12. Żeby to, chociaż wydarzyło się naprawdę...
- To gdzie jedziemy? – Zapytała, trochę sceptycznie. To już ich druga
randka i miała nadzieję, że tym razem Charlie postara się bardziej. Oczywiście
wielu kobietom spodobałoby się jedzenie orzeszków i popijanie tego piwem na
pierwszej randce, ale ona jednak należała do osób, które wolały trochę
romantyzmu.
- Do mnie – odpowiedział, szeroko się uśmiechając. Cała nadzieja z nie
wyparowała, zdecydowanie blondyn ją zawiódł. – Zamówimy sobie pizzę, obejrzymy
jakiś dobry film. Co ty na to?
- Świetnie – odpowiedziała bez entuzjazmu. Blondyn, widząc jej przygaszoną
minę, szybko zmienił temat.
- Twoje mieszkanie jest gotowe – zaczął, zerkając w jej stronę. Reakcja
była taka, jakiej oczekiwał. Alaska zupełnie zapomniała o randce i zaczęła
interesować się swoim nowym lokum. – Tylko nadal nie powiedziałaś mi, dlaczego
tak bardzo zależało ci żeby były dwa pokoje – dodał, skręcając w prawo. Byli
już bardzo blisko jego mieszkania, musiał powiadomić o tym Stana.
- Bo nie będę mieszkała sama – zaśmiała się, wyciągając swój telefon
komórkowy. Musiała powiedzieć Sutton, że już w krótce będą mogły się
przeprowadzić. – Sutton ze mną zamieszka – dodała, widząc jego pytającą minę.
- Ta striptizerka? – Zapytał, zaciskając dłonie na kierownicy. Nie tak to
sobie wyobrażał, to wszystko zmieniało. I to bardzo. – Czego ona od ciebie
chce?
- Polubiłyśmy się – wzruszyła ramionami, ciągle wpatrując się w ekran
komórki. Ktoś, z kim teraz na pewno nie powinna rozmawiać, ciągle do niej
dzwonił. 13 nieodebranych połączeń trochę ją przeraziło. – Muszę to odebrać –
powiedziała cicho, kiedy znaleźli się pod domem chłopaka. Dla niego było to
idealne, bo on sam musiał powiadomić Stana, żeby ten ulotnił się z jego
mieszkania.
Kiedy blondyn zostawił ją samą, szybko nacisnęła zieloną słuchawkę. Z mocno
bijącym sercem, przycisnęła telefon do ucha.
- Halo?
- Alaska? Boże, nareszcie – odezwał się spanikowany Harry. – Wszystko w
porządku? Stało ci się coś? Jesteś cała? Liam cię wyrzucił?
- Co? Nie, Harry wszystko jest ok – westchnęła, słysząc jak bełkocze. Był
pijany. – Dlaczego dzwonisz?
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- To nie jest najlepszy moment – mruknęła, odwracając się w stronę Charliego,
który nadal czekał na nią przy drzwiach wejściowych. Powinna olać pijacki
telefon Harry’ego i rzucić się w ramiona blondyna, ale nie potrafiła. – Jestem
zajęta – dodała.
- Jesteś z nim?
- Kogo masz na myśli?
- Tego sprzątacza od siedmiu boleści – warknął. – Co ty w ogóle w nim
widzisz, co?
- Harry…
- Powinnaś mierzyć wyżej – powiedział.
- Naprawdę muszę kończyć – westchnęła, czując gdzie ta rozmowa zmierzała.
Od kilku dni Harry zachowywał się co najmniej dziwnie, ciągle do nie
wydzwaniając i ‘zupełnie niechcący pojawiając się w tych samych miejscach, co
ona’. Gdzieś tam w środku jej się to podobało, ale przecież obiecała sobie, że
koniec z Harrym i skupia się tylko i wyłącznie na Charliem.
- Kończyć? Kiedyś na zawał padałaś, kiedy tylko do ciebie dzwoniłem –
zaśmiał się, na co dziewczyna prychnęła. – Nadal
tak jest, złamasie – pomyślała, przeskakując z nogi na nogę. Było
chłodnawo, a ona miała na sobie tylko czarną, króciutką sukienkę. – Już mnie
nie kochasz?
To pytanie, mimo, że wypowiedziane po pijaku, sprawiło, że zamarła. Bo co
ona niby miała mu na to odpowiedzieć? Dobrze znała Harry’ego i wiedziała, że
gdy jest pod wpływem alkoholu to nikt go nie przegada.
- Kończę – wydusiła tylko, naciskając czerwony przycisk. Wzięła kilka
głębszych oddechów, po czym ruszyła w stronę czekającego na nią blondyna. Oboje
udali się do mieszkania chłopaka, spędzając razem miły wieczór, który później
przerodził się w coś ciekawszego. Przynajmniej dla jednego z nich.
---
- Sutton – zawołał, przeglądając czasopisma leżące na stole. Nie rozumiał
jak brunetka mogła kupować te szmatławce, przecież wszystko, co w nich piszą to
stek bzdur. A przynajmniej 99%. – Sutton!
- Czego? – Warknęła, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Pewnie
powinna być milsza zwarzywszy na fakt, że Liam ją przygarnął i w każdej chwili
może wyrzucić ją na ulicę, ale dziś nie miała humoru na bycie miłą.
- Mogłabyś być milsza, w każdej chwili możesz być znowu bezdomna – warknął,
zupełnie jakby czytał w jej myślach. Czasami wydawało jej się, że byli jedną
osobą. – I zabieraj te gówna stąd – dodał, rzucając w jej stronę magazynami. W
myślach właśnie wbijała w jego serce tysiące sztyletów, w rzeczywistości jednak
bez słowa podniosła gazety, ponownie kładąc je na stole. – Nie słyszałaś, co
powiedziałem?
- W czym ci te gazety przeszkadzają?
- Nie lubię, gdy takie rzeczy zawalają miejsce przeznaczone do zupełnie
czegoś innego – odpowiedział, wzruszając ramionami.
- Przecież to jeszcze nie pora na obiad – warknęła.
- Nie miałem na myśli jedzenia – powiedział, delikatnie się uśmiechając.
Wziął kilka kroków do przodu, po chwili stając przed zdezorientowaną brunetką.
Dzieliły ich dosłownie milimetry. Dziewczyna głośno przełknęła ślinę, podnosząc
wzrok.
- Co ty robisz?
- Coś, na co miałem ochotę od dawna – wyszeptał, przybliżając swoją twarz
do jej. Ich usta już delikatnie się o siebie ocierały, kiedy Sutton postanowiła
to przerwać.
- Zwariowałeś?
- Na twoim punkcie – zaśmiał się, przyciągając ją do siebie, tak, że tym
razem nie było między nimi żadnej przerwy. Zanim brunetka ponownie zdążyła
zaprotestować, Liam zamknął jej usta pocałunkiem. Zmysłowym, gorącym
pocałunkiem, na który czekała od dłuższego czasu. Musiała sama przed sobą się
przyznać, że marzyła o takiej chwili od dawna.
- Liam… - wydyszała, kiedy chłopak się od niej oderwał. On jednak uciszył
ją krótkim buziakiem, po czym posadził ją na stole. – C-co ty robisz?
- To miałem na myśli, mówiąc, że stół jest przeznaczony do czegoś innego –
mruknął, ponownie wpijając się w jej usta. Tym razem w ogóle nie protestowała.
Kiedy jego usta zaczęły wędrować po jej szyi, czuła się jak w niebie. Liam,
zawsze taki szorstki i mało uprzejmy, tym razem był idealny. Czuły i delikatny,
zupełnie jak nie on. Oplotła rękami jego szyję, czując na swoim ciele ciepło
jego ust. Nagle mężczyzna popchnął ją na stół, tak, że teraz znajdowała się pod
nim. Złapał ją za nadgarstki i położył jej ręce za głową, błądząc pocałunkami po jej dekolcie. Nie do końca mogła uwierzyć, że to działo się naprawde. Kiedy puścił jedną z jej rąk, nie traciła ani sekundy, rozpinając guzik po guziku, by w końcu pozbyć się jego,
zbędnej w tym momencie, koszuli. Coraz bardziej czuła jego rosnące pożądanie,
sprawiając, że i ona nie mogła już dłużej tego wytrzymać. Pomogła mu przy
rozpięciu stanika, z którym miał małe problemy. Po kilku chwilach oboje byli
już nadzy, rozkoszując się swoimi rozgrzanymi ciałami.
- Jesteś tego pewna?
- Jeszcze nigdy nie byłam niczego tak pewna jak tego – odpowiedziała, nie
spuszczając z niego wzroku. Po chwili wszedł w nią i zaczął powoli poruszać,
doprowadzając ją tym do szału. Był niesamowity, jeszcze nikt wcześniej nie
sprawiał jej takiej przyjemności.
- Jesteś taka piękna…
- Oh… Liam… Ja zaraz… Liam…......
- Sutton! Sutton cholera jasna, obudź się!
- C-co? Co się stało? – Mruknęła, podnosząc się do pozycji siedzącej.
Przetarła oczy, próbując przyzwyczaić je do światła lampki nocnej. Rozejrzała
się po pokoju, dopiero po chwili zauważając przerażonego chłopaka. – Liam?
- Zwariowałaś? Myślałem, że coś ci się stało – warknął, siadając na brzegu
jej łóżka. – Wołałaś mnie. Śniło ci się coś? Koszmar?
- Nie pamiętam – skłamała, przypominając sobie swój zwariowany sen. Nigdy w
życiu nie powiedziałaby mu, czemu tak naprawdę wykrzykiwała jego imię,
spaliłaby się ze wstydu. – Wracaj do łóżka, wszystko jest ok – zapewniła go.
Kiedy wyszedł, opadła na poduszki, głośno wzdychając.
- Żeby to, chociaż wydarzyło się naprawdę…
---
W głowie miała stado biegnących słoni, a w ustach Saharę. To nie był
pierwszy raz, kiedy się tak czuła, ale chyba nigdy nie urwał jej się film. Tym
razem nie pamiętała kompletnie niczego z poprzedniego wieczoru.
- Nareszcie się obudziłaś – usłyszała blondyna, który leżał zaraz obok
niej. Przerażona, spojrzała na jego zaspaną twarz. Nie mogła uwierzyć, że leżała
obok CHYBA nagiego Charliego. Poza tym ona sama CHYBA też, a raczej na pewno była
naga. – Wszystko ok?
- O mój Boże – wyjąkała, z powrotem opadając na swoje miejsce. – O mój
Boże!
- Alaska?
- Dlaczego ja jestem naga? – Warknęła, szczelniej okrywając się kołdrą.
Chłopak zalotnie się uśmiechnął, śmiesznie poruszając brwiami. – Nie żartuj –
mruknęła, głośno oddychając.
- Ty naprawdę nic nie pamiętasz? – Udawał zaskoczonego, kręcąc głową. –
Wino nie działa na ciebie zbyt dobrze – dodał, uśmiechając się.
- To nie jest śmieszne! – Pisnęła. Jego uradowana mina mocno ją wkurzała.
- Trochę jednak jest – powiedział.
- Czy-czy my… Czy my… No wiesz?
- Nie wiem. Czy my, co?
- Charlie! Czy my uprawialiśmy seks?
- Może – odpowiedział, wzruszając ramionami. Wkurzał ją coraz bardziej.
- Może?
- Chyba powinnaś pamiętać takie rzeczy – stwierdził, przymykając powieki. –
Było tak fajnie…
- Czyli, że my…?
- Może.
- Ja pierdolę – warknęła, zrywając z niego nakrycie, by sama mogła się nim
przykryć. Szybko podniosła się z łóżka, stając nad zupełnie nagim blondynem. –
Czy ty masz jakiś problem?
- Przepraszam – westchnął, widząc jej poirytowaną minę. – Ok? Przepraszam,
głupio się zachowałem. Ale miałaś taką śmieszną minę, że…
- Charlie!
- Dobra, dobra – zaśmiał się, podnosząc ręce w geście poddania się. – Umówmy
się tak, teraz pójdziesz do pracy, bo jesteś już spóźniona, a później pogadamy,
ok?
- Ale…
- Żadnego, ale! Idź, zadzwonię do ciebie.
---
- Przesuń się trochę w prawo.
Przesuń się w prawo. Przesuń się w lewo. Popatrz w górę. Spójrz w dół. Złap
go za rękę, przytulcie się. Popraw jej makijaż. Ta sukienka źle leży. Włos jej
odstaje!
W kółko to samo.
Harry zupełnie sobie z tego nic nie robił i wykonywał swoją pracę, tak jak
na profesjonalistę przystało. Co innego jego partnerka zdjęciowa. Sutton była
zdenerwowana i przerażona myślą, że coś może pójść nie tak. Od tej sesji
zależała jej przyszłość, więc lepiej żeby wszystko się udało.
- Trzęsiesz się – zauważył Harry, kiedy pozwolono im na chwilę przerwy.
Brunetka tylko wzruszyła ramionami, wpatrując się w Karen i Alaskę, które stały
z tyłu i wszystkiemu się przyglądały. – Ciekawe, po co Al Tu przyjechała –
powiedział, podążając za wzrokiem dziewczyny.
- Jest asystentką Karen, więc to chyba normalne, że tu jest –
odpowiedziała, wzruszając ramionami.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że z nią zamieszkasz – zaśmiał się,
przypominając sobie o tym, co rano mu powiedziała. – Liam na to pozwala?
- Liam nie ma nic tu do gadania – prychnęła. – Polubiłyśmy się i obie
jesteśmy aktualnie bezdomne, więc wynajęcie razem mieszkania jest bardzo dobrym
pomysłem – odpowiedziała. Oczywiście, że to nie była sprawa Liama, poza tym
jemu to chyba będzie na rękę. I jej też. Po tym, co jej się przyśniło, chyba
musi się od niego odseparować, bo seks jedynie w śnie może jej nie wystarczyć,
a to by była katastrofa.
- Zrobiłem z siebie wczoraj głupka – powiedział nagle, wyrywając ją z letargu.
- Czyli?
- Byłem pijany i zadzwoniłem do niej – mruknął, chowając twarz w dłonie. W
tym momencie chciałby, tak jak większość ludzi nie pamiętać swoich pijackich
wybryków. Niestety, jego umysł działał w trochę inny sposób – pamiętał wszystko
doskonale.
- Do Alaski? I-i co?
- Zapytałem czy… Boże, to głupie…
- Harry!
- Zapytałem czy już mnie nie kocha – wydusił. – Rozumiesz? To tak jakbym
myślał, że ona mnie kocha! I jasne, byłem pijany, ale to nic nie zmienia! Jak
ja w ogóle mogłem do niej zadzwonić? Zawsze po pijaku dzwoniłem do Liama –
wyjąkał, załamany.
- Wyznawałeś mu miłość?
- Czasem – mruknął, wzruszając ramionami. Przyjaźń Liama i Harry’ego była
dość specyficzna. Harry mówił lub robił coś głupiego, a Liam się z niego
nabijał. I tak to zawsze było.
- Musicie już wracać – zanim brunetka zdążyła się odezwać, wtrąciła się
Alaska, która przed chwilą się obok nich pojawiła. Harry tylko przytaknął,
unikając kontaktu wzrokowego, po czym skierował się w stronę kanapy, na której
teraz będą razem z Sutton pozować.
- Wszystko w porządku? – Zapytała brunetka.
- Tak – odpowiedziała niemrawo Al, zmuszając się do uśmiechu.
- Przecież widzę, że…
- W następnym tygodniu będziemy mogły obejrzeć mieszkanie – przerwała jej,
nie chcąc rozmawiać o tym, co wydarzyło się rano. Właściwie, to sama do końca
nie wiedziała, co się wydarzyło. Charlie za dużo jej nie powiedział, pewnie sam
się z tym źle czuł. Jedynym plusem tego wszystkiego był wniosek, do jakiego
Alaska doszła – nie jest jeszcze gotowa na związek z blondynem. I chyba nigdy
już nie będzie.
________________________________
Hej! Przepraszam za spóźnienie... :) Kilka spraw:
1. BONUSOWA SCENA TU! Trochę wyjaśni Stana i Charliego.
2. Przypominam o głosowaniu TU. Można głosować kilka razy i nie trzeba wypełniać całej ankiety. Z góry dziękuję za wszystkie głosy <3
Do następnego;*
Czytasz = komentujesz!
O wow! Jestem w szoku. Zarówno snem Sutton i telefonem Harrego, ale chyba najbardziej tym naćpaniem Alaski i tak dalej. To mnie trochę przeraża... Czekam na kolejny rozdział, już nie mogę się doczekać żeby się dowiedzieć co Charlie kombinuje...
OdpowiedzUsuńHuh, okay, ja tu jestem nowa, bo opowiadanie znalazłam wczoraj i przeczytałam wszystko na raz, aż tak mnie wciągnęło! Więc, jako, że jestem nową oddaną fanką należałoby walnąć jakiegoś komcia. Cóż, możesz się śmiać, bo pewnie będzie to stek bzdur, ale kilka godzin nauki niemieckiego skutecznie wyprało mi mózg.
OdpowiedzUsuńHm, o mój Boże, ten sen był genialny! Taki hjsbsdbvjysebjm *-*
Tylko jest tam taki moment, gdzie on złapał ją za nadgarstki, a w drugim zdaniu ona rozpinała mu koszulę. Takie trochę pogmatwane to wszystko. xd
Tak trochę zaczęłam od środka, ale nieważne.
Ja ogólnie to tylko czekam na Halaskę i Litton. Huhu, ja shipperka. XD W ogóle widzisz, jakie kreatywne pseudonimy im dałam? Haha.
Więc teraz pewnie się nie zdziwisz jak Ci powiem, że nie znosze Charliego. Od początkowych rozdziałów wydawał mi się zbyt miły i podejrzewałam go o coś pobocznego, ale żeby aż tak?! (BONUSOWA SCENA JEST CUDOWNA *-*) Ugh, tak się kręci koło tej biednej Al. :c Hazz powinien mu przywalić! xd
I pijany Harry..... AWWWWW. ;3
Hm, to by było na tyle z mojego "jakże kreatywnego" komcia. Oczywiście oczekuję na kolejne rozdziały i życzę weny, a także czasu na pisanie tego cudeńka.
Pozdrawiam,
K. x
Miałaś rację, nie miało to sensu :D No i witam! Mam nadzieję, że kolejne rozdziały też ci się spodobają :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak Liam z Suttot się "pieprzyli" to cieszyłam się jak głupi do sera! Ale Charlie mnie wkurza! Nie cierpię go! Nie mogę się doczekać kiedy Liam i Sutton będą razem! A co z Zanem? Może trochę więcej wątków o nim? Pozdrawiam i dziękuję za rozdział x
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.Tak się cieszyłam, że coś będzie pomiędzy Liamem i Sutton, a tu dupa. :D
OdpowiedzUsuńPs. Czekam na nexta. ^^
Wykonałam już Twoje zamówienie, mam nadzieję, że Ci się spodoba.
OdpowiedzUsuń[http://remindmelove.blogspot.com/]
Żaaal xd Myślałam że ten sen to serio XDD jak czytałam to WTF?! Liaś nie poznaję a tu bum i koniec a ja nieee Kocham to opowiadanie i czekam na dlaszy ciąg tej historii mam nadzieję że wena i czas pozwolą ci dodać nowy rozdział w jak najkrótszym czasie :))
OdpowiedzUsuńPrzesyłam buziaczki xx @Only_1Dreams
A ja kiedy przeczytałam 'żaaal' pomyślałam, że uważasz, że rozdział jest straszny :)
UsuńTo znowu ja XD będę jak napalony teletubiś XDXD tak wiem.... no coment XD rozdział super, zryl mi psyche. Znowu. XD. Szybko dawaj next bo tak kocham Alaske. Nwm dlaczego ale momenty z nią uwielbiam. Lovki for you.
OdpowiedzUsuń'Napalony teletubiś' hahahahaha xD
Usuń