09. Przepraszam.
- Jak to nie
żyje? – Zapytał, robiąc przerażoną minę. – Zayn, Zayn… ZAYN! Cholera jasna!
Uspokój się i powiedz, co się stało – warknął, mierzwiąc swoje krótkie włosy.
Obie kobiety z ciekawością, a zarazem paniką wpatrywały się w widocznie
zdenerwowanego chłopaka. Po dłuższej chwili brunet bez słowa schował telefon do
kieszeni, głośno wciągając powietrze. Usiadł na fotelu, wpatrując się w białą
ścianę.
- Liam? – Jako
pierwsza odezwała się matka chłopaka, podchodząc do niego. Położyła dłoń na
jego ramieniu, próbując w ten sposób dodać mu otuchy. – Synku, co się stało? –
Zapytała. Od dawna się do niego tak nie zwracała, więc widać było, że się
martwiła jego zachowaniem.
Zdezorientowana
Sutton nie wiedziała czy powinna zostać, czy zostawić ich samych. Nie była tu
mile widziana, przez Liama i nie chciała go jeszcze bardziej martwić swoją
obecnością. Widać było, że ten telefon go mocno poruszył. Widocznie ktoś ważny
umarł, skoro Payne teraz tak się zachowywał. Kiedy już miała się odezwać, chcąc
opuścić pomieszczenie, wyprzedził ją w tym Liam.
- Musimy jechać
do szpitala – zaczął nie odrywając wzroku od ściany. – Zayn jest tam sam,
potrzebuje nas – dodał, nie okazując żadnych emocji. Karen spojrzała pytająco
na swojego syna, po czym wzrok przeniosła na Sutton.
- Wiesz coś? –
Zapytała bezgłośnie. Brunetka szybko zaprzeczyła, kręcąc głową. Skąd ona
miałaby niby coś wiedzieć? Przecież Liam dopiero, co dostał wiadomość. - Liam – tym razem zwróciła się do syna. – Coś
nie tak z Zayn’em?
- Nie –
odpowiedział, chowając twarz w dłoniach. – Z Marie – dodał ciszej. Pani Payne
wciągnęła powietrze, poprawiając marynarkę. Marie pracowała w jej agencji od
trzech lat i była bardzo rozchwytywaną modelką. Właściwie to Karen traktowała
ją jak córkę, były sobie tak bliskie. Świadomość, że dziewczynie mogło się coś
stać cholernie ją przerażała.
- To znaczy?
- Marie nie żyje
– oznajmił, podnosząc się z fotela. Widząc minę matki, mocno ją do siebie
przytulił, szybko oddychając. Zupełnie zapomniał o Sutton, która miała ochotę
sama zacząć płakać, widząc, w jakim stanie są Liam i jego matka. Poznała Marie
na bankiecie i dziewczyna wydawała się jej bardzo miła. Razem z Zayn’em
tworzyli piękną parę. Właśnie, tworzyli…
- Samolot, którym
wracała miał jakieś problemy z silnikiem, wpadł do wody i… - zaczął wyjaśniać,
ale nie potrafił skończyć, zupełnie się rozklejając. Sutton pierwszy raz
widziała go w takim stanie i to zupełnie zmieniło jej mniemanie na jego temat.
Teraz miała przed sobą mężczyznę ukazującego swoje uczucia; mężczyznę, który
mimo swojego postawnego wyglądu i wybuchowego charakteru, opłakiwał bliską mu
osobę.
- … Wiele osób
przeżyło, niestety Marie nie miała tyle szczęścia – wydukał, wycierając mokre
od łez policzki. Jego matka wcale nie wyglądała lepiej.
- Zaraz wracam –
oznajmiła cicho Karen, szybko wychodząc z biura. Sutton również chciała jak
najszybciej opuścić to przygnębiające miejsce, jednak coś jej na to nie
pozwalało.
- Liam –
wyszeptała, zwracając tym jego uwagę. Chłopak szybko otarł łzy, swój wzrok
kierując na jej zmartwioną twarz. – Tak mi przykro – powiedziała, spuszczając
wzrok. Nie mogła dłużej patrzeć na jego smutną twarz, to zupełnie do niego nie
pasowało.
- To takie nie
sprawiedliwe – odezwał się, zupełnie ją tym zaskakując. Była pewna, że wyrzuci
ją stąd szybciej, niż ona zdąży coś jeszcze powiedzieć. – Marie była taka młoda
i jej kariera… Wiesz, Zayn chciał się jej oświadczyć – mruknął, chowając twarz
w dłoniach. Nawet nie potrafił ukryć swojego smutku, mimo, że nie chciał
pokazywać jak bardzo to na niego wpłynęło. Nienawidził pokazywać swoich
słabości.
- J-ja nie wiem,
co powiedzieć – westchnęła, odrzucając swoje ciemne włosy do tyłu. Delikatnie
się uśmiechnęła, myśląc, w jaki sposób mogłaby go wesprzeć. Liam zaczął się jej
intensywnie przyglądać, zauważając coś, czego wcześniej nie potrafił dostrzec.
Była nieziemsko piękna, a jej uśmiech sprawiał, że cały świat stawał się
lepszy. Nie rozumiał jak wcześniej nie mógł dostrzec tego uśmiechu? Poza tym
była tak bardzo podobna do Kate. I sam nie wiedział czy to dobrze, czy jednak
źle…
- Liam – z
letargu wyrwał go głos matki. – Możemy już jechać?
- Tak –
odpowiedział szybko, zbierając się do wyjścia. – Podwieźć cię? – Zapytał
Sutton, po chwili jednak żałując swoich słów. Przecież miał się od niej trzymać
z daleka, a co robi? Proponuje jej podwózkę…
- Przyjechałam tu
z Harrym – odpowiedziała, na co chłopak przytaknął ze zrozumieniem.
- A nie wiesz
gdzie on jest? – Zapytał ponownie, jednak dziewczyna przecząco pokręciła głową.
Cała trójka opuściła biuro, na korytarzu spotykając zarumienioną Alaskę i
zamyślonego Harry’ego. – Dzwonił do was Zayn? – Zapytał Liam, ignorując ich
zachowanie. Nie chciał się teraz zastanawiać, nad tym, co między nimi zaszło, w
tym momencie najważniejszy był Zayn.
- Nie –
odpowiedziała jego siostra. – Coś się stało? – Zapytała, widząc jego minę. Po
chwili swój wzrok przeniosła na matkę, która wyglądała podobnie do Liama. Nawet
Sutton była smutna, czyli coś było bardzo nie tak. Właśnie, Sutton…
- Marie nie żyje
– poinformował ich Liam, unikając zbędnych tłumaczeń. Może powinien być
bardziej delikatny, ale jak najszybciej chciał zobaczyć się z Zayn’em.
Wiedział, że Malik ich teraz bardzo potrzebuje.
- Kiepski żart –
mruknęła Alaska.
- A widzisz żebym
się śmiał? – Warknął Liam, wymijając ją, po czym skierował się do wyjścia. Dziewczyna
spojrzała na matkę, która jednym kiwnięciem potwierdziła słowa syna.
- O mój Boże –
pisnęła blondynka, biegnąc za bratem. Marie była jej przyjaciółką, to nie miało
prawa się tak zakończyć. Harry spojrzał na Sutton, która niepewnie się
uśmiechnęła.
- Harry –
zaczęła, kładąc dłoń na jego ramieniu. – Wszystko ok? – Zapytała. Po chwili
jednak zrozumiała jak głupie było to pytanie, po czym przepraszająco
uśmiechnęła się w jego stronę.
- Tak –
odpowiedział. – Muszę jechać do szpitala, nawet nie wyobrażam sobie, co czuje
Zayn – dodał, na co brunetka przytaknęła. – Choć, pojedziesz ze mną.
- Nie Harry, nie
mogę – powiedziała. – Zayn potrzebuje was, ja go nawet dobrze nie znam –
mruknęła. – Pewnie nawet mnie nie pamięta, nie mogę tak po prostu tam wparować
i…
- Spokojnie!
Poczekasz w samochodzie, lub na stołówce – wyjaśnił, po czym oboje ruszyli w
stronę jego auta. Brunet był tak wszystkim przejęty, że zupełnie zapomniał o
kontrakcie Sutton i o tym, co wydarzyło się w windzie.
***
Zayn Malik.
Jeden z
najlepszych kierowców Formuły 1.
Milioner.
Ma wspaniałych
przyjaciół, rodzinę.
Miał cudowną
dziewczynę, którą chciał poprosić o rękę…
Ludzie nie zdają
sobie sprawy, jak łatwo mogą wszystko stracić. On do nich należał. Wydawało mu
się, że nic nie jest w stanie zakłócić jego szczęścia, a jednak tak bardzo się
mylił. Ułamek sekundy sprawił, że jego ukochana straciła życie. Ile by dał żeby
cofnąć czas i być tam razem z nią. Tak, wolałby umrzeć, bo życie bez niej nie
ma sensu.
Marie była kobietą,
z którą chciał spędzić resztę swojego życia.
- Zayn – podniósł
wzrok, spoglądając na Liama. Payne delikatnie się uśmiechnął, po czym zajął
miejsce obok przyjaciela. Naprzeciwko nich siedzieli rodzice Marie, rodzina
Zayna i wszyscy jego przyjaciele. Każdy chciał być przy nim, wiedzieli jak musi
mu być trudno. – Wiem, że jest ci trudno. Sam przeżyłem podobną sytuację i
wyobrażam sobie, że w tym momencie wolałbyś umrzeć – powiedział, zupełnie jakby
czytał w myślach Malika. – Ale uwierz, że będzie lepiej. Przyrzekam, że będzie
lepiej – uśmiechnął się, po czym postanowił udać się na stołówkę.
Nienawidził
szpitali, a teraz musieli czekać aż poproszą Zayna lub rodziców Marie, aby
zidentyfikowali jej ciało, ponieważ nie znaleziono przy niej żadnych dokumentów.
Liam, po przyjedzie do szpitala, dowiedział się, że Marie umarła dopiero na
stole operacyjnym. Nie była to wina lekarzy, ale myśl, że może w innym szpitalu
dałoby się ją uratować nie pozwalała mu normalnie funkcjonować.
Po wejściu do
pomieszczenia pełnego ludzi, zaczął żałować, że w ogóle tu przyszedł. Nie
chciał jednak dłużej siedzieć na korytarzu i czekać, aż poproszą Zayna, aby
potwierdził, że Marie to Marie. Podszedł do lady, zastanawiając się czy w ogóle
ma na coś ochotę. Po dłuższym zastanowieniu zamówił kawę i jakieś ciastko
czekoladowe. Jednak jego uwaga nie skupiła się na tym. W oddali zobaczył osobę,
której spodziewałby się tu najmniej. Sutton siedziała przy stoliku sama,
pogrążona w jakimś magazynie plotkarskim. Bez zastanowienia udał się w jej
kierunku.
- Co ty tu
robisz? – Zapytał, dziwnie się jej przyglądając. Miał nadzieję, że nie brzmiał nieprzyjemnie,
bo nie miał takiego zamiaru. Po prostu ostatnio bycie opryskliwym przychodziło
mu z łatwością.
- Przyjechałam tu
z Harrym – odpowiedziała szybko. – Nie chciałam, ale on się uparł – dodała,
delikatnie się uśmiechając. – Usiądziesz?
- Dzięki –
mruknął, siadając na plastikowym krześle. Czy to się naprawdę działo? Sam nie wiedział,
czemu i jak, ale śmierć Marie dziwnie na niego wpłynęła. Chyba zrozumiał, że
nie warto próbować nienawidzić kogoś na przymus.
- Jak się czuje
Zayn?
- Jest załamany –
odpowiedział, wzruszając ramionami. – Ale chyba każdy by był, prawda?
- Chyba tak –
mruknęła. – On będzie teraz was potrzebował bardziej niż kiedykolwiek – dodała,
podnosząc na niego wzrok. Chłopak przytaknął, głośno wzdychając.
- Przepraszam –
powiedział cicho, zupełnie zbijając ją z tropu. – Za wszystko – dodał. – Strasznie
głupio się zachowywałem i…
- Wybaczam –
zaśmiała się. – Oboje zachowywaliśmy się jak dzieci i ja też przepraszam –
uśmiechnęła się. Za nim jednak chłopak coś powiedział, przerwał im donośny głos
Harry’ego.
- Liam! Zayn
wpadł w szał, musisz im pomóc – oznajmił. Liam przytaknął, po czym pędem ruszył
do przyjaciela. Dobrze pamiętał jak bardzo Zayn mu pomógł po śmierci Kate i on
teraz musi mu się odwdzięczyć.
***
W tym samym
czasie Sutton z szerokim uśmiechem przyglądała się Harry’emu. Po dłuższym
czasie chłopak zaczął czuć się mało komfortowo.
- Czemu mi się
tak przyglądasz? – Zapytał, dopijając kawę Liama. Dziewczyna tylko wzruszyła
ramionami, cicho chichotając. – Sutton!
- Dobra, dobra –
zaśmiała się. – Miałam ci powiedzieć o tym w samochodzie, ale zupełnie o tym
zapomniałam przez to wszystko, co się wydarzyło – dodała.
- Dobra? A o czym
chciałaś mi powiedzieć?
- O tym, że ten
błyszczyk nie jest w twoim stylu – powiedziała poważnie. – Może jakiś
jaśniejszy odcień?
- Co? – Mruknął,
wyciągając telefon. Zaczął przeglądać się w ekranie komórki i po chwili dostrzegł,
co brunetka miała na myśli. Jednym ruchem dłoni wytarł z ust błyszczyk, który na
pewno nie należał do niego. – Przestań – warknął, widząc swoją rozbawioną
przyjaciółkę.
- To opowiesz mi,
co się takiego wydarzyło?
- Nie.
- Harry! Proszę!
- Nie!
- Błagam!
- Nie!
- No weź…
- Pocałowałem
Alaskę! – Wybuchł. – Zadowolona?
- A ty jesteś
zadowolony? – Zapytała rozbawiona.
- Nie bardzo –
burknął. Widząc jej pytający wzrok, postanowił rozwinąć. – Głupio zrobiłem –
westchnął. – Chciałem ją zatrzymać w windzie, żeby nie powiedziała twojej matce
o twojej… No wiesz, pracy? I ją pocałowałem.
- Harry…
- Wiem, wiem –
mruknął. – Głupio zrobiłem! A najgorsze jest to, że ona chyba myśli, że między
nami może coś być…
- A nie może?
Chłopak tylko
westchnął, przecząco kręcąc głową. Nie może nic między nimi być, bo ona jest
siostrą jego najlepszego przyjaciela. Przecież to nie miałoby żadnej
przyszłości, prawda? Harry nie jest najromantyczniejszym i najdelikatniejszym
facetem i gdyby coś poszło nie tak, to narażałby nie tylko jego związek z Al,
ale też jego przyjaźń z Liam’em.
- Musisz z nią o
tym porozmawiać – oznajmiła. – Wytłumacz, że ty nic do niej nie czujesz i wtedy
będzie mogła stworzyć związek z kimś innym – dodała, uśmiechając się.
***
- Charlie! –
Donośny głos mężczyzny rozniósł się po ogromnej sali. – Jak dobrze cię widzieć!
Jakie masz dla mnie wiadomości?
- Dobre – chłopak
się uśmiechnął, podając mu zdjęcia. Mężczyzna z odrażającym uśmieszkiem zaczął
je przeglądać. Na to właśnie liczył, dobrze zrobił zatrudniając do tej roboty
Charliego. – Na razie są takie zdjęcia, ale pracuję nad tym. Dziewczyna prawie
je mi z ręki, myśli, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Świetnie –
zaśmiał się. – Niech myśli, że chcesz jej pomóc. Dzięki niej dotrzemy do pieniędzy
jej matki i może uda nam się nawet zniszczyć jej braciszka.
_______________________________________
Cześć! Wiem, że długo
nie dodawałam rozdziału, ale jakoś nie miałam do tego głowy. I przepraszam też, że jest taki krótki! Wybaczcie!
Super drummer (TU) - prolog.
Do następnego :*
Czytasz = komentujesz!
Ooo nie! Szkoda mi Zayna :( Ale nareszcie Sutton i Liam zaczynają się dogadywać! Mam nadzieję, że już niedługo będa razem.
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na nastepny!
OdpowiedzUsuńPS: Jak naprawde nazywa sie dziewczyna która gra Alaske? Dzieki!
UsuńTaissa Farmiga :)
UsuńOjej, ale się dzieje!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że cała paczka będzie się trzymać razem i że przyjmą do niej też Sutton!
No i czekam na kolejny rozdział!
Świetny rozdział , czekam na nexta :D <3
OdpowiedzUsuńOjej biedny Zayn :( czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń