9. Wspólny wypad do zoo.
Sutton z niecierpliwością czekała na Liama, który powinien pojawić się lada
chwila. Minęły już trzy dni odkąd Mia dowiedziała się, że Sutton jest jej mamą,
więc brunetka myślała, że teraz będzie mogła widywać się ze swoją córką
codziennie, jednak tak nie było. Kiedy prosiła Liama o spotkanie z małą, on
odmawiał. Nie rozumiała, o co chodziło, ale za namową Loli, wolała nie robić
żadnych głupot, żeby później nie żałować. Liam był już dla niej miły i wydawało
jej się, że wkrótce będzie mogła powiedzieć mu o swoich planach.
- Jeszcze go nie ma? – Z łazienki wyszła Lola, zapinając ostatnie guziki
przy swojej niebieskiej koszuli. Sutton pokręciła głową, ciężko wzdychając. –
Zaraz tu będzie, zobaczysz.
- Wybierasz się gdzieś? – Zapytała Sutton, widząc jak jej przyjaciółka
przygotowuje się do wyjścia. – Nic nie mówiłaś.
- Pospaceruję trochę – wyjaśniła, wzruszając ramionami. – Chcę zostawić was
samych – dodała.
- Nie musisz – zapewniła ją Sutton, delikatnie się uśmiechając. – W sumie
to wolałabym żebyś tu jednak ze mną była – dodała cicho.
- Sutton – westchnęła Lola. – Dobrze wiesz, że sami musicie pogadać. Mia
już o wszystkim wie, więc powiedz mu, że planujesz zostać tu na dłużej, ucieszy
się – dodała.
- No nie wie… - Zaczęła, lecz przerwało jej głośne pukanie do drzwi.
- To ja lecę – oznajmiła Lola w wejściu mijając się z Liam’em. – Hej –
uśmiechnęła się do Payne’a, który gest ten odwzajemnił.
- Cześć – przywitała się Sutton, stając naprzeciwko niego. – Napijesz się
czegoś? – Zapytała, choć miała nadzieję, że powie nie, bo właściwie to mogła go
poczęstować tylko trzy dniowym sokiem jabłkowym, który powinien stać w lodówce,
ale on nawet lodówki w pokoju nie miały. Więc Liam dla własnego bezpieczeństwa
lepiej odmów.
- Nie, dziękuję – uśmiechnął się. – Co u ciebie?
- Wszystko dobrze, a u ciebie? – Zapytała. – Z Mią wszystko w porządku?
Dlaczego nie mogę się z nią zobaczyć? – Zapytała, nie dając mu szansy
odpowiedzieć nawet na pierwsze pytanie. Liam głośno westchnął, siadając na
malutkiej kanapie, która stała pod oknem. – Liam?
- Z Mią wszystko dobrze, nie musisz się o nią martwić – odpowiedział i
widać było, że Sutton wyraźnie odetchnęła.
- Więc dlaczego nie mogę się z nią zobaczyć? Zrobiłam coś nie tak? Wiem, że
nie powinnam iść do domu twojej matki bez poinformowania cię, ale przecież
wszystko poszło dobrze, prawda? – Zapytała, a Liam nie wiedział, co jej
odpowiedzieć. Miała rację, że wszystko poszło naprawdę dobrze, lepiej niż się
tego spodziewał, ale to nie od niego zależało czy Sutton powinna ponownie
spotkać się z ich córką, ale od samej Mii. Tak, następnego dnia po poznaniu
Sutton, kiedy myślał, że Mia będzie chciała z Sutton spędzić każdą kolejną chwilę,
ona zupełnie go zaskoczyła.
- Sutton…
- Błagam, powiedz mi, o co chodzi – poprosiła, a on schował twarz w dłonie,
przypominając sobie rozmowę, którą odbył z Mią dwa dni temu.
- Mia, jedz – westchnął Liam, kiedy ona
bawiła się swoim jedzeniem. Sutton wyszła dwie godziny wcześniej, stwierdzając,
że tak będzie na razie lepiej. – Jedzenie to nie zabawka – dodał, na co
dziewczynka wzruszyła ramionami. Karen widząc zdjęcie Sutton leżące obok
talerza Mii, postanowiła zapytać o to co wydarzyło się poprzedniego dnia.
- Kochanie – zwróciła się do wnuczki. – Co
myślisz o swojej mamie? – Zapytała, ignorując spojrzenie swojego syna. Liam
wolał na razie nie poruszać tego tematu, to dopiero drugi dzień.
- Nic – odpowiedziała, biorąc kęs
naleśnika z dżemem.
- Nic?
- Yhym – mruknęła dziewczynka,
przytakując. Liam postanowił wtrącić się do rozmowy, słysząc słowa córki.
- Mia – zaczął. – Co się dzieje?
- Nie podobała mi się bajka –
odpowiedziała cicho dziewczynka, wzruszając ramionami. Liam i Karen jednak
doskonale wiedzieli, że tu wcale nie chodziło o bajkę.
- Bajka?
- Mamusia opowiedziała mi bajkę na
dobranoc – wyjaśniła. – Ale mi się nie podobała, wolę twoją bajkę – dodała,
delikatnie się uśmiechając.
- Chcesz zobaczyć się ze swoją mamą
ponownie? – Zapytał, czekając na odpowiedź. Wydawało mu się, że Mia była
szczęśliwa, kiedy dowiedziała się, że jej mama będzie od teraz przy niej.
Widocznie tak nie było. – Mia?
- A będziesz zły, jeśli nie będę chciała?
– Zapytała niepewnie, spoglądając na swojego zaskoczonego ojca. Liam ukradkiem
spojrzał na swoją matkę, która również nie ukrywała zdziwienia takim obrotem
spraw.
- Nie, oczywiście, że nie – zapewnił. – To
twoja decyzja i jeśli nie będziesz chciała się z nią znowu zobaczyć, to tak
będzie – dodał, na co dziewczynka się uśmiechnęła.
- Ale dlaczego nie chcesz? – Zapytała
Karen, próbując zrozumieć swoją wnuczkę. – Zrobiła coś? Powiedziała?
- Wolę zdjęcie – odpowiedziała szybko Mia,
wskazując na fotografię.
- Zdjęcie?
- Zdjęcie mnie nie zostawi.
- Liam? – Z letargu wyrwał go głos coraz bardziej zniecierpliwionej Sutton.
– Chciałabym zabrać ją do zoo – dodała, widząc, że nie usłyszał jej za
pierwszym razem.
- Co?
- Chcę zabra…
- Po co?
- Chce spędzić trochę czasu z moją córką, mówiłam już – westchnęła,
siadając obok niego. – Słuchaj, wiem, że to wszystko dzieje się bardzo szybko,
może nawet za szybko, ale ja naprawdę chcę być dla Mii matką, musisz mnie
zrozumieć – dodała.
- Mia nie chce się z tobą już widzieć – wyrzucił z siebie, za nim zdążył
nad tym zapanować. Chciał powiedzieć o tym Sutton jakoś delikatniej, ale wyszło
jak zawsze. – Przykro mi – dodał szybko, widząc jej zaszklone oczy.
- Wiedziałam, że tak będzie – powiedziała cicho. – Wiedziałam! Byłam
głupia, że tam poszłam! Mogłam poczekać, prawda? Powiedz, że mogłam poczekać!
- Czekałaś już wystarczająco długo – odpowiedział, kładąc dłoń na jej
ramieniu. – I to nie twoja wina, rozumiesz? Obiecuję, że z nią porozmawiam,
ale…
- Co? O co chodzi?
- Musisz mi obiecać, że nie wyjedziesz – powiedział.
- Co?
- Wydaję mi się, że Mia boi się, że znowu możesz zniknąć i ją zostawić –
wyjaśnił. – Dlatego nie chce się już z tobą widzieć – dodał z kieszeni
wyciągając pomiętą fotografię.
- Moje zdjęcie?
- Tak, moja matka dała jej Mii kilka tygodni temu – uśmiechnął się. – I od
tamtego czasu zawsze miała je przy sobie. Zaraz po tym jak wyszłaś powiedziała,
że… Powiedziała, że woli to zdjęcie, bo ono jej nie opuści – wyjaśnił.
- O mój Boże – załkała. – Liam, muszę się z nią zobaczyć, proszę! Muszę jej
powiedzieć, że nie mam zamiaru już wyjeżdżać – dodała.
- Zostajesz w Londynie?
- Tak – uśmiechnęła się. – Zostaję w Londynie.
---
Lola wciągnęła powietrze, mijając kolejne witryny butików. Buty były jej
słabością, ale niestety jej portfel pozwalał jej jedynie na zachwycanie się
nimi z daleka. Oprócz butów myślała też nad przyszłością. Skoro Sutton
postanowiła zostać w Londynie to, co z nią? Właściwie to nie miała, po co
wracać do Stanów, nikt tam na nią nie czekał. Jej dalsza rodzina mieszkała w
Australii, a rodzice zginęli dwa lata temu w wypadku. Więc jedyną rzeczą, jaka
trzymała ją w Nowym Jorku była jej praca, której i tak nienawidziła.
- Lola? – Usłyszała. Odwróciła się stając twarzą w twarz z nikim innym jak
z samym Zayn’em Malikiem. Nie wiedziała, czemu ostatnio ciągle go widywała, ale
chyba nie powinna narzekać. – Co ty tu robisz? – Zapytał, witając się z nią.
- Sutton rozmawia z Liam’em, nie chciałam im przeszkadzać – oznajmiła.
- I przyszłaś aż tu? – Zaśmiał się. – Trochę daleko od waszego hotelu -
dodał.
- Właściwie to masz rację – mruknęła, rozglądając się dookoła. Przez te
wszystkie rozmyślenia zupełnie straciła poczucie czasu i chyba trochę
przesadziła, bo chodziła już od dobrych dwóch godzin. Na dodatek nie miała
pojęcia gdzie tak właściwie była, więc dzięki Bogu, że Zayn ją zauważył. –
Gdzie jesteśmy?
- Chodź – kolejny raz się zaśmiał, idąc przed siebie.
- Dokąd idziemy?
- Do mnie – odpowiedział. – Mieszkam niedaleko – wyjaśnił, szeroko się
uśmiechając. Po kilkunastu minutach byli w mieszkaniu Zayna. I od progu widać
było, że mężczyzna miał i gust i pieniądze. Mieszkanie urządzone było w jasnych
kolorach i w bardzo nowoczesnym stylu, ale tego właśnie się po nim spodziewała.
Zauważyła schody, więc musiało być dwupoziomowe. – Czego się napijesz?
- Wody – odpowiedziała cicho, siadając na wskazanej przez niego kanapie. Po
chwili jednak znowu była na nogach, kiedy tylko zauważyła widok przez okno. Ze
szeroko otwartymi ustami, podziwiała cudowny obraz Londynu. I właśnie w tamtej
chwili jeszcze bardziej zazdrościła Zayn’owi tego mieszkania. Jej nigdy w życiu
nie byłoby na takie stać, a za taki widok można było zabić.
- Podoba ci się? – Zapytał, podając jej szklankę.
- Tak – odpowiedziała, uśmiechając się. – Cudowny widok – dodała.
- Główny powód, dla którego kupiłem to mieszkanie – zaśmiał się.
- Długo tu mieszkasz?
- Pięć lat – odpowiedział, bo chwili zastanowienia. – Wcześniej mieszkałem
na obrzeżach Lodnynu - dodał.
- I brakowało ci tego, dlatego przeprowadziłeś się do centrum? – Zapytała,
wskazując na okno.
- Można tak powiedzieć – odpowiedział cicho, a ona mentalnie kopnęła się w
tyłek. Przecież czytała o jego życiu. Tak brzmi to dziwnie i strasznie ‘’obsesyjnie’’,
ale taka właśnie była prawda. Było wiele artykułów o tragicznej śmierci jego
dziewczyny, więc to pewnie z nią mieszkał wcześniej. Nie dziwiła mu się, też
nie chciałaby mieszkać w tamtym miejscu.
- Ale z ciebie idiotka, Lola – pomyślała, a przynajmniej tak jej się
wydawało.
- Co? – Zaśmiał się, doskonale słysząc to, co powiedziała.
- O Boże… Powiedziałam to na głos? – Wybąkała, na co on przytaknął. – Ehh
nie ważne, czasem po prostu jestem dziwniejsza niż zwykle – mruknęła,
spuszczając wzrok. Zayn tylko się zaśmiał, odwracając wzrok w stronę okna. Czuł
się dziwnie, ale podobało mu się to uczucie. Poza tym doskonale je znał.
Pierwszy raz pojawiło się wiele lat temu, kiedy poznał Marie…
---
Sutton z uśmiechem przyglądała się swojej córce, która z nosem przyciśniętym
do szyby przyglądała się pingwinom. Ponad godzinę temu Mia zgodziła się iść z
Sutton do zoo, ale wcześniej brunetka musiała dziewczynkę zapewnić, że nigdzie
nie wyjeżdża. I w sumie to wiedziała, że to jej wina, ponieważ pierwszego dnia,
kiedy Mia zapytała czy zostanie w Londynie, odpowiedziała, że nie wie, co było
głupie i zapewne to było głównym powodem zachowania Mii. Sutton musiała
przyznać się przed sobą samą, że kiedy pierwszy raz zobaczyła Liama w
restauracji miała ochotę na powrót do Nowego Jorku i normalnego
życia, ale dzięki Bogu tego nie zrobiła. Teraz, gdy w końcu jej córką najwyraźniej ją zaakceptowała, była pewna, że w Londynie zostanie na dłużej, a
może i na zawsze? Oczywiście musiała jeszcze uzgodnić wszystko ze Scott’em, ale
nawet, jeśli on by się nie zgodził na przeprowadzkę do Wielkiej Brytanii ona i
tak już postanowiła, że zostanie przy córce.
- Mia! – Podniosła wzrok, jednak dziewczynki nigdzie nie było. W miejscu, w
którym jeszcze przed chwilą stała, było teraz starsze małżeństwo. –
Mia! – Krzyknęła głośniej, rozglądając się dookoła. Nie wierzyła, że to się
działo naprawdę. Liam jej zaufał, pozwolił zabrać Mię do zoo, a ona, co
zrobiła? Zgubiła własne dziecko! – Przepraszam państwa. Nie widzieli może
państwo małej dziewczynki? Jasne włoski, związane w dwa kucyki? Niebieski
plecak? – Pytała, wcześniej wspominanego małżeństwa, jednak oni nic nie
wiedzieli. Roztrzęsiona, pytała każdego kolejnego przechodnia o Mię, jednak nikt jej nie widział.
– Boże – załkała, ponownie rozglądając się dookoła siebie.
- Wszystko w porządku? – Podeszła do niej kobieta, która sama miała ze sobą
dwójkę dzieci. – Potrzebuje pani pomocy? – Dopytywała, widząc zrozpaczoną
Sutton.
- Moja córka – zaczęła. – Nie wiem gdzie jest, nie mogę jej znaleźć –
powiedziała, rozklejając się. Była przerażona, nigdy by sobie nie wybaczyła gdyby Mii coś się stało.
- Spokojnie, zaraz ją znajdziemy – zapewniła kobieta, próbując ją jakoś
podnieść na duchu. – Jak ona wygląda?
- Jasne włosy, dwa kucyki, niebieski plecak, sukienka w kwiatki –
odpowiedziała szybko Sutton. – Ma pięć lat – dodała, bo wiek był ważną
informacją w tamtym momencie.
- Pomogę pani, chodźmy – oznajmiła, ruszając przed siebie. Zaraz za nią
podążyły jej dzieci i przerażona Sutton, która po woli myślała nad
poinformowaniem Liama i poproszenie go o pomoc w poszukiwaniach. Oczywiście, gdyby on się o tym dowiedział pewnie zabroniłby jej jakichkolwiek
spotkań z dzieckiem, ale bezpieczeństwo Mii było ważniejsze.
- Czy to nie ona? – Zapytała nagle
córka kobiety, wskazując palcem przed siebie. Faktycznie, to była Mia. Dziewczynka
z zaciekawieniem przyglądała się żyrafom, które akurat były karmione.
- O mój Boże – zawołała Sutton, czując ogromną ulgę. – Dziękuję wam bardzo,
dziękuję – powiedziała, po czym biegiem ruszyła w kierunku córki. Kiedy tylko
była przy niej, porwała ją w ramiona, mocno do siebie przytulając. Nie zabrakło
też łez. – Tak się martwiłam – powiedziała, nadal trzymając Mię w ramionach.
- Dlaczego? – Zapytała mała, nie zdając sobie sprawy z tego, co tak naprawdę
zrobiła. – Dlaczego płaczesz?
- Dlaczego ode mnie odeszłaś? – Spytała brunetka,
nie odpowiadając na pytania córki. – Nie możesz tego robić, rozumiesz?
- Tak – pokiwała głową. – Ale chciałam zobaczyć
żyrafy – dodała, wskazując na zwierzęta.
- Mogłaś mi powiedzieć – westchnęła Sutton,
stawiając córkę na ziemi. – Nigdy więcej tego nie rób, dobrze?
- Tak – obiecała.
- Tak się bałam – mruknęła, kolejny raz przytulając ją do siebie. Zaczęła się zastanawiać czy aby na pewno była gotowa na
samodzielną opiekę nad Mią, skoro już pierwszego dnia ją zgubiła.
________________________________________
Cześć :)
Taka jakby dodatkowa scena (nie do tego rozdziału!) z Mią i Liam'em, pięć miesięcy po tym jak Sutton zniknęła :) TUTAJ!
Standardowo: przepraszam za błędy! :)
Pytanie: O czym chcielibyście przeczytać w tym opowiadaniu? Jakieś sceny?
Do nastepnego;*
Czytasz = komentujesz!
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ! :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na next :3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzial może w końcu zacznie się układać Sutton...i chyba Malikowi tez :d
OdpowiedzUsuńCudowny! <3 Dodasz następny szybciej niż poprzednio? plissss
OdpowiedzUsuńMia zaczyna się przekonywać, Liam też, Sutton myśli, że będzie złą matką. Jeden rozdział, a tyle w nim się dzieje. Uwielbiam cie dziewczyno! Pozdrawiam serdecznie ;*
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa! Super blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę.D~Aga
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! Wiesz o tym, że zawsze tu jestem, i będę! :*
OdpowiedzUsuńKocham i życzę weeny <3
Buziaki :*
xoxo
@luv_my_hig
Tego się nie da opisać. ♡♡ Rozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedługo biedzie kolejny ♥♥♡@niall_quad
OdpowiedzUsuńwież że ci kocham? Ale naprawdę pisz dłuższe rozdziały, bo fabuła jest powalająca.Do samego rozdziału to fajny, ładnie i płynnie napisany ;)xxPisz dalej, wene miej i żyj spokojnie ;))
OdpowiedzUsuńKisses xxx
No jest kolejny tak długo wyczekiwany rozdział. Ma nadzieję że następny będzie dłuższy bo gdy ja się rozkręcam to on się już kończy.❤❤ co do samego rozdziału to klasa sama w sobie❤.z niecierpliwością czekałam na ten rozdział! czy ty zawsze musisz tak się znęcać i kończyć w takich momentach? *.*♥♥♡
OdpowiedzUsuńJeejjkuu ♡♡♡ Cudowny! Jest fu tyle informacji i nowa akcja :) Warto było czekać ^^ Można się spodziewać kolejnego rozdziału jeszcze w tym tygodniu? Proszę ♡ Normalnie Cię Kocham i ten blog też! Ciekawe co dalej z Sutton i Mią. Wierzę że będą rodzina razem z Liamem *.* Do next'a :) / Ali
OdpowiedzUsuńAle my nie chcemy tego frajera z Nowego Jorku haha Sutton, Liam, Mia szczesliwa rodzinka.. czy Zayn i Lola? :D
OdpowiedzUsuńJejku!
OdpowiedzUsuńJestem tu od niedawna i przeczytałam wszystko, jedyne co chcę powiedzieć, i jedyne adekwatne słowa to te, że masz OGROMNY TALENT.
Uwielbiam opowiadanie, naprawdę cieszę się, że je piszesz.
Mam nadzieję, że będą szczęśliwą rodzinką :)
Uwielbiam!
Przy okazji zapraszam na mojego, może coś wpadnie w oko :)
http://silent-words-fanfiction.blogspot.com/
Cudny <3
OdpowiedzUsuńJesteś najlepsza! :)
OdpowiedzUsuńGdzie jest moj komentarz? Byl tu wczesniej ...
OdpowiedzUsuńNie usuwam komentarzy, więc możliwe, że coś było nie tak z blogspotem lub go nie dodałaś/eś :)
UsuńJuz dwa razy probowalam dodac moj komentarz i dwa razy normalnie bylo ze sie dodal a pozniej go nie ma :( smutno bo byl dlugi i tworczy
OdpowiedzUsuńWiedzialam zemiedzy Zaynem a Lola cos zaiskrzy. On zasluguje na milosc i szczescie po tym co przezyl. Jesli chodzi o Sutton to nie powinna byc tak krytyczna wobec siebie bo ona dopiero uczy sie byc mama przez swoich "kochanych" rodzicow. Mam nadzieje ze uswiadomi sobie ze to co czuje w obecnosci Liama to milosc. A Liam... hmm.. niech w koncu przyzna przed samym soba ze ja kocha bo kazdy to wie. :) co do Kim i Scotta to niech spadaja na drzewo. Mam nadzieje ze do zadnego slubu nie dojdzie no chyba ze z Sutton. A Mia to madre i cudowne dziecko. To chyba tyle chcialam w tym temacie.
OdpowiedzUsuńMarysia :)