25. Kocham cię.
- Rozumiem, że to
dla pani trudny temat, ale tylko dzięki pani zeznaniom będziemy w stanie
cokolwiek ustalić – powiedział Reynolds, z uwagą przyglądając się brunetce.
Kiedy wczoraj Sutton zadzwoniła do Liama, wszyscy byli wniebowzięci. Niestety
Liam już zdążył zostawić okup w umówionym miejscu, ale policja stwierdziła, że
gdy tylko Sutton powie, kto ją porwał, pieniądze na pewno zostaną odzyskane. –
Ja na…
- Myślę, że na
dziś wystarczy – do sali wszedł Liam, wymownie spoglądając na komisarza. Ten
tylko pokręcił głową, chcąc coś powiedzieć. – Sutton nie jest jeszcze gotowa – dodał
przez zaciśnięte zęby. Od początku był przeciwny przesłuchaniu, ale reszta
uważała zupełnie inaczej.
- Liam, pozwól im
w spokoju pracować – za synem wpadła Karen. To ona najbardziej naciskała, aby
przesłuchać Irwin. – Liam!
- Sutton nie jest
jeszcze gotowa – warknął, wskazując na brunetkę. Miał rację. Sutton odkąd
została przywieziona do szpitala leżała w tej samej pozycji, ciągle wpatrując
się w ścianę. Nikt nie wiedział, co przeżyła, ale jej wygląd wskazywał na
straszne katusze.
- Musi pan
zrozumieć, że zeznania pani Irwin są jedyną nadzieją na zatrzymanie porywaczy –
zaczął Reynolds, podchodząc do Liama. – Nie mamy pojęcia, kto to zrobił i…
- Sutton powie
wam wszystko, ale jeszcze nie teraz – powiedział pewnie Payne, wskazując na
drzwi. – A teraz proszę już wyjść. Wszyscy – dodał, wymownie zerkając na matkę.
Na szczęście zrobili to, o co ich prosił, więc obyło się bez awantur. Z
westchnięciem odwrócił się w stronę brunetki, która zupełnie nie przypominała
kobiety, którą znał. I nie chodziło tu nawet o wygląd zewnętrzny, który swoją
drogą również przez ostatnie dni się zmienił. Cała jej twarz była koloru
fioletowego, z resztą tak jak i większość jej ciała. Jednak to nie było najgorsze.
Cisza. Cisza go najbardziej przerażała. Sutton nie odzywała się do nikogo,
nawet do niego, nie licząc ich ostatniej rozmowy przez telefon.
- Sutton –
powiedział cicho, nie wiedząc jak się z nią obchodzić. Wyglądała na
przestraszoną i bał się żeby nie zrobił czegoś, co mogłoby ją jeszcze bardziej
zasmucić. – Nie wiem, co mam powiedzieć – zaśmiał się, jednak był to tylko
wyraz uczucia totalnej bezradności. – Jedyne, co przychodzi mi na myśl to
przeprosiny. Przepraszam, że musiałaś przez to wszystko przechodzić,
przepraszam za to, że mnie tam z tobą nie było. Sutton ja wiem, że to moja wina
i naprawdę strasznie cię przepraszam, choć wiem, że te przeprosiny nic dla
ciebie nie znaczą, bo…
- To nie twoja
wina – przerwała mu nagle. Był zaskoczony tym, że w końcu coś z siebie
wydusiła, choć wcale z tego faktu nie był zadowolony. Jej głos był kolejnym
dowodem na to, że przeżyła prawdziwy horror.
- Moja –
wyszeptał, spuszczając wzrok. – To przeze mnie wtedy wyszłaś i przez to, że…
- Powiedziałeś
to, co czułeś – powiedziała. – Nie można obwiniać ludzi za to, co czują, Liam –
dodała.
- Oczywiście, że
można! – Powiedział. – I ty powinnaś mnie obwiniać! To moja wina Sutton,
wszystko jest moją winą! Wyrzekłem się własnego dziecka do cholery jasnej,
powiedz coś! – Chciał żeby na niego nawrzeszczała, żeby była wściekła.
Potrzebował tego. Potrzebował jej gniewu, bo dzięki temu przestałby się
obwiniać. Nawet w takich chwilach Liam potrafił być cholernie samolubny nie
zdając sobie z tego sprawy.
- Nie mam siły –
załkała, wpatrując się w niego. Wiedziała, czego od niej oczekiwał, ale ona już
nie była tą samą dziewczyną. Nie miała sił krzyczeć na niego, nie miała sił by
się kłócić.
- Co?
- Nie mam siły na
nic – powiedziała przez łzy.
- Przepraszam,
ja…
- Przestań mnie w
końcu przepraszać – przerwała mu. – Przestańcie mnie wszyscy przepraszać. To
nie wasza wina, to nie twoja wina Liam. To, co powiedziałeś nie miało, żadnego
związku z tym, co się stało – dodała. Mimo, że czuła się okropnie, bardziej
bolało ją to, że Liam obwiniał za wszystko samego siebie.
- Ja chcę tego
dziecka – powiedział nagle, skupiając się na jej twarzy. Miał nadzieję, że uda mu się coś z niej wyczytać. – Chcę tego dziecka,
naszego dziecka.
- C-co?
- Chciałem ci to
powiedzieć, ale było już za późno – powiedział cicho, siadając na skraju łóżka.
Objął jej dłoń swoimi, delikatnie się uśmiechając. W końcu był gotów aby wyznać
jej całą prawdę. – Wiem, że zachowałem się jak totalny dupek, ale powiedziałem
to tylko, dlatego, że byłem cholernie przerażony. Ja i dziecko? Boże. Nigdy nie
wyobrażałem sobie, że kiedykolwiek będę ojcem. Kiedy powiedziałaś, że jesteś w
ciąży, załamałem się, przyznaję. Byłem wystraszony i nawet trochę zły, ale ktoś
uświadomił mi, że to dziecko będzie najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek mi się
przydarzy. I wiesz… Ja teraz też tak uważam. Sutton…
- Liam…
- Daj mi skończyć
– mruknął, mocniej ściskając jej zimną dłoń. – To porwanie, te wszystkie
ostatnie wydarzenia pomogły mi zrozumieć tyle ważnych rzeczy o których
chciałbym ci powiedzieć! Jednak na to będziemy mieli więcej czasu, teraz najważniejsze
jest abyś wiedziała, że…
- Liam, nie…
- Że cię kocham –
wydusił wreszcie, z nadzieją wpatrując się w jej zdezorientowaną twarz. Nie
wiedziała, co miała powiedzieć, w końcu marzyła o tej chwili od dawna. I pewnie
gdyby nie ostatnie wydarzenia, skakałaby teraz pod sam sufit.
- Ale, przecież…
- Nie możesz –
zaprotestowała. – Nie teraz, rozumiesz? Wszystko się zmieniło! Nie możesz…
Dlaczego mi to powiedziałeś? Wiesz, że pozwolę ci na kontakty z dzieckiem, nie
musisz…
- Nie o to mi
chodzi – przerwał jej. – Sutton ja ciebie naprawdę kocham, rozumiesz? Kocham
cię!
- Ty nie wiesz,
co tam się wydarzyło, nie wiesz co oni mi zrobili – załkała. – Ja tak nie mogę,
nie jestem gotowa…
- Sutton,
kochanie – zaczął, próbując ją uspokoić. – Ja niczego od ciebie nie oczekuję,
dobrze? Nie spodziewam się, że też mi wyznasz zaraz miłość, jeśli o to ci
chodzi. Po prostu chciałem żebyś wiedziała, musiałem ci to w końcu powiedzieć –
zapewnił.
- Przepraszam…
- Boże, nie…
Sutton nie masz, za co mnie przepraszać! Sama powiedziałaś, że nie można
obwiniać ludzi za ich uczucia, prawda? Sama to przed chwilą powiedziałaś… Nie
mogę cię zmusić do miłości i…
- Nie musisz mnie
do niczego zmuszać, bo ja swoje uczucia odkryłam już dawno – westchnęła. –
Chodzi o to, że nie wiem czy jestem gotowa… Czy dam radę…
- Nie ważne –
uśmiechnął się. – Nie rozmawiajmy o tym, mamy na to jeszcze czas. Dużo czasu,
właściwie to całą wieczność.
- Liam…
- Zawsze będę
przy tobie – przerwał jej kolejny już raz tego dnia.
- Stanley i
Charlie – wyszeptała nagle. Uwierzyła mu. Uwierzyła, że zawsze będzie obok i,
że już nigdy nic złego się jej nie stanie. – To oni mnie porwali.
---
Tydzień później.
- To bardzo zły
pomysł – westchnął Harry, siedząc obok Alaski. Kiedy Sutton wyznała Liam’owi,
kto ją porwał, policji również wszystko powiedziała. Było ciężko, ale obecność
Payne’a bardzo jej pomagała. Opowiedziała jak doszło do porwania, kim byli
sprawcy, gdzie ją trzymali i co jej zrobili. Ta ostatnia informacja była
najbardziej boląca, ale Harry musiał przyznać, że jego przyjaciółka była
cholernie dzielna. A on dumny. Niestety te wyznania miały swoje złe strony.
Alaska, kiedy dowiedziała się, że to Charlie stoi za porwaniem i jej nagimi zdjęciami,
wpadła w szał. Nikt nie mógł jej uspokoić, a później zamknęła się w pokoju.
Przynajmniej udało się ją przekonać, że nie powinna widzieć się z Charlie’m
sama. – Naprawdę chcesz to zrobić?
- Tak Harry,
naprawdę – odpowiedziała. Była zdenerwowana, nie wiedziała jak powinna się
zachować. Właściwie to miała ochotę zabić blondyna gołymi rękami, ale nie
chciała zniżać się do jego poziomu. – Idzie – wyszeptała.
- Alaska –
powiedział spokojnie Weber, wpatrując się w swoją byłą przyjaciółkę. – Jak się
masz?
- Jak mogłeś –
mruknęła z niedowierzaniem, darując sobie jakiekolwiek ‘uprzejmości’. – Jak
mogłeś mi to zrobić? Jak mogłeś zrobić to Sutton? Miałam cię za przyjaciela, a
ty tymczasem okazałeś się zwykłym potworem! – Krzyknęła z ledwością
powstrzymując łzy.
- Alaska –
odezwał się Harry, próbując ją uspokoić. Jej zachowanie tylko potwierdziło, że
nie była gotowa na to spotkanie.
- Oh, Allie –
zaśmiał się blondyn, zupełnie nie zwracając uwagi na Styles’a.
- Nie nazywaj
mnie tak – warknęła, co spowodowało jeszcze większy wybuch jego radości. – Ty
dup…
- Chcesz wiedzieć,
dlaczego to zrobiłem? Chcesz wiedzieć, dlaczego tak bardzo cię nienawidzę? –
Zaczął. – Twoja rodzina zniszczyła moją! Mój ojciec ciężko zachorował, a twoja
matka, co zrobiła?! Zwolniła go, pozostawiając całą naszą rodzinę bez środków
do życia!
- I to był powód dla
którego porwałeś Sutton? – Wtrącił Harry, widząc, że Alaska nie miała zamiaru
się odzywać.
- Nie –
odpowiedział szybko. – Porywania Sutton w ogóle nie było w planach – dodał.
- Co?
- Po prostu
pojawiła się w złym miejscu o złym czasie – zaśmiał się. – Mieliśmy porwać
ciebie – oznajmił, spoglądając na Alaskę. – To ty miałaś siedzieć zakneblowana
w piwnicy Stana. To ty miałaś cierpieć, ty i twoja rodzina!
- Jesteś chory –
załkała dziewczyna, podnosząc się z krzesła. – Mam nadzieję, że tu zgnijesz –
warknęła, siląc się na wzburzony ton, po czym razem z Harrym wyszli.
Po kilku minutach
byli już w samochodzie chłopaka. Może wszyscy mieli rację? Może nie powinna
była przychodzić do aresztu? Po co jej to było? Wolałaby nie wiedzieć, że to
ona powinna być na miejscu Sutton. Czy to była jej wina?
- To nie twoja
wina – odezwał się Harry, zupełnie jakby czytając jej w myślach. – I nawet nie
warz się tak myśleć – dodał.
- Ja… Jak on
mógł?!
- Mówiłem ci, że
to sukinsyn, ale nie wierzyłaś – przypomniał. – Al wszystko jest już dobrze,
nie musisz się martwić – uśmiechnął się.
- Ale…
- Żadnego, ale –
przerwał jej. – Charlie pójdzie siedzieć na długie lata, a…
- A Stanley’a
nadal nie zatrzymano – wtrąciła.
- Sutton jest
chroniona, nic jej się nie stanie – zapewnił. – Tobie też nie.
- Skąd to niby
wiesz?
- Bo ja na to nie
pozwolę – wybąkał, skupiając się na drodze.
- Jasne –
prychnęła.
- Nie wierzysz
mi?
- Nie bardzo –
odpowiedziała, wzruszając ramionami.
- A co jeśli
powiem ci, że cię kocham? – Zapytał tak jakby od niechcenia. – Wtedy mi
uwierzysz?
- Co? – Zapytała
cicho. Zerknął na nią, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu, kiedy zobaczył jej
zdziwioną minę. Gwałtownie zatrzymał się na poboczu, odkręcając się w jej
stronę.
- Ale obiecujesz,
że nic mi nie złamiesz?
- Nie rozumiem?
- Kiedy
powiedziałem twojemu bratu, że cię kocham, złamał mi nadgarstek – oznajmił.
- Powiedziałeś
Liam’owi, że mnie kochasz zanim powiedziałeś mi? – Warknęła, uderzając go
pięścią w ramię.
- Żartujesz
sobie? – Zaśmiał się, masując obolałe miejsce. – Każdy u was w rodzinie reaguje
agresją na wyznania miłości?
- Śmieszne –
prychnęła. – Co to w ogóle Liama obchodzi? Prze…
- Al – przerwał
jej, głośno wzdychając. Nie chciał rozmawiać o swoim głupkowatym przyjacielu,
nie teraz. – Kocham cię.
- Naprawdę? – Pisnęła,
próbując unormować swój oddech. Od zawsze marzyła o tej chwili, a teraz to
wszystko się działo, jej marzenia się spełniały. Harry ją kochał. – O mój Boże!
- Wystarczy Harry
– zaśmiał się, za co ponownie zarobił w ramię. – Cholera Al! Przestań, bo ina…
- Nie zdążył jednak dokończyć, bo przerwała mu namiętnym pocałunkiem.
- Ja ciebie też
kocham – wyszeptała po chwili, mocno się w niego wtulając. – Tak bardzo cię
kocham.
---
Miesiąc później.
Leżała na zimnej podłodze, błagając tylko o
śmierć. Jego brudne łapska były dosłownie wszędzie, a ona czuła, że zaraz
zwymiotuje. Najgorsze było jednak to, że nie mogła nic zrobić. Nie mogła sobie
w żaden sposób pomóc, bo na tego potwora nic nie działało. Prosiła go, biła,
rzucała się, walczyła, ale wszystko to było na nic. Robił to, co chciał. Kiedy
myślała, że to już koniec, jego usta zaczęły niebezpiecznie zbliżać się do jej
twarzy. Mocno zacisnęła powieki, wrzeszcząc.
- Sutton! –
Próbował ją obudzić. Brunetka rzucała się na łóżku, próbując go od siebie
odsunąć. Kolejny koszmar. – Sutton! Obudź się, to tylko koszmar! Jesteś już
bezpieczna, Sutton!
- Liam? –
Zapytała roztrzęsiona, na co chłopak mocno ją do siebie przytulił. – To było
straszne – załkała.
- Wiem –
powiedział cicho. Kiedy zaproponował jej żeby z nim zamieszkała, nie wahała się
ani chwili.
Cieszył się z tego powodu, bo tylko w taki sposób mógł zapewnić jej
bezpieczeństwo. – Jesteś już bezpieczna – zapewnił kolejny raz.
- Czy ten koszmar
się kiedyś skończy?
- Poradzimy sobie
– oznajmił. – Razem sobie ze wszystkim poradzimy.
- Ale on nadal
tam je…
- Przyrzekam, że
już nikt nigdy więcej cię nie skrzywdzi – przerwał jej, całując ją w czoło. –
Przyrzekam.
___________________________________________
Hej :) Jeśli pojawią się jakieś błędy to bardzo was za to przepraszam :)
2 rozdziały (+ epilog) do końca! :D
Do następnego;*
2 rozdziały (+ epilog) do końca! :D
Do następnego;*
Czytasz = komentujesz!
Super, że tak szybko dodałaś :) Sutton i Liam <3 Alaska i Harry <3 Cudownie!
OdpowiedzUsuńAwwwww <3 Po prostu mega! Kocham to opowiadanie i z niecierpliwością czekam na następny rozdział! ~~Natalia
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak, Liam i Sutton będą głównymi bohaterami :) A jeśli chodzi o Zayna to będzie go po prostu dużo więcej, jego historia będzie bardziej rozbudowana :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak, przeżyło :)
UsuńBoziu jak pięknie <3<3<3<3 W końcu są razem :-D
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego rozdziału! ♥
OdpowiedzUsuńDlaczego ty tak świetnie piszesz, co? No przyznaj się!
Pozdrawiam :)
Kocham to...Kocham to ... KOcham to!
OdpowiedzUsuńWow! To jest wow! Ja ja naprawdę kurcze! Czy Ty to widzisz ja się jąkam.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko i po prostu zaniemówiłam!
dziewczymo Ty masz oogromny talent! Nozmalnie kobieto szacuneczek pisać tak w 3 os to naprawdę trzeba wow! Naprawdę kochana cudeńko! Nie wiem co jeszcze powiedzieć normalnie zatkało mnie! O ja Cię pierdzielę!
Mam nadzieję, że złapią tego skurczybyka, a najlepiej by było jakby Li obił mu ryj! Żądza krwi!
z niecierpliwością naprawdę czekam na następny rozdział!
Buziaki:*
A.
Boskie <3
OdpowiedzUsuńjak fobrze ze nie przeciagalas i jest juz po tak odleglym czasie.
OdpowiedzUsuńLove xx
popłakałam się :'') świetny rozdział,czekam na kolejne <3
OdpowiedzUsuńPo prostu Per-fect :* Xx
OdpowiedzUsuń@patina007
nareszcie Liam to wyznał. po prostu świetny rozdział. czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńAww w końcu wszytko zaczyna się układać <3
OdpowiedzUsuń