. Na początku nie zauważył Sutton, całą swoją uwagę zwracając w stronę matki.
- Widziałaś gdzieś Harry’ego? – Zapytał niezwykle szczęśliwy. Kobieta tylko głośno westchnęła, wskazując na brunetkę.
- Mam gościa – poinformowała go, na co on odwrócił się w stronę Irwin. Uśmiech na jego twarzy zamienił się w grymas, kiedy zobaczył, kto ‘odwiedził’ jego matkę. Teraz to już na sto procent był pewien, że ta dziewczyna go śledzi. – I nie, nie wiem gdzie jest Harry – dodała, skupiając się monitorze swojego laptopa.
- Co ty tu robisz? – Zapytał cicho Payne, zwracając się do brunetki. Nie była pewna czy powinna powiedzieć mu prawdę, bo chciała ten dzień jakoś przeżyć, a zapewne wraz z dowiedzeniem się celu jej wizyty, Liam wpadnie w szał i ją zamorduje.
- Nic – pisnęła, zbierając swoje rzeczy. – A Harry powinien gdzieś tu być, przyjechał razem ze mną – zmieniła temat. – Znaczy się ja przyjechałam z nim.
- To wy się znacie? – Za nim zdążył coś powiedzieć, pierwsza odezwała się jego matka.
- Można tak powiedzieć – mruknął chłopak, wzruszając ramionami. – To znajoma Harry’ego – dodał, na co jego matka przytaknęła.
- Wracając do twojego pierwszego pytania, to, do czego jest ci Harry potrzebny?
- Dzownił do mnie Adam i powiedział, ze adidas chce podpisać ze mną roczną umowę – zaczął, zupełnie zapominając o Sutton, która z uwagą go słuchała. – I potrzebuję Harry’ego, żeby pokazał mi parę póz – dodał ciszej, stwierdzając, że lepiej brzmiało to w jego głowie.
- Gratulacje – wymsknęło się Sutton, przez co ponownie zwróciła na siebie jego uwagę, a już prawie zapomniał, że tu była. Kiedy już chciał coś powiedzieć, tym razem przerwał mu jego telefon. Z głośnym westchnięciem wyciągnął telefon z kieszeni, akceptując połączenie.
- Cześć Zayn – zaczął, uśmiechając się. Nie widział się z nim od bankietu, czyli dla nich to już trochę za długo. – Co jest? – Kiedy jednak Zayn się odezwał, wyraz twarzy Liama całkowicie się zmienił. Był blady i wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać. – O mój Boże – wyjąkał, siadając na skórzanej kanapie. Sutton i jego matka z zaciekawieniem zaczęły mu się przyglądać, czekając na wyjaśnienia. I choć pewnie to nie była sprawa brunetki, to i tak chciała wiedzieć, co sprawiło, że Liam momentalnie stał się taki smutny. Nie pasowało to do niego, zdecydowanie już wolała, kiedy był na nią zły.

Jego kolejne słowa wiele wyjaśniły.

- Jak to nie żyje?

__________________________________
HEJ! I jak po świętach? Bo u mnie to w sumie tak jakby tych świąt w ogóle nie było.... heh xD
Co do rozdziału to znalazło się coś dla fanów Harry'ego i Alaski :) I dziękuję bardzo za wszystkie komentarze, to naprawdę znaczy dla mnie wiele! 

Chciałabym też podziękować za te nominacje do Liebster Award, ale niestety nie biorę w nich już udziału :) Oczywiście, żeby było fair dodałam linki tych osób, które mnie nominowały do zakładki 'Liebster Award'. Przepraszam za to jeszcze raz! 

SZAMPAŃSKIEJ ZABAWY SYLWESTROWEJ I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! 
Tak, znowu wcześniej życzę, bo na 99.99476483% przed Nowym Rokiem nic tu nie dodam xD


Do następnego:*

Czytasz=komentujesz.

9 komentarzy:

  1. Fajny rozdział :) Ja nie jestem fanką połączenia Alaski i Harrego, no ale cóż... XD To co tu więcej pisać... Dużo weny życzę i szczęśliwego Nowego Roku! xx
    Pickle

    OdpowiedzUsuń
  2. cudo, cudo, cudo <3 Oby więcej Alaski i Harrego.A tak przy okazji to uwielbiam postać Alaski, jest niesamowita. Byle do następnego :) Życzę dużo weny i szczęśliwego Nowego Roku. x <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże. Kto nie żyję? Zawał.
    Szczęśliwego Nowego Roku. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ;> . Chciałam powiedzieć , że nominuję cię Liebsten Awards. Więcej infotnacji na --- > http://walczo.blogspot.com/2013/12/liebsten-awards_29.html

    Rozdział cudny *.^
    Życzę dużo weny i szczęśliwego nowego roku ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, ale nie biorę w tym już udziału :)

      Usuń
  5. Piękny *0*
    Jeju!
    Strasznie mnie ciekawi kto nie żyje.....Rany!
    Ja chce natychmiast kolejny rozdział ! : )
    Szczęśliwego Nowego Roku, kochana : *
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O wow, nagle wszyscy podpisują umowy :P Ale spoko, pozujący Liam xD
    No cóż, czekam na kolejny rozdział!
    Wszystkiego najlepszego, szczęścia, zdrowia, weny w nowym roku 2014!

    OdpowiedzUsuń
  7. cudny :* nie mam pojęcia co więcej powiedzieć :p kc
    Majka

    OdpowiedzUsuń
  8. Kto nie żyję ??? Jak mogłaś przerwać w taki momencie??? Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń