czwartek, 12 marca 2015

II - 12.

12. Problemy najlepiej rozwiązywać jest z pomocą przyjaciół...


Harry nie czuł się najlepiej. Zresztą wyglądem też nie zachwycał. Całymi dniami siedział na kanapie, wpatrując się w jeden, stały punkt. Nie rozumiał, dlaczego kolejny raz los tak strasznie ich potraktował, ale po woli tracił na to wszystko siły. Tym razem miało być inaczej, miało być dobrze. Razem z Alaską i ich upragnionym dzieckiem mieli stworzyć cudowną rodzinę, jednak wszystko prysło. To, na co tak długo czekali okazało się tylko kolejnym koszmarem.

- Harry – do mieszkania wszedł Liam. Nie, nie miał kluczy. Harry to po prostu idiota, który nie zamyka drzwi. – Harry gdzie je… O! – Uśmiechnął się, wchodząc do salonu. Mieszkanie było w opłakanym stanie, ale jego przyjaciel wyglądał zdecydowanie gorzej. Rozczochrane, brudne włosy, pogniecziona koszulka i nieobecny wyraz twarzy. Bez słowa podszedł do chłopaka i usiadł zaraz obok niego. Przez dobre 20 minut żaden z nich nie odezwał się nawet słowem, ale Harry’emu widocznie zaczynało to już przeszkadzać.

- Czego chcesz? – Zapytał ochrypłym głosem.

- Mia została na noc u Sutton, więc postanowiłem cię odwiedzić – odpowiedział brunet, uśmiechając się.

- Nie mam ochoty na żadne odwiedziny, więc możesz już sobie iść.

- Nie – mruknął Payne, włączając telewizor. – Poza tym zaraz będzie tu reszta – dodał.

- Co?

- Zayn, Louis i Niall zaraz tu będą – wyjaśnił i w tym samym momencie obaj usłyszeli dźwięk dzwonka. – Otwarte! – Krzyknął Liam, uśmiechając się szeroko. Harry na zachwyconego nie wyglądał.

- Czego wy chcecie? – Zapytał, kiedy w salonie pojawili się Lou i Niall.

- Niczego – odpowiedział blondyn, podając każdemu piwo. – Posiedzimy, pooglądamy telewizję – dodał, wzruszając ramionami.

- Ale…

- Harry – przerwał mu Louis. – Nie musisz nic mówić, po prostu siedź, pij i oglądaj – uśmiechnął się.
- A gdzie Zayn?

- Powiedział, że będzie później – odpowiedział Niall i od tego momentu żaden z nich się nie odezwał. W ciszy oglądali telewizję, popijając piwa. I mimo, że Harry twierdził, że nie chce nikogo widzieć, cieszył się, że nie jest sam. Miał już dosyć tej przerażającej ciszy…


---


- Wychodzę – oznajmiła Lola, szeroko się uśmiechając. – Nie czekaj na mnie – dodała, ale Sutton nawet nie zwróciła na nią uwagi. Brunetka tylko wzruszyła ramionami, po czym wyszła kierując się w umówione miejsce. W połowie drogi poczuła się jakoś nie swojo. Zaczęła rozglądać się dookoła i zanim zdążyła zareagować, ktoś zasłonił jej usta dłonią. Nie było dobrze. Stała nieruchomo, czekając na kolejny ruch osoby, która miała ją w objęciach. Nie chciała wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, żeby tej osoby nie sprowokować, ale przecież nie mogła też nie zrobić nic. Musiała walczyć o swoje życie! I skończyło się na tym, że ugryzła tego kogoś w dłoń, która nadal zasłaniała jej usta. Osobnik odskoczył jak oparzony, co dało jej trochę swobody na ucieczkę.

- Cholera jasna – usłyszała. Znieruchomiała, doskonale znając ten głos. – Zwariowałaś? – Zapytał mężczyzna, podchodząc do brunetki. Kiedy odwróciła się w jego stronę, była już pewna, że to on. Osoba, której nie chciała widzieć przez długi, długi czas. – Dlaczego chciałaś uciec?

- Skąd miałam wiedzieć, że to ty? – Warknęła, rozkładając ręce. – Co ty tu w ogóle robisz?

- A niby kto, jak nie ja? Spokojnie, nikt cię nie porwie, za dużo z tobą kłopotów – zaśmiał się, siadając na pobliskiej ławce. Lola podążyła za nim, bo naprawdę chciała wiedzieć, czego chciał. – Jak się czujesz?

- Przestań pieprzyć – mruknęła, siadając obok niego. – Co ty tu robisz? Sutton wie?

- Przyjechałem odwiedzić swoją dziewczynę, to chyba normalne, że tęsknię, prawda? – Zapytał, na co brunetka teatralnie przewróciła oczami. – Poza tym musiałem przyjechać, Sutton mnie potrzebuje – dodał pewnie.

- Scott – westchnęła, przymykając powieki. – Nie wiem, co kombinujesz, ale przestań. Dlaczego przyjechałeś? Sutton jest szczęśliwa, rozumiesz? Znalazła swoje dziecko, swoje dawne życie, przyjaciół! Czemu chcesz to wszystko zepsuć? – Zapytała z wyrzutem.

- Nie chcę niczego psuć – warknął. – Kocham Sutton, zrozum to. Nigdy nie zrobiłbym niczego, co mogłoby ją zranić. Poza tym to co, że ma dziecko? Ja nie mogę być częścią ich życia? Jestem jej chłopakiem i czas najwyższy to wreszcie zaakceptować – mruknął. Prawda, że Lola nie przepadała za Scott’em i vice versa, ale brunetka akurat miała dobry powód. Scott był strasznym flirciarzem i nigdy w życiu nie przepuściłby żadnej okazji na dobrą zabawę. Lola sama tego doświadczyła. Oczywiście nie poszła z nim do łóżka, ale znała kogoś, kto to zrobił. Ktoś, kto dla Sutton jest naprawdę bliską osobą. I to był powód, dla którego Lola starała się jakoś zniechęcić Sutton do Scotta, bez potrzeby mówienia jej prawdy.

- Proszę cię – prychnęła. – Zdradziłeś ją – przypomniała mu.

- Znowu mnie ‘’straszysz’’? – Warknął, wstając na równe nogi. – Wiem, że nigdy jej o tym nie powiesz, więc daj sobie spokój – dodał, biorąc krok w jej stronę.

- Jesteś tego taki pewien? – Zapytała, uśmiechając się.

- Tak – odpowiedział, chowając kosmyk jej włosów za ucho. – Jestem tego pewien. A wiesz, dlaczego? Bo nie chcesz jej zranić. A wiadomość o zdradzie strasznie by ją wstrząsnęła, zwłaszcza gdyby dowiedziała się z kim ją zdradziłem. Więc przestań o tym mówić, nie lepiej zapomnieć?

- Jesteś zwykłym śmieciem – warknęła, odsuwając się od niego.

- Tak, tak, tak – westchnął. – Sutton jest w hotelu? – Zapytał, lecz brunetka nadal milczała. Oboje zaczęli iść w stronę dużego budynku. Lola chciała zapobiec spotkaniu Sutton i Scotta, no a mężczyzna chciał zobaczyć swoją dziewczynę. – Dobra, nie musisz odpowiadać, sam się dowiem.

- Ja też tam teraz mieszkam i nie zamierzam cię wpuszczać – warknęła, kiedy byli już przed drzwiami pokoju, w którym kobiety nadal mieszkały. – Więc możesz już wracać do siebie.

- Och, kochanie – zaśmiał się. – Ja też zatrzymałem się w tym hotelu. Dziwny zbieg okoliczności, prawda?

- Wyno…

- Lola? Scott? – W tym samym momencie otworzyły się drzwi, przerywając Loli. – SCOTT?! Co ty tu robisz? Nic nie mówiłeś, że przyjedziesz?! – Krzyknęła Sutton. Trudno było odgadnąć czy się cieszyła czy raczej odwrotnie.

- Niespodzianka – zaśmiał się, biorąc ją w ramiona. Tak dawno się nie widzieli i Sutton nawet trochę ucieszyła się na jego widok. Z drugiej jednak strony pojawienie się Scotta komplikowało dużo rzeczy, a główną był ‘’związek’’ z Liam’em. – Wejdziemy?

- Tak, tak jasne - uśmiechnęła się. – Tylko musimy być cicho, Mia śpi – dodała.

- Mia?

- Moja córka – wyjaśniła, wskazując na łóżko. – Dajmy jej spokój. Lepiej powiedz, co ty tu robisz? Wspominałeś, że przyjedziesz, ale nie spodziewałam się, że tak szybko.

- Tęskniłem – odpowiedział, wzruszając ramionami. – Nie widzieliśmy się wieki, więc postanowiłem cię odwiedzić. Twoi rodzice też stwierdzili, że to dobry pomysł i oto jestem.

- Wiedziałaś o tym? – Sutton tym razem zwróciła się do Loli, która stała przy oknie i pewnie obmyślała plan pozbycia się Scotta.

- Nie – odpowiedziała. – Zaatakował mnie na ulicy – dodała, na co Scott przewrócił oczami.

- Dramatyzujesz – mruknął, siadając na kanapie.

- Dramatyzuję? – Warknęła. – Myślałam, że to jakiś morderca albo gwałciciel!

- Już ci mówiłem, że…

- Dobra, wystarczy – przerwała im Sutton. To była rzecz, której zdecydowanie jej nie brakowało: kłótnie Loli i Scotta. Ta dwójka często działała jej na nerwy. – A tak właściwie to, co ty tu robisz?
- Mieszkam – odpowiedziała sarkastycznie Lola.

- Zabawne – mruknęła Irwin. – Nie miałaś gdzieś iść?

- Co? Ni… Cholera jasna! Zayn! – Krzyknęła, pędem wybiegając z pokoju. – Jeśli Zayna tam nie będzie to przyrzekam, że Scott tego pożałuje – warknęła sama do siebie, biegnąc w stronę umówionego miejsca. Jak się spodziewała, Malika już tam nie było. Co najgorsze nie odbierał też telefonu. – Cudownie – warknęła pod nosem, wracając do hotelu. W pewnym momencie miała nawet zamiar iść do Zayna osobiście, ale nie chciała się mu narzucać.


---


Ciszę, jaka panowała w mieszkaniu Harry’ego, przerwało głośne trzaśnięcie drzwiami. Czterej mężczyźni całą swoją uwagę skupiali teraz na przybyszu, który był wyraźnie zdenerwowany. Oczywiście, doskonale wiedzieli, że był to Zayn, bo wyraźnie słychać było przekleństwa, które co sekundę wydobywały się z jego ust.

- Kurwa – warknął ostatni, raz, wchodząc do salonu. – Cześć- mruknął, bez zbędnych słów biorąc sobie piwo i siadając na wolnym miejscu. Postanowił zignorować przeszywający wzrok swoich przyjaciół, ale po kilku minutach zaczynali działać mu na nerwy. Nie pomagał też, co chwila dzwoniący telefon.

- Odbierzesz w końu? – Ciszę przerwał Niall, którego też już telefon Zayna zaczynał irytować. Malik szybko kolejny raz odrzucił połączenie, po czym całkowicie wyłączył telefon. Nie miał ochoty na tłumaczenia Loli. Doskonale widział powód, dla którego go olała.

- Powiesz nam, co się stało? – Zapytał Liam, przyglądając się brunetowi. – Niall mówił, że przyjdziesz później. Gdzie byłeś?

- A ty, co z policji jesteś? – Warknął Zayn, zerkając na Payne’a. Jednak widząc minę przyjaciela, postanowił powiedzieć prawdę. – Byłem umówiony z Lolą, musiałem z nią o czymś pogadać.

- Chciałeś jej powiedzieć, że jej kochasz? – Wtrącił Niall, za co oberwał po głowie.

- Nie, głąbie – odpowiedział Zayn. – I to nie wasz interes.

- Dobra, dobra spokojnie – tym razem głos zabrał Louis. Chłopak odstawił alkohol na stolik, po czym oparł głowę na dłoniach. – A teraz powiedz nam, kto cię tak zdenerwował, co? – Dodał, zmieniając głos na bardziej piskliwy. Pozostała czwórka nawet nie zareagowała, bo Tomlinson znany był ze swojej zabawnej głupoty.

- Nikt – mruknął Zayn, próbując jakoś ominąć ten temat. – Nie ważne. Lepiej powiedzcie, co tam u was?

- Nie zmieniaj tematu – odezwał się Harry, chyba pierwszy raz od jakiejś pół godziny. – I mów.

- Niech zgadnę – zaczął Louis. – Powiedziałeś, że chcesz spędzić z nią resztę życia, a ona cię wyśmiała?

- Starszy to ty będziesz, ale mądrzejszy to na pewno nie – westchnął Liam. Chyba on, jako jedyny nie robił sobie żartów z Zayna. No i Harry też nie, ale on w ogóle rozmowny nie był. – A teraz beż żartów. Zayn, co się stało? Bo wiem dobrze, że coś się stało, więc nie mów, że nic.

- Nic.

- Słuchaj, dziś jest wieczór, kiedy wszyscy mówimy o swoich problemach, więc lepiej gadaj.
- Wszyscy? Jak na razie to tylko mnie męczycie – warknął Malik, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Kurwa – burknął Liam. – Dobra, niech będzie. Niall, jaki masz problem? – Zapytał blondyna, który wzruszył ramionami.

- Valerie nadal chce mieć kolejne dziecko, a ja nie – odpowiedział. – No i przez to ciągle się kłócimy – dodał. – Ale damy sobie radę sami, nie potrzebuję pomocy – dodał szybko, widząc jak Liam zaczynał już myśleć na radami dla Horanów.

- Jak chcesz – wzruszył ramionami Payne, tym razem odwracając się w stronę Harry’ego. Ten jednak spojrzał na niego jak na debila, co znaczyło, że jego miał nie pytać, bo doskonale wiedział. – Harry nie chce mówić, więc nie musi. To teraz ja – zaczął. – Kocham Sutton i Kim. Nie wiem, co zrobić. Kolejny.

- Czekaj, co? – Wtrącił się Louis. – Kochasz je obie?

- Chyba tak?

- Ja pierdolę, serio?

- Tak Lou, serio – warknął Liam. – Teraz kolej Zayna.

- Ale…

- Koniec tematu - przerwał blondynowi. – Zayn?

- Widziałem Lolę z jakimś facetem – mruknął cicho.

- Co robili?

- Siedzieli na ławce i o czymś rozmawiali – wyjaśnił. – Ale tu nie chodzi o to! Ona nie przyszła na umówione spotkanie, przez tego typa!

- Wiesz, kim on jest?

- Nie, nie widziałem jego twarzy – odpowiedział. – Poza tym chuj mnie obchodzi, kim on jest! Jak mogła mnie olać dla jakiegoś dupka?

- Jestem pewien, że jest na to jakieś wytłumaczenie, a ty sobie teraz wmawiasz Bóg wie, co – westchnął Liam. – To pewnie jakiś jej znajomy albo…

- Chłopak – wtrącił Malik.

- Pogadaj z nią za nim wyciągniesz jakieś chore wnioski – stwierdził Liam. – Dobra, został Louis. Jaki masz problem?

- Victoria mnie zdradza – powiedział cicho Tomlinson, wprawiając w osłupienie resztę. Żaden z nich się tego nie spodziewał. Louis i Victoria byli najlepiej dobraną parą, jaką kiedykolwiek poznali. Nikt tak do siebie nie pasował jak ta dwójka. Poza tym łączyła ich cudowna miłość i syn. To nie mogło się tak skończyć.

- Na-naprawdę? – Jako pierwszy odezwał się Niall. Po dłuższej ciszy, Louis wybuchnął głośnym śmiechem, dosłownie turlając się po podłodze.

- Odbiło ci?

- Jakie miny – mruknął. – Serio uwierzyliście?

- Pojebało cię? To wcale nie było śmieszne – warknął Zayn.

- Sory, ale ja też chciałem dodać jakiegoś dramatyzmu do tej rozmowy – stwierdził, szeroko się uśmiechając.

- Czyli u was wszystko ok? Żadnych problemów? – Upewniał się Liam.

-  Tylko tyle, że Oliver ma mega rozwolnie…

- Wystarczy – przerwał mu Niall. – Dzięki za informację, ale przeżyjemy bez tej dodatkowej wiedzy – dodał, czym zakończył rozmowę. Od tej pory siedzieli w zupełnej ciszy, każdy rozmyślając nad własnymi problemami. 

________________________________________
Witam po kolejnej dłuższej przerwie :) Nie wiem czy ktoś to jeszcze czyta, ale jeśli tak to przepraszam i dziękuję :) 

Standardowo przepraszam za błędy :)

Do następnego:*

Czytasz = komentujesz!

14 komentarzy:

  1. Jezu ile ja czekałam na ten rozdział <3 Cudny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekalam i się doczekalam :d rozdział super ale sobie chłopaki sesję terapeutyczna zrobili strasznie mi szkoda Harrego i Alaski
    ...kurde oni zasługuja na dzidziusia no zlituj się na nami :d

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej! Nareszcie jest! Rozdział jak zawsze cud, miód, malina. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej cudowny i smutny.. Next xD

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu! :D
    Scott ty dupku wypiepszaj od Suton, ale to już! Ojejku biedny zazdrosny Zayn :P
    Rozdział fajny tylko smutny.
    Mam nadzieje ze niedługo pojawi się kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest w końcu <3 Oby ten cały Scott nie namieszała w "związku" Liam'a i Sutton (choć pewnie tak się stanie:) )
    świetny rozdział, a już koffam Lolę i proszę o więcej wątków z nią <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Omomom!!! Wlaśnie skończyłam czytać to opowiadanie od początku:) Najpierw średnio mi się podobało, ale z każdym rozdziałem coraz bardziej się wciągałam!! Teraz uważam, że to opowiadanie jest świetne!!! Czekam na kolejny rozdział:) Mam nadzieję, że miedzy Sutton, a Liam'em będzie wszystko ok i w końcu zrozumieją, że nie mogą bez siebie żyć... Do następnego!;* Przy okazji zapraszam do mnie na angel-with-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Niech ten idiota Scott spada. Sutton bedzie szczesliwa z Liamem. Lou zachowal sie chamsko z tyn zartem o zdradzie

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdział + zostałaś nominowana do Liebster Awards więcej informacji http://nazawszebycrazem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy będzie nn

    OdpowiedzUsuń
  11. Co ten Scott tu robi ? Nich spada od Sutton, ona ma być z Liamem i wychowywać z nim Mię.
    Najbardziej szkoda mi Alaski i Harry'ego którzy tak bardzo przeżywają stratę dziecka ;(
    Czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam, Cynical Caroline.
    save-me-ff.blogspot.com - zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń