niedziela, 30 listopada 2014

II - 09.

9. Wspólny wypad do zoo.


Sutton z niecierpliwością czekała na Liama, który powinien pojawić się lada chwila. Minęły już trzy dni odkąd Mia dowiedziała się, że Sutton jest jej mamą, więc brunetka myślała, że teraz będzie mogła widywać się ze swoją córką codziennie, jednak tak nie było. Kiedy prosiła Liama o spotkanie z małą, on odmawiał. Nie rozumiała, o co chodziło, ale za namową Loli, wolała nie robić żadnych głupot, żeby później nie żałować. Liam był już dla niej miły i wydawało jej się, że wkrótce będzie mogła powiedzieć mu o swoich planach.

- Jeszcze go nie ma? – Z łazienki wyszła Lola, zapinając ostatnie guziki przy swojej niebieskiej koszuli. Sutton pokręciła głową, ciężko wzdychając. – Zaraz tu będzie, zobaczysz.

- Wybierasz się gdzieś? – Zapytała Sutton, widząc jak jej przyjaciółka przygotowuje się do wyjścia. – Nic nie mówiłaś.

- Pospaceruję trochę – wyjaśniła, wzruszając ramionami. – Chcę zostawić was samych – dodała.

- Nie musisz – zapewniła ją Sutton, delikatnie się uśmiechając. – W sumie to wolałabym żebyś tu jednak ze mną była – dodała cicho.

- Sutton – westchnęła Lola. – Dobrze wiesz, że sami musicie pogadać. Mia już o wszystkim wie, więc powiedz mu, że planujesz zostać tu na dłużej, ucieszy się – dodała.

- No nie wie… - Zaczęła, lecz przerwało jej głośne pukanie do drzwi.

- To ja lecę – oznajmiła Lola w wejściu mijając się z Liam’em. – Hej – uśmiechnęła się do Payne’a, który gest ten odwzajemnił.

- Cześć – przywitała się Sutton, stając naprzeciwko niego. – Napijesz się czegoś? – Zapytała, choć miała nadzieję, że powie nie, bo właściwie to mogła go poczęstować tylko trzy dniowym sokiem jabłkowym, który powinien stać w lodówce, ale on nawet lodówki w pokoju nie miały. Więc Liam dla własnego bezpieczeństwa lepiej odmów.  

- Nie, dziękuję – uśmiechnął się. – Co u ciebie?

- Wszystko dobrze, a u ciebie? – Zapytała. – Z Mią wszystko w porządku? Dlaczego nie mogę się z nią zobaczyć? – Zapytała, nie dając mu szansy odpowiedzieć nawet na pierwsze pytanie. Liam głośno westchnął, siadając na malutkiej kanapie, która stała pod oknem. – Liam?

- Z Mią wszystko dobrze, nie musisz się o nią martwić – odpowiedział i widać było, że Sutton wyraźnie odetchnęła.

- Więc dlaczego nie mogę się z nią zobaczyć? Zrobiłam coś nie tak? Wiem, że nie powinnam iść do domu twojej matki bez poinformowania cię, ale przecież wszystko poszło dobrze, prawda? – Zapytała, a Liam nie wiedział, co jej odpowiedzieć. Miała rację, że wszystko poszło naprawdę dobrze, lepiej niż się tego spodziewał, ale to nie od niego zależało czy Sutton powinna ponownie spotkać się z ich córką, ale od samej Mii. Tak, następnego dnia po poznaniu Sutton, kiedy myślał, że Mia będzie chciała z Sutton spędzić każdą kolejną chwilę, ona zupełnie go zaskoczyła.

- Sutton…

- Błagam, powiedz mi, o co chodzi – poprosiła, a on schował twarz w dłonie, przypominając sobie rozmowę, którą odbył z Mią dwa dni temu.



- Mia, jedz – westchnął Liam, kiedy ona bawiła się swoim jedzeniem. Sutton wyszła dwie godziny wcześniej, stwierdzając, że tak będzie na razie lepiej. – Jedzenie to nie zabawka – dodał, na co dziewczynka wzruszyła ramionami. Karen widząc zdjęcie Sutton leżące obok talerza Mii, postanowiła zapytać o to co wydarzyło się poprzedniego dnia.

- Kochanie – zwróciła się do wnuczki. – Co myślisz o swojej mamie? – Zapytała, ignorując spojrzenie swojego syna. Liam wolał na razie nie poruszać tego tematu, to dopiero drugi dzień.

- Nic – odpowiedziała, biorąc kęs naleśnika z dżemem.

- Nic?

- Yhym – mruknęła dziewczynka, przytakując. Liam postanowił wtrącić się do rozmowy, słysząc słowa córki.

- Mia – zaczął. – Co się dzieje?

- Nie podobała mi się bajka – odpowiedziała cicho dziewczynka, wzruszając ramionami. Liam i Karen jednak doskonale wiedzieli, że tu wcale nie chodziło o bajkę.

- Bajka?

- Mamusia opowiedziała mi bajkę na dobranoc – wyjaśniła. – Ale mi się nie podobała, wolę twoją bajkę – dodała, delikatnie się uśmiechając.

- Chcesz zobaczyć się ze swoją mamą ponownie? – Zapytał, czekając na odpowiedź. Wydawało mu się, że Mia była szczęśliwa, kiedy dowiedziała się, że jej mama będzie od teraz przy niej. Widocznie tak nie było. – Mia?

- A będziesz zły, jeśli nie będę chciała? – Zapytała niepewnie, spoglądając na swojego zaskoczonego ojca. Liam ukradkiem spojrzał na swoją matkę, która również nie ukrywała zdziwienia takim obrotem spraw.

- Nie, oczywiście, że nie – zapewnił. – To twoja decyzja i jeśli nie będziesz chciała się z nią znowu zobaczyć, to tak będzie – dodał, na co dziewczynka się uśmiechnęła.

- Ale dlaczego nie chcesz? – Zapytała Karen, próbując zrozumieć swoją wnuczkę. – Zrobiła coś? Powiedziała?

- Wolę zdjęcie – odpowiedziała szybko Mia, wskazując na fotografię.

- Zdjęcie?

- Zdjęcie mnie nie zostawi.



- Liam? – Z letargu wyrwał go głos coraz bardziej zniecierpliwionej Sutton. – Chciałabym zabrać ją do zoo – dodała, widząc, że nie usłyszał jej za pierwszym razem.

- Co?

- Chcę zabra…

- Po co?

- Chce spędzić trochę czasu z moją córką, mówiłam już – westchnęła, siadając obok niego. – Słuchaj, wiem, że to wszystko dzieje się bardzo szybko, może nawet za szybko, ale ja naprawdę chcę być dla Mii matką, musisz mnie zrozumieć – dodała.

- Mia nie chce się z tobą już widzieć – wyrzucił z siebie, za nim zdążył nad tym zapanować. Chciał powiedzieć o tym Sutton jakoś delikatniej, ale wyszło jak zawsze. – Przykro mi – dodał szybko, widząc jej zaszklone oczy.

- Wiedziałam, że tak będzie – powiedziała cicho. – Wiedziałam! Byłam głupia, że tam poszłam! Mogłam poczekać, prawda? Powiedz, że mogłam poczekać!

- Czekałaś już wystarczająco długo – odpowiedział, kładąc dłoń na jej ramieniu. – I to nie twoja wina, rozumiesz? Obiecuję, że z nią porozmawiam, ale…

- Co? O co chodzi?

- Musisz mi obiecać, że nie wyjedziesz – powiedział.

- Co?

- Wydaję mi się, że Mia boi się, że znowu możesz zniknąć i ją zostawić – wyjaśnił. – Dlatego nie chce się już z tobą widzieć – dodał z kieszeni wyciągając pomiętą fotografię.

- Moje zdjęcie?

- Tak, moja matka dała jej Mii kilka tygodni temu – uśmiechnął się. – I od tamtego czasu zawsze miała je przy sobie. Zaraz po tym jak wyszłaś powiedziała, że… Powiedziała, że woli to zdjęcie, bo ono jej nie opuści – wyjaśnił.

- O mój Boże – załkała. – Liam, muszę się z nią zobaczyć, proszę! Muszę jej powiedzieć, że nie mam zamiaru już wyjeżdżać – dodała.

- Zostajesz w Londynie?

- Tak – uśmiechnęła się. – Zostaję w Londynie.


---


Lola wciągnęła powietrze, mijając kolejne witryny butików. Buty były jej słabością, ale niestety jej portfel pozwalał jej jedynie na zachwycanie się nimi z daleka. Oprócz butów myślała też nad przyszłością. Skoro Sutton postanowiła zostać w Londynie to, co z nią? Właściwie to nie miała, po co wracać do Stanów, nikt tam na nią nie czekał. Jej dalsza rodzina mieszkała w Australii, a rodzice zginęli dwa lata temu w wypadku. Więc jedyną rzeczą, jaka trzymała ją w Nowym Jorku była jej praca, której i tak nienawidziła.

- Lola? – Usłyszała. Odwróciła się stając twarzą w twarz z nikim innym jak z samym Zayn’em Malikiem. Nie wiedziała, czemu ostatnio ciągle go widywała, ale chyba nie powinna narzekać. – Co ty tu robisz? – Zapytał, witając się z nią.

- Sutton rozmawia z Liam’em, nie chciałam im przeszkadzać – oznajmiła.

- I przyszłaś aż tu? – Zaśmiał się. – Trochę daleko od waszego hotelu - dodał.

- Właściwie to masz rację – mruknęła, rozglądając się dookoła. Przez te wszystkie rozmyślenia zupełnie straciła poczucie czasu i chyba trochę przesadziła, bo chodziła już od dobrych dwóch godzin. Na dodatek nie miała pojęcia gdzie tak właściwie była, więc dzięki Bogu, że Zayn ją zauważył. – Gdzie jesteśmy?

- Chodź – kolejny raz się zaśmiał, idąc przed siebie.

- Dokąd idziemy?

- Do mnie – odpowiedział. – Mieszkam niedaleko – wyjaśnił, szeroko się uśmiechając. Po kilkunastu minutach byli w mieszkaniu Zayna. I od progu widać było, że mężczyzna miał i gust i pieniądze. Mieszkanie urządzone było w jasnych kolorach i w bardzo nowoczesnym stylu, ale tego właśnie się po nim spodziewała. Zauważyła schody, więc musiało być dwupoziomowe. – Czego się napijesz?

- Wody – odpowiedziała cicho, siadając na wskazanej przez niego kanapie. Po chwili jednak znowu była na nogach, kiedy tylko zauważyła widok przez okno. Ze szeroko otwartymi ustami, podziwiała cudowny obraz Londynu. I właśnie w tamtej chwili jeszcze bardziej zazdrościła Zayn’owi tego mieszkania. Jej nigdy w życiu nie byłoby na takie stać, a za taki widok można było zabić.
- Podoba ci się? – Zapytał, podając jej szklankę.

- Tak – odpowiedziała, uśmiechając się. – Cudowny widok – dodała.

- Główny powód, dla którego kupiłem to mieszkanie – zaśmiał się.  

- Długo tu mieszkasz?

- Pięć lat – odpowiedział, bo chwili zastanowienia. – Wcześniej mieszkałem na obrzeżach Lodnynu - dodał.

- I brakowało ci tego, dlatego przeprowadziłeś się do centrum? – Zapytała, wskazując na okno.

- Można tak powiedzieć – odpowiedział cicho, a ona mentalnie kopnęła się w tyłek. Przecież czytała o jego życiu. Tak brzmi to dziwnie i strasznie ‘’obsesyjnie’’, ale taka właśnie była prawda. Było wiele artykułów o tragicznej śmierci jego dziewczyny, więc to pewnie z nią mieszkał wcześniej. Nie dziwiła mu się, też nie chciałaby mieszkać w tamtym miejscu.

- Ale z ciebie idiotka, Lola – pomyślała, a przynajmniej tak jej się wydawało.

- Co? – Zaśmiał się, doskonale słysząc to, co powiedziała.

- O Boże… Powiedziałam to na głos? – Wybąkała, na co on przytaknął. – Ehh nie ważne, czasem po prostu jestem dziwniejsza niż zwykle – mruknęła, spuszczając wzrok. Zayn tylko się zaśmiał, odwracając wzrok w stronę okna. Czuł się dziwnie, ale podobało mu się to uczucie. Poza tym doskonale je znał. Pierwszy raz pojawiło się wiele lat temu, kiedy poznał Marie…


---


Sutton z uśmiechem przyglądała się swojej córce, która z nosem przyciśniętym do szyby przyglądała się pingwinom. Ponad godzinę temu Mia zgodziła się iść z Sutton do zoo, ale wcześniej brunetka musiała dziewczynkę zapewnić, że nigdzie nie wyjeżdża. I w sumie to wiedziała, że to jej wina, ponieważ pierwszego dnia, kiedy Mia zapytała czy zostanie w Londynie, odpowiedziała, że nie wie, co było głupie i zapewne to było głównym powodem zachowania Mii. Sutton musiała przyznać się przed sobą samą, że kiedy pierwszy raz zobaczyła Liama w restauracji miała ochotę na powrót do Nowego Jorku i normalnego życia, ale dzięki Bogu tego nie zrobiła. Teraz, gdy w końcu jej córką najwyraźniej ją zaakceptowała, była pewna, że w Londynie zostanie na dłużej, a może i na zawsze? Oczywiście musiała jeszcze uzgodnić wszystko ze Scott’em, ale nawet, jeśli on by się nie zgodził na przeprowadzkę do Wielkiej Brytanii ona i tak już postanowiła, że zostanie przy córce.

- Mia! – Podniosła wzrok, jednak dziewczynki nigdzie nie było. W miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stała, było teraz starsze małżeństwo. – Mia! – Krzyknęła głośniej, rozglądając się dookoła. Nie wierzyła, że to się działo naprawdę. Liam jej zaufał, pozwolił zabrać Mię do zoo, a ona, co zrobiła? Zgubiła własne dziecko! – Przepraszam państwa. Nie widzieli może państwo małej dziewczynki? Jasne włoski, związane w dwa kucyki? Niebieski plecak? – Pytała, wcześniej wspominanego małżeństwa, jednak oni nic nie wiedzieli. Roztrzęsiona, pytała każdego kolejnego przechodnia o Mię, jednak nikt jej nie widział. – Boże – załkała, ponownie rozglądając się dookoła siebie.

- Wszystko w porządku? – Podeszła do niej kobieta, która sama miała ze sobą dwójkę dzieci. – Potrzebuje pani pomocy? – Dopytywała, widząc zrozpaczoną Sutton.

- Moja córka – zaczęła. – Nie wiem gdzie jest, nie mogę jej znaleźć – powiedziała, rozklejając się. Była przerażona, nigdy by sobie nie wybaczyła gdyby Mii coś się stało.

- Spokojnie, zaraz ją znajdziemy – zapewniła kobieta, próbując ją jakoś podnieść na duchu. – Jak ona wygląda?

- Jasne włosy, dwa kucyki, niebieski plecak, sukienka w kwiatki – odpowiedziała szybko Sutton. – Ma pięć lat – dodała, bo wiek był ważną informacją w tamtym momencie.

- Pomogę pani, chodźmy – oznajmiła, ruszając przed siebie. Zaraz za nią podążyły jej dzieci i przerażona Sutton, która po woli myślała nad poinformowaniem Liama i poproszenie go o pomoc w poszukiwaniach. Oczywiście, gdyby on się o tym dowiedział pewnie zabroniłby jej jakichkolwiek spotkań z dzieckiem, ale bezpieczeństwo Mii było ważniejsze.

 - Czy to nie ona? – Zapytała nagle córka kobiety, wskazując palcem przed siebie. Faktycznie, to była Mia. Dziewczynka z zaciekawieniem przyglądała się żyrafom, które akurat były karmione.

- O mój Boże – zawołała Sutton, czując ogromną ulgę. – Dziękuję wam bardzo, dziękuję – powiedziała, po czym biegiem ruszyła w kierunku córki. Kiedy tylko była przy niej, porwała ją w ramiona, mocno do siebie przytulając. Nie zabrakło też łez. – Tak się martwiłam – powiedziała, nadal trzymając Mię w ramionach.

- Dlaczego? – Zapytała mała, nie zdając sobie sprawy z tego, co tak naprawdę zrobiła. – Dlaczego płaczesz?

- Dlaczego ode mnie odeszłaś? – Spytała brunetka, nie odpowiadając na pytania córki. – Nie możesz tego robić, rozumiesz?

- Tak – pokiwała głową. – Ale chciałam zobaczyć żyrafy – dodała, wskazując na zwierzęta.

- Mogłaś mi powiedzieć – westchnęła Sutton, stawiając córkę na ziemi. – Nigdy więcej tego nie rób, dobrze?

- Tak – obiecała.

- Tak się bałam – mruknęła, kolejny raz przytulając ją do siebie. Zaczęła się zastanawiać czy aby na pewno była gotowa na samodzielną opiekę nad Mią, skoro już pierwszego dnia ją zgubiła. 

________________________________________
Cześć :) 

Taka jakby dodatkowa scena (nie do tego rozdziału!) z Mią i Liam'em, pięć miesięcy po tym jak Sutton zniknęła :) TUTAJ! 

Standardowo: przepraszam za błędy! :)

Pytanie: O czym chcielibyście przeczytać w tym opowiadaniu? Jakieś sceny? 

Do nastepnego;*

Czytasz = komentujesz!

19 komentarzy:

  1. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdzial może w końcu zacznie się układać Sutton...i chyba Malikowi tez :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny! <3 Dodasz następny szybciej niż poprzednio? plissss

    OdpowiedzUsuń
  5. Mia zaczyna się przekonywać, Liam też, Sutton myśli, że będzie złą matką. Jeden rozdział, a tyle w nim się dzieje. Uwielbiam cie dziewczyno! Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaaaaaaaaaaa! Super blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę.D~Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na kolejny! Wiesz o tym, że zawsze tu jestem, i będę! :*
    Kocham i życzę weeny <3
    Buziaki :*
    xoxo
    @luv_my_hig

    OdpowiedzUsuń
  8. Tego się nie da opisać. ♡♡ Rozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedługo biedzie kolejny ♥♥♡@niall_quad

    OdpowiedzUsuń
  9. wież że ci kocham? Ale naprawdę pisz dłuższe rozdziały, bo fabuła jest powalająca.Do samego rozdziału to fajny, ładnie i płynnie napisany ;)xxPisz dalej, wene miej i żyj spokojnie ;))
    Kisses xxx

    OdpowiedzUsuń
  10. No jest kolejny tak długo wyczekiwany rozdział. Ma nadzieję że następny będzie dłuższy bo gdy ja się rozkręcam to on się już kończy.❤❤ co do samego rozdziału to klasa sama w sobie❤.z niecierpliwością czekałam na ten rozdział! czy ty zawsze musisz tak się znęcać i kończyć w takich momentach? *.*♥♥♡

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeejjkuu ♡♡♡ Cudowny! Jest fu tyle informacji i nowa akcja :) Warto było czekać ^^ Można się spodziewać kolejnego rozdziału jeszcze w tym tygodniu? Proszę ♡ Normalnie Cię Kocham i ten blog też! Ciekawe co dalej z Sutton i Mią. Wierzę że będą rodzina razem z Liamem *.* Do next'a :) / Ali

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale my nie chcemy tego frajera z Nowego Jorku haha Sutton, Liam, Mia szczesliwa rodzinka.. czy Zayn i Lola? :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku!
    Jestem tu od niedawna i przeczytałam wszystko, jedyne co chcę powiedzieć, i jedyne adekwatne słowa to te, że masz OGROMNY TALENT.
    Uwielbiam opowiadanie, naprawdę cieszę się, że je piszesz.
    Mam nadzieję, że będą szczęśliwą rodzinką :)
    Uwielbiam!

    Przy okazji zapraszam na mojego, może coś wpadnie w oko :)
    http://silent-words-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteś najlepsza! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Gdzie jest moj komentarz? Byl tu wczesniej ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie usuwam komentarzy, więc możliwe, że coś było nie tak z blogspotem lub go nie dodałaś/eś :)

      Usuń
  16. Juz dwa razy probowalam dodac moj komentarz i dwa razy normalnie bylo ze sie dodal a pozniej go nie ma :( smutno bo byl dlugi i tworczy

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiedzialam zemiedzy Zaynem a Lola cos zaiskrzy. On zasluguje na milosc i szczescie po tym co przezyl. Jesli chodzi o Sutton to nie powinna byc tak krytyczna wobec siebie bo ona dopiero uczy sie byc mama przez swoich "kochanych" rodzicow. Mam nadzieje ze uswiadomi sobie ze to co czuje w obecnosci Liama to milosc. A Liam... hmm.. niech w koncu przyzna przed samym soba ze ja kocha bo kazdy to wie. :) co do Kim i Scotta to niech spadaja na drzewo. Mam nadzieje ze do zadnego slubu nie dojdzie no chyba ze z Sutton. A Mia to madre i cudowne dziecko. To chyba tyle chcialam w tym temacie.
    Marysia :)

    OdpowiedzUsuń