niedziela, 16 marca 2014

12.

12. Żeby to, chociaż wydarzyło się naprawdę...

- To gdzie jedziemy? – Zapytała, trochę sceptycznie. To już ich druga randka i miała nadzieję, że tym razem Charlie postara się bardziej. Oczywiście wielu kobietom spodobałoby się jedzenie orzeszków i popijanie tego piwem na pierwszej randce, ale ona jednak należała do osób, które wolały trochę romantyzmu.

- Do mnie – odpowiedział, szeroko się uśmiechając. Cała nadzieja z nie wyparowała, zdecydowanie blondyn ją zawiódł. – Zamówimy sobie pizzę, obejrzymy jakiś dobry film. Co ty na to?

- Świetnie – odpowiedziała bez entuzjazmu. Blondyn, widząc jej przygaszoną minę, szybko zmienił temat.

- Twoje mieszkanie jest gotowe – zaczął, zerkając w jej stronę. Reakcja była taka, jakiej oczekiwał. Alaska zupełnie zapomniała o randce i zaczęła interesować się swoim nowym lokum. – Tylko nadal nie powiedziałaś mi, dlaczego tak bardzo zależało ci żeby były dwa pokoje – dodał, skręcając w prawo. Byli już bardzo blisko jego mieszkania, musiał powiadomić o tym Stana.

- Bo nie będę mieszkała sama – zaśmiała się, wyciągając swój telefon komórkowy. Musiała powiedzieć Sutton, że już w krótce będą mogły się przeprowadzić. – Sutton ze mną zamieszka – dodała, widząc jego pytającą minę.

- Ta striptizerka? – Zapytał, zaciskając dłonie na kierownicy. Nie tak to sobie wyobrażał, to wszystko zmieniało. I to bardzo. – Czego ona od ciebie chce?

- Polubiłyśmy się – wzruszyła ramionami, ciągle wpatrując się w ekran komórki. Ktoś, z kim teraz na pewno nie powinna rozmawiać, ciągle do niej dzwonił. 13 nieodebranych połączeń trochę ją przeraziło. – Muszę to odebrać – powiedziała cicho, kiedy znaleźli się pod domem chłopaka. Dla niego było to idealne, bo on sam musiał powiadomić Stana, żeby ten ulotnił się z jego mieszkania.

Kiedy blondyn zostawił ją samą, szybko nacisnęła zieloną słuchawkę. Z mocno bijącym sercem, przycisnęła telefon do ucha.

- Halo?

- Alaska? Boże, nareszcie – odezwał się spanikowany Harry. – Wszystko w porządku? Stało ci się coś? Jesteś cała? Liam cię wyrzucił?

- Co? Nie, Harry wszystko jest ok – westchnęła, słysząc jak bełkocze. Był pijany. – Dlaczego dzwonisz?

- Chciałem z tobą porozmawiać.

- To nie jest najlepszy moment – mruknęła, odwracając się w stronę Charliego, który nadal czekał na nią przy drzwiach wejściowych. Powinna olać pijacki telefon Harry’ego i rzucić się w ramiona blondyna, ale nie potrafiła. – Jestem zajęta – dodała.

- Jesteś z nim?

- Kogo masz na myśli?

- Tego sprzątacza od siedmiu boleści – warknął. – Co ty w ogóle w nim widzisz, co?

- Harry…

- Powinnaś mierzyć wyżej – powiedział.

- Naprawdę muszę kończyć – westchnęła, czując gdzie ta rozmowa zmierzała. Od kilku dni Harry zachowywał się co najmniej dziwnie, ciągle do nie wydzwaniając i ‘zupełnie niechcący pojawiając się w tych samych miejscach, co ona’. Gdzieś tam w środku jej się to podobało, ale przecież obiecała sobie, że koniec z Harrym i skupia się tylko i wyłącznie na Charliem.

- Kończyć? Kiedyś na zawał padałaś, kiedy tylko do ciebie dzwoniłem – zaśmiał się, na co dziewczyna prychnęła. – Nadal tak jest, złamasie – pomyślała, przeskakując z nogi na nogę. Było chłodnawo, a ona miała na sobie tylko czarną, króciutką sukienkę. – Już mnie nie kochasz?

To pytanie, mimo, że wypowiedziane po pijaku, sprawiło, że zamarła. Bo co ona niby miała mu na to odpowiedzieć? Dobrze znała Harry’ego i wiedziała, że gdy jest pod wpływem alkoholu to nikt go nie przegada.

- Kończę – wydusiła tylko, naciskając czerwony przycisk. Wzięła kilka głębszych oddechów, po czym ruszyła w stronę czekającego na nią blondyna. Oboje udali się do mieszkania chłopaka, spędzając razem miły wieczór, który później przerodził się w coś ciekawszego. Przynajmniej dla jednego z nich.


---


- Sutton – zawołał, przeglądając czasopisma leżące na stole. Nie rozumiał jak brunetka mogła kupować te szmatławce, przecież wszystko, co w nich piszą to stek bzdur. A przynajmniej 99%. – Sutton!

- Czego? – Warknęła, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Pewnie powinna być milsza zwarzywszy na fakt, że Liam ją przygarnął i w każdej chwili może wyrzucić ją na ulicę, ale dziś nie miała humoru na bycie miłą.

- Mogłabyś być milsza, w każdej chwili możesz być znowu bezdomna – warknął, zupełnie jakby czytał w jej myślach. Czasami wydawało jej się, że byli jedną osobą. – I zabieraj te gówna stąd – dodał, rzucając w jej stronę magazynami. W myślach właśnie wbijała w jego serce tysiące sztyletów, w rzeczywistości jednak bez słowa podniosła gazety, ponownie kładąc je na stole. – Nie słyszałaś, co powiedziałem?

- W czym ci te gazety przeszkadzają?

- Nie lubię, gdy takie rzeczy zawalają miejsce przeznaczone do zupełnie czegoś innego – odpowiedział, wzruszając ramionami.

- Przecież to jeszcze nie pora na obiad – warknęła.

- Nie miałem na myśli jedzenia – powiedział, delikatnie się uśmiechając. Wziął kilka kroków do przodu, po chwili stając przed zdezorientowaną brunetką. Dzieliły ich dosłownie milimetry. Dziewczyna głośno przełknęła ślinę, podnosząc wzrok.

- Co ty robisz?

- Coś, na co miałem ochotę od dawna – wyszeptał, przybliżając swoją twarz do jej. Ich usta już delikatnie się o siebie ocierały, kiedy Sutton postanowiła to przerwać.

- Zwariowałeś?

- Na twoim punkcie – zaśmiał się, przyciągając ją do siebie, tak, że tym razem nie było między nimi żadnej przerwy. Zanim brunetka ponownie zdążyła zaprotestować, Liam zamknął jej usta pocałunkiem. Zmysłowym, gorącym pocałunkiem, na który czekała od dłuższego czasu. Musiała sama przed sobą się przyznać, że marzyła o takiej chwili od dawna.

- Liam… - wydyszała, kiedy chłopak się od niej oderwał. On jednak uciszył ją krótkim buziakiem, po czym posadził ją na stole. – C-co ty robisz?

- To miałem na myśli, mówiąc, że stół jest przeznaczony do czegoś innego – mruknął, ponownie wpijając się w jej usta. Tym razem w ogóle nie protestowała.

Kiedy jego usta zaczęły wędrować po jej szyi, czuła się jak w niebie. Liam, zawsze taki szorstki i mało uprzejmy, tym razem był idealny. Czuły i delikatny, zupełnie jak nie on. Oplotła rękami jego szyję, czując na swoim ciele ciepło jego ust. Nagle mężczyzna popchnął ją na stół, tak, że teraz znajdowała się pod nim. Złapał ją za nadgarstki i położył jej ręce za głową, błądząc pocałunkami po jej dekolcie. Nie do końca mogła uwierzyć, że to działo się naprawde. Kiedy puścił jedną z jej rąk, nie traciła ani sekundy, rozpinając guzik po guziku, by w końcu pozbyć się jego, zbędnej w tym momencie, koszuli. Coraz bardziej czuła jego rosnące pożądanie, sprawiając, że i ona nie mogła już dłużej tego wytrzymać. Pomogła mu przy rozpięciu stanika, z którym miał małe problemy. Po kilku chwilach oboje byli już nadzy, rozkoszując się swoimi rozgrzanymi ciałami.

- Jesteś tego pewna?

- Jeszcze nigdy nie byłam niczego tak pewna jak tego – odpowiedziała, nie spuszczając z niego wzroku. Po chwili wszedł w nią i zaczął powoli poruszać, doprowadzając ją tym do szału. Był niesamowity, jeszcze nikt wcześniej nie sprawiał jej takiej przyjemności.

- Jesteś taka piękna…

- Oh… Liam… Ja zaraz… Liam…......



- Sutton! Sutton cholera jasna, obudź się!

- C-co? Co się stało? – Mruknęła, podnosząc się do pozycji siedzącej. Przetarła oczy, próbując przyzwyczaić je do światła lampki nocnej. Rozejrzała się po pokoju, dopiero po chwili zauważając przerażonego chłopaka. – Liam?

- Zwariowałaś? Myślałem, że coś ci się stało – warknął, siadając na brzegu jej łóżka. – Wołałaś mnie. Śniło ci się coś? Koszmar?

- Nie pamiętam – skłamała, przypominając sobie swój zwariowany sen. Nigdy w życiu nie powiedziałaby mu, czemu tak naprawdę wykrzykiwała jego imię, spaliłaby się ze wstydu. – Wracaj do łóżka, wszystko jest ok – zapewniła go. Kiedy wyszedł, opadła na poduszki, głośno wzdychając.

- Żeby to, chociaż wydarzyło się naprawdę…


---


W głowie miała stado biegnących słoni, a w ustach Saharę. To nie był pierwszy raz, kiedy się tak czuła, ale chyba nigdy nie urwał jej się film. Tym razem nie pamiętała kompletnie niczego z poprzedniego wieczoru.
- Nareszcie się obudziłaś – usłyszała blondyna, który leżał zaraz obok niej. Przerażona, spojrzała na jego zaspaną twarz. Nie mogła uwierzyć, że leżała obok CHYBA nagiego Charliego. Poza tym ona sama CHYBA też, a raczej na pewno była naga. – Wszystko ok?

- O mój Boże – wyjąkała, z powrotem opadając na swoje miejsce. – O mój Boże!

- Alaska?

- Dlaczego ja jestem naga? – Warknęła, szczelniej okrywając się kołdrą. Chłopak zalotnie się uśmiechnął, śmiesznie poruszając brwiami. – Nie żartuj – mruknęła, głośno oddychając.

- Ty naprawdę nic nie pamiętasz? – Udawał zaskoczonego, kręcąc głową. – Wino nie działa na ciebie zbyt dobrze – dodał, uśmiechając się.

- To nie jest śmieszne! – Pisnęła. Jego uradowana mina mocno ją wkurzała.

- Trochę jednak jest – powiedział.

- Czy-czy my… Czy my… No wiesz?

- Nie wiem. Czy my, co?

- Charlie! Czy my uprawialiśmy seks?

- Może – odpowiedział, wzruszając ramionami. Wkurzał ją coraz bardziej.

- Może?

- Chyba powinnaś pamiętać takie rzeczy – stwierdził, przymykając powieki. – Było tak fajnie…

- Czyli, że my…?

- Może.

- Ja pierdolę – warknęła, zrywając z niego nakrycie, by sama mogła się nim przykryć. Szybko podniosła się z łóżka, stając nad zupełnie nagim blondynem. – Czy ty masz jakiś problem?

- Przepraszam – westchnął, widząc jej poirytowaną minę. – Ok? Przepraszam, głupio się zachowałem. Ale miałaś taką śmieszną minę, że…

- Charlie!

- Dobra, dobra – zaśmiał się, podnosząc ręce w geście poddania się. – Umówmy się tak, teraz pójdziesz do pracy, bo jesteś już spóźniona, a później pogadamy, ok?

- Ale…

- Żadnego, ale! Idź, zadzwonię do ciebie.


---


- Przesuń się trochę w prawo.

Przesuń się w prawo. Przesuń się w lewo. Popatrz w górę. Spójrz w dół. Złap go za rękę, przytulcie się. Popraw jej makijaż. Ta sukienka źle leży. Włos jej odstaje!

W kółko to samo.

Harry zupełnie sobie z tego nic nie robił i wykonywał swoją pracę, tak jak na profesjonalistę przystało. Co innego jego partnerka zdjęciowa. Sutton była zdenerwowana i przerażona myślą, że coś może pójść nie tak. Od tej sesji zależała jej przyszłość, więc lepiej żeby wszystko się udało.

- Trzęsiesz się – zauważył Harry, kiedy pozwolono im na chwilę przerwy. Brunetka tylko wzruszyła ramionami, wpatrując się w Karen i Alaskę, które stały z tyłu i wszystkiemu się przyglądały. – Ciekawe, po co Al Tu przyjechała – powiedział, podążając za wzrokiem dziewczyny.

- Jest asystentką Karen, więc to chyba normalne, że tu jest – odpowiedziała, wzruszając ramionami.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że z nią zamieszkasz – zaśmiał się, przypominając sobie o tym, co rano mu powiedziała. – Liam na to pozwala?

- Liam nie ma nic tu do gadania – prychnęła. – Polubiłyśmy się i obie jesteśmy aktualnie bezdomne, więc wynajęcie razem mieszkania jest bardzo dobrym pomysłem – odpowiedziała. Oczywiście, że to nie była sprawa Liama, poza tym jemu to chyba będzie na rękę. I jej też. Po tym, co jej się przyśniło, chyba musi się od niego odseparować, bo seks jedynie w śnie może jej nie wystarczyć, a to by była katastrofa.

- Zrobiłem z siebie wczoraj głupka – powiedział nagle, wyrywając ją z letargu.

- Czyli?

- Byłem pijany i zadzwoniłem do niej – mruknął, chowając twarz w dłonie. W tym momencie chciałby, tak jak większość ludzi nie pamiętać swoich pijackich wybryków. Niestety, jego umysł działał w trochę inny sposób – pamiętał wszystko doskonale.

- Do Alaski? I-i co?

- Zapytałem czy… Boże, to głupie…

- Harry!

- Zapytałem czy już mnie nie kocha – wydusił. – Rozumiesz? To tak jakbym myślał, że ona mnie kocha! I jasne, byłem pijany, ale to nic nie zmienia! Jak ja w ogóle mogłem do niej zadzwonić? Zawsze po pijaku dzwoniłem do Liama – wyjąkał, załamany.

- Wyznawałeś mu miłość?

- Czasem – mruknął, wzruszając ramionami. Przyjaźń Liama i Harry’ego była dość specyficzna. Harry mówił lub robił coś głupiego, a Liam się z niego nabijał. I tak to zawsze było.

- Musicie już wracać – zanim brunetka zdążyła się odezwać, wtrąciła się Alaska, która przed chwilą się obok nich pojawiła. Harry tylko przytaknął, unikając kontaktu wzrokowego, po czym skierował się w stronę kanapy, na której teraz będą razem z Sutton pozować.

- Wszystko w porządku? – Zapytała brunetka.

- Tak – odpowiedziała niemrawo Al, zmuszając się do uśmiechu.

- Przecież widzę, że…


- W następnym tygodniu będziemy mogły obejrzeć mieszkanie – przerwała jej, nie chcąc rozmawiać o tym, co wydarzyło się rano. Właściwie, to sama do końca nie wiedziała, co się wydarzyło. Charlie za dużo jej nie powiedział, pewnie sam się z tym źle czuł. Jedynym plusem tego wszystkiego był wniosek, do jakiego Alaska doszła – nie jest jeszcze gotowa na związek z blondynem. I chyba nigdy już nie będzie. 


________________________________
Hej! Przepraszam za spóźnienie... :) Kilka spraw:

1. BONUSOWA SCENA TU! Trochę wyjaśni Stana i Charliego. 
2. Przypominam o głosowaniu TU. Można głosować kilka razy i nie trzeba wypełniać całej ankiety. Z góry dziękuję za wszystkie głosy <3
3. Pytania? Zapraszam na mojego aska. 
4. Zapraszam również TU


Do następnego;*

                                                          Czytasz = komentujesz!

11 komentarzy:

  1. O wow! Jestem w szoku. Zarówno snem Sutton i telefonem Harrego, ale chyba najbardziej tym naćpaniem Alaski i tak dalej. To mnie trochę przeraża... Czekam na kolejny rozdział, już nie mogę się doczekać żeby się dowiedzieć co Charlie kombinuje...

    OdpowiedzUsuń
  2. Huh, okay, ja tu jestem nowa, bo opowiadanie znalazłam wczoraj i przeczytałam wszystko na raz, aż tak mnie wciągnęło! Więc, jako, że jestem nową oddaną fanką należałoby walnąć jakiegoś komcia. Cóż, możesz się śmiać, bo pewnie będzie to stek bzdur, ale kilka godzin nauki niemieckiego skutecznie wyprało mi mózg.
    Hm, o mój Boże, ten sen był genialny! Taki hjsbsdbvjysebjm *-*
    Tylko jest tam taki moment, gdzie on złapał ją za nadgarstki, a w drugim zdaniu ona rozpinała mu koszulę. Takie trochę pogmatwane to wszystko. xd
    Tak trochę zaczęłam od środka, ale nieważne.
    Ja ogólnie to tylko czekam na Halaskę i Litton. Huhu, ja shipperka. XD W ogóle widzisz, jakie kreatywne pseudonimy im dałam? Haha.
    Więc teraz pewnie się nie zdziwisz jak Ci powiem, że nie znosze Charliego. Od początkowych rozdziałów wydawał mi się zbyt miły i podejrzewałam go o coś pobocznego, ale żeby aż tak?! (BONUSOWA SCENA JEST CUDOWNA *-*) Ugh, tak się kręci koło tej biednej Al. :c Hazz powinien mu przywalić! xd
    I pijany Harry..... AWWWWW. ;3
    Hm, to by było na tyle z mojego "jakże kreatywnego" komcia. Oczywiście oczekuję na kolejne rozdziały i życzę weny, a także czasu na pisanie tego cudeńka.
    Pozdrawiam,
    K. x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałaś rację, nie miało to sensu :D No i witam! Mam nadzieję, że kolejne rozdziały też ci się spodobają :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak Liam z Suttot się "pieprzyli" to cieszyłam się jak głupi do sera! Ale Charlie mnie wkurza! Nie cierpię go! Nie mogę się doczekać kiedy Liam i Sutton będą razem! A co z Zanem? Może trochę więcej wątków o nim? Pozdrawiam i dziękuję za rozdział x

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział.Tak się cieszyłam, że coś będzie pomiędzy Liamem i Sutton, a tu dupa. :D
    Ps. Czekam na nexta. ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Wykonałam już Twoje zamówienie, mam nadzieję, że Ci się spodoba.
    [http://remindmelove.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  7. Żaaal xd Myślałam że ten sen to serio XDD jak czytałam to WTF?! Liaś nie poznaję a tu bum i koniec a ja nieee Kocham to opowiadanie i czekam na dlaszy ciąg tej historii mam nadzieję że wena i czas pozwolą ci dodać nowy rozdział w jak najkrótszym czasie :))
    Przesyłam buziaczki xx @Only_1Dreams

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja kiedy przeczytałam 'żaaal' pomyślałam, że uważasz, że rozdział jest straszny :)

      Usuń
  8. To znowu ja XD będę jak napalony teletubiś XDXD tak wiem.... no coment XD rozdział super, zryl mi psyche. Znowu. XD. Szybko dawaj next bo tak kocham Alaske. Nwm dlaczego ale momenty z nią uwielbiam. Lovki for you.

    OdpowiedzUsuń