3. Zatajona prawda.
Margaret Irwin
była przerażona. Oczywiście, że po ostatniej rozmowie z córką spodziewała się,
że sprawy się teraz skomplikują, ale nawet w najgorszych snach nie przypuszczała,
że znowu go zobaczy. Miała nadzieję, że zostawi jej rodzinę w spokoju i będą żyć tak jak dotychczas.
- Jak mogliście
to zrobić? – Warknął, mocno zaciskając pięści. Był wściekły, ale to było chyba normlane.
Został oszukany, z resztą nie tylko on i przez to ucierpiało wiele osób. – Jak mogliście
zrobić to własnej córce?
- Nie wiem, o
czym mówisz – trzymał się swojego John, ale coraz marniej to wszystko
wyglądało. Przecież nie może wmówić Liam’owi, że Sutton to nie Sutton tylko jej
siostra bliźniaczka, która była przez nich ukrywana… A może jednak może? –
Wyjdźcie z mojego domu – warknął, jednak nikt nawet nie drgnął. Zayn skrzyżował
ręce na klatce piersiowej, teatralnie przewracając oczami. Jasne, już sobie
idą. Nie.
- Nigdzie nie idę
– oznajmił Liam, ciężko oddychając. – Gdzie jest Sutton? Zaraz wszystko jej wyjaśnicie!
Powiecie, co zrobiliście!
- Ona o niczym
się nie dowie, rozumiesz mnie? – Mruknął pan Irwin, biorąc krok w stronę Liama.
– Sutton przeżywała ciężkie chwile i dopiero teraz jest naprawdę szczęśliwa,
więc nawet nie waż się tego niszczyć!
- Wywieźliście
ją! Myśleliśmy, że nie żyje! – Wtrąciła się Alaska, nie wytrzymując.
- Bo przez was stracilibyśmy
córkę! Musieliśmy ją zabrać!– Krzyknął John. – To była wasza wina! Wasza! Ten
wypadek, jej problemy z pamięcią! To wszystko wasza wina i teraz macie się stąd
wynosić! Nigdy nie chcę was więcej widzieć, zrozumiano?
- To nie była
nasza wina! – Warknął Zayn, widząc minę Liama. Przez pewien czas jego
przyjaciel naprawdę wierzył, że to co stało się Sutton to była jego wina i
zajęło wiele czasu zanim zrozumiał, że to wszystko przez Stana. – Rozumie pan?
To był cholerny wypadek! Nie możecie…
- Nie chodzi
tylko o wypadek! Co z porwaniem? Z gwałtem? – Wrzeszczała zrozpaczona Margaret,
przypominając sobie o wydarzeniach sprzed pięciu lat. – Też chcecie jej o tym powiedzieć?
Ona teraz nic nie pamięta i nie cierpi, rozumiecie? Dlaczego nie możecie
zrozumieć, że teraz jest jej lepiej?
- Ale… Ona ma
dziecko!
- I co z tego? –
Warknęła kobieta, wpatrując się w zdenerwowaną Alaskę. – Powiesz jej, że ma 5
letnie dziecko, które zostawiła? To chcesz jej powiedzieć?
- To wy ją
pozbawiliście rodzicielstwa!
- My pozbawiliśmy ją cierpienia!
- Było z nią już dobrze!
Liam wyłączył się z tej rozmowy zaraz po tym jak
ojciec Sutton powiedział, że wypadek i porwanie to ich wina. Jego wina. Nie
mógł znieść, że przez niego Sutton przechodziła przez te wszystkie straszne
rzeczy. Powoli zaczynał rozumieć jej rodziców, mimo, że ich rozumowanie nie
miało żadnego sensu. Ale w tym momencie nic nie miało sensu i chyba lepiej
jednak będzie, gdy wszyscy będą żyć tak jak dotychczas.
- Oni mają rację – powiedział nagle, zwracając tym
uwagę reszty. – Sutton nie może się dowiedzieć.
- Zwariowałeś? – Prychnął Harry, który gotów był
rzucić się z pięściami na ojca swojej przyjaciółki. – Teraz, gdy ją odnalazłeś,
chcesz się poddać?
- Będzie tylko nie potrzebnie cierpiała, to nie ma
sensu – dodał, spuszczając wzrok. – Jest szczęśliwa i to jest najważniejsze.
- Liam… - Zaczęła Alaska, lecz brat jej
natychmiast przerwał.
- Nie, Al. – Westchnął. – Nic jej nie powiemy,
nigdy więcej się już z nią nie spotkamy, jasne? Sutton jest szczęśliwa, nic jej
nie potrzeba.
- A co z Mią? – Zapytał Zayn. – Chcesz pozbawić
córkę matki?
- Do tej pory jakoś sobie radziliśmy, wszystko
będzie dobrze – odpowiedział. – Mają państwo rację, jeszcze dziś wyjeżdżamy.
Proszę wmówić Sutton, że to zwykła pomyłka i jej przyjaciółce też, bo ona
akurat wie więcej. Życzę powodzenia, żegnam – zakończył, po czym zniknął za
drzwiami domu państwa Sutton. W jego ślady poszli i jego przyjaciele, jednak
Alaska zanim wyszła, postanowiła poruszyć jeszcze sumienie rodziców Sutton.
- Proszę – warknęła, podając im zdjęcie. – To wasza
wnuczka. Mam nadzieję, że jesteście szczęśliwi po tym jak zniszczyliście życie
temu dziecku. Przez was Mia prawdopodobnie nigdy nie pozna własnej matki –
dodała, wychodząc za resztą. John nawet nie spojrzał na fotografię, jednak jego
żona była bardziej ciekawska. Mia była śliczna. Bardziej podobna była do Liama,
ale uśmiech na pewno odziedziczyła po matce.
- Śliczna – wyszeptała mimowolnie kobieta,
delikatnie się uśmiechając. Czasami zastanawiała się jakby to było gdyby jednak
zabrali ze sobą również i Mię.
- Margaret zostaw już to zdjęcie – warknął jej
mąż, wyrywając jej fotografię z rąk, po czym podarł ją na kilka małych
kawałeczków. – Zapomnij o nich! Już nigdy więcej ich nie zobaczymy, a nasza
córka będzie miała spokój.
- Ale… Ale to nasza wnuczka – wyjąkała, wpatrując się
w kawałki zdjęcia porozrzucane po podłodze.
- Przestań – warknął. – Wnuków na pewno się
jeszcze doczekamy, a tego bachora nam do szczęścia nie potrzeba. A teraz
zadzwoń do Sutton i zaproś ją i Scotta na kolację, dawno nie spędzaliśmy razem
czasu – dodał, zadowolony z siebie. Gdyby tylko wiedział jak to wszystko się
potoczy, nie byłby taki szczęśliwy.
---
Brunetka
siedziała przy oknie, wpatrując się w panoramę Nowego Jorku. Ciągle myślała o
jednym, a mianowicie o tym, co wydarzyło się podczas walki i zaraz po niej. Nadal nie
wiedziała, o co Liam’owi chodziło i co tak naprawdę ich łączyło. Lola dała im
adres jej rodziców, ale niestety nigdy się w jej rodzinnym domu się nie pojawili. Z
głębokim westchnięciem, w głowie kolejny raz przetwarzała rozmowę z rodzicami i
siostrą, która tak naprawdę nic nowego nie wniosła.
- Kim jest Liam? – Była wściekła i jej rodzina
doskonale o tym wiedziała. Od progu zaczęła zadawać niewygodne dla nich
pytania, których na pewno się nie spodziewali. Byli pewni, że Nowy Jork będzie
miejscem bezpiecznym i ‘’przeszłość’’ ich nigdy nie znajdzie. – Mamo? Tato?
Claire? Kim do cholery jest Liam Payne?!
- Nie mam pojęcia o czym mówisz – odpowiedziała
spokojnie jej siostra. – Skąd mamy wiedzieć, kim jest jakiś tam Liam?
- Nie udawaj! – Warknęła Sutton, choć może jej
rodzina naprawdę nie znała Payne’a. W końcu nie musieli wiedzieć o każdym jej
ruchu. – Byłam na walce bokserskiej i Liam, który tę walkę wygrał rozpoznał
mnie!
- Może cię z kimś pomylił – mruknęła cicho
Margaret, nawet nie podnosząc wzroku. To ona z całej trójki była najbardziej przerażona
zaistniałą sytuacją. – Ja sama widziałam wiele podobnych do ciebie dziewcząt.
- Twoja matka ma ra…
- To niby skąd wiedział jak mam na imię? –
Przerwała ojcu. – Nie okłamujcie mnie, błagam was! Powiedzcie prawdę… Znacie
Liama?
- Nie – odpowiedziała szybko Claire, przewracając
oczami. – Myślisz, że znamy wszystkich ludzi z którymi się zadawałaś?
Rozmawiałaś z nim?
- Nie chciała – odpowiedział za nią, dotąd
milczący Scott. – Ale Lola z nimi gadała – dodał. Scott uparł się, że pojedzie
z Sutton, aby pogadać z jej rodzicami, mimo, że ona nadal była na niego zła.
- I co powiedzieli?
- Co?
- Odpowiedzcie!
- Raczej twoim sponsorem – burknęła Claire,
zwracając uwagę reszty. – No co? Byłaś narkomanką, więc jestem pewna, że miałaś
kogoś, kto cię utrzymywał. Osobiście nigdy Liama nie poznałam, ale na sto
procent był kimś, kto dawał ci kasę w zamian za… No sama wiesz za co – dodała.
Sutton była zszokowana, bo co jeśli Claire miała rację? Skoro była zdolna do
brania narkotyków, mogła też być zwykłą dziwką.
- Claire! – Oburzyła się pani Irwin, głośno
wzdychając. – Nie znamy Liama i nie mamy pojęcia, kim on mógł dla ciebie być.
Może to zwykły znajomy? Poza tym skoro jest z Londynu, to raczej już go więcej
nie zobaczysz, więc nie masz się czym martwić – dodała, uspokajając córkę.
- A co jeśli on byłby wstanie mi pomóc? Co jeśli…
- Nie! – Przerwał jej ojciec, tracąc powoli
cierpliwość. – Przestań zawracać sobie głowę przeszłością! Nigdy już sobie nic
nie przypomnisz, rozumiesz? Lekarze nam wszystko powiedzieli! Nie ma żadnych
szans na to abyś kiedykolwiek odzyskała pamięć i lepiej się z tym pogódź!
- John! Oszalałeś? – Warknęła Maraget, widząc zrozpaczoną
córkę.
- Musiała w końcu usłyszeć prawdę. Jest dorosła i
to jej życie.
- Cóż za ironia – wtrąciła Claire, głośno
wzdychając.
- Zamilcz – mruknęła jej matka. – Sutton to nie
tak… Ojciec powiedział prawdę, ale jestem pewna, że jest ktoś, kto będzie ci
potrafił pomóc.
- Czyli to prawda? – Załkała. – Nigdy nic sobie
nie przypomnę?
- Przykro mi – odpowiedziała kobieta, spuszczając
wzrok. – Rozumiesz teraz, dlaczego nie chcemy żebyś myślała o przeszłości?
- A-ale…
- Kochanie… Wiem, że to dla ciebie trudne, ale my
tylko chcemy cię chronić – przerwała jej. – My tylko chcemy cię chronić.
- Wszystko w
porządku? – Jej rozmyślenia przerwał Scott, który pojawił się obok niej. Chłopak
przeprosił ją za swoje zachowanie i obiecał, że pomoże jej jak tylko będzie mógł.
– Nadal o nim myślisz – westchnął, nie kryjąc swojej zazdrości.
- Nie mogę
przestać – przyznała. – Muszę się dowiedzieć, o co tu chodzi – dodała.
- A co jeśli on
cię naprawdę z kimś pomylił?
- To możliwe –
zgodziła się. – Ale ja w głębi serca wiem, że prawda jest inna. Moi rodzice coś
przede mną ukrywają, a ja muszę dowiedzieć się, co – mruknęła, wyciągając
telefon z kieszeni, który zaczął wibrować. Wiadomość.
Lola ;**
Liam i spółka dziś wyjeżdżają,
jadą już na lotnisko. Spotkałam ich przed domem twoich rodziców i wyjaśniło się
wszystko. Liam cię z kimś pomylił, przykro mi. Mam wpaść?
- Od kogo? –
Zapytał brunet, widząc smutną minę swojej dziewczyny. – Sutton?
- Od Loli –
odpowiedziała cicho. – Spotkała ich, wychodzili z domu moich rodziców – wyjaśniła.
- I co?
- I miałeś rację –
zaśmiała się smutno. – Liam mnie z kimś po prostu pomylił. Pójdę się położyć –
dodała, kierując się w stronę sypialni. Szybko odpisała również Loli, że da
sobie radę sama i, że spotkają się jutro. Teraz musiała odpocząć i pomyśleć, bo
ostatnie wydarzenia sprawiły, że coraz bardziej chciała sobie wszystko przypomnieć.
---
- Jesteś pewien,
że dobrze zrobiłeś? – Zapytał Zayn, kiedy siedzieli już w samolocie. Za kilka
godzin będą w domu, choć wcale tego nie chcieli. Woleliby zostać i wyjaśnić sytuację
z Sutton.
- Nie –
odpowiedział mu Liam, przymykając oczy. – Ale nie miałem innego wyjścia.
- Żartujesz
sobie? – Prychnął Malik. – Nie miałeś wyjścia? Cholera Liam! Pamiętasz jak
bardzo cierpiałeś po utracie Sutton? Jak jej szukałeś? Jak codziennie modliłeś się
żeby do ciebie wróciła? A teraz, co?! Odnalazłeś ją i nic z tym nie zrobisz?
- Dobrze wiesz,
że to nie jest takie proste – westchnął.
- I co? No, co
dalej, Zayn? – Warknął zdenerwowany Payne. – Miałbym jej powiedzieć o tym jak
ją traktowałem? Jak ją poznałem? Jak zaszła ze mną w niechcianą ciążę? Jak ją
porwano? To miałbym jej powiedzieć?! Jestem pewien, że byłaby w siódmym niebie!
- Liam…
- Błagam cię, daj
mi spokój – poprosił. – Wiem, że nie zgadzacie się z moją decyzją i to
rozumiem, bo ja sam się do końca z nią nie zgadzam, ale rozmowa z jej rodzicami
uświadomiła mi, że dobrze jest tak jak teraz. Ona jest szczęśliwa i ja… Ja też
jestem szczęśliwy – dodał ciszej.
- A co z Mią?
Powiesz jej prawdę?
- Nie –
odpowiedział szybko, kręcąc głową. – Mia nigdy nie dowie się, że jej matka
żyje. Tak będzie najlepiej – dodał, po czym założył słuchawki na uszy i
zupełnie ignorował wzrok przyjaciela. Liam wiedział, że to co zrobił nie było
do końca przemyślane i pewnie przyjaciele mu tego nie wybaczą, ale tu
najważniejsza była Sutton. Skoro Irwin miała teraz wszystko to, jakim prawem on
miałby to wszystko zniszczyć? Już i tak się przez niego wystarczająco
nacierpiała. A Mia? Ona nigdy się nie dowie. Zresztą tak samo jak i Kim. O niej
też myślał i wie, że z nią będzie szczęśliwy. Wszyscy w końcu zaznają spokój i
będą szczęśliwi.
A przynajmniej
taką miał nadzieję.
__________________________________________
PRZEPRASZAM! Mam nadzieję, że wybaczycie mi tak długą nieobecność, ale jakoś tak trudno było mi napisać ten rozdział i jeszcze te mistrzostwa... ehh. Siatkówka doprowadzi mnie do zawału, serio. Teraz dodaję, bo już ochłonęłam po meczach i dzień przerwy jest! :D Następny rozdział postaram się dodać szybciej :P
Miałam nazawać ten rozdział ukryta prawda, ale jakoś mi to tak dziwnie znajomo brzmiało... hehe xD
Wybaczcie mi błędy (jeśli są, a mogą być, bo jak zwykle pewnie coś przeoczyłam xd).
Do następnego;*
Czytasz = komentujesz!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tych rodziców i Liam też mnie wkurzyl to chore ona musi poznać prawdę uciekaj stamtąd dziewczyno do Londynu bo inaczej nie poznasz prawdy....pzdr Kinga
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńBoże, świetne *.*
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ^.^
OdpowiedzUsuńI czekam na więcej ;)
genialny. czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńCzemu on zrezygnowal
OdpowiedzUsuńJej rodzice<<<<
Płakałam, no halo!
Super!!! kiedy nowy?????
OdpowiedzUsuńKurczę no Liam czemu się poddajes tak szybko? Czekam na nowy rozdział! Dodaj szybciutko!
OdpowiedzUsuńPodałeś*
UsuńSuper opowiadanie, jak wiele innych które czytam.
OdpowiedzUsuńNa dzień dzisiejszym mam zaznaczonych chyba z osiemnaście, które nie są dokończone... dzień w dzień sprawdzam czy jest nowy rozdział...
A wiecie jak się czuje kiedy opowiadania nie są skończone?
Jakbym miała amnazje, część zabranego życia...
Czekam z niecierpliwością na resztę opowiadania. :)
Pozdrawiam MG
P.S. Taki komentarz mam zamiar wstawić pod każdym nie skończonym opowiadaniem, które czytam, a raczej zaczełam czytać, gdyż nie są skończone, niestety.
Miało być amnezje... ;)
OdpowiedzUsuń