poniedziałek, 15 września 2014

Seria II - 03.

3. Zatajona prawda. 


Margaret Irwin była przerażona. Oczywiście, że po ostatniej rozmowie z córką spodziewała się, że sprawy się teraz skomplikują, ale nawet w najgorszych snach nie przypuszczała, że znowu go zobaczy. Miała nadzieję, że zostawi jej rodzinę w spokoju i będą żyć tak jak dotychczas.

- Jak mogliście to zrobić? – Warknął, mocno zaciskając pięści. Był wściekły, ale to było chyba normlane. Został oszukany, z resztą nie tylko on i przez to ucierpiało wiele osób. – Jak mogliście zrobić to własnej córce?

- Nie wiem, o czym mówisz – trzymał się swojego John, ale coraz marniej to wszystko wyglądało. Przecież nie może wmówić Liam’owi, że Sutton to nie Sutton tylko jej siostra bliźniaczka, która była przez nich ukrywana… A może jednak może? – Wyjdźcie z mojego domu – warknął, jednak nikt nawet nie drgnął. Zayn skrzyżował ręce na klatce piersiowej, teatralnie przewracając oczami. Jasne, już sobie idą. Nie.

- Nigdzie nie idę – oznajmił Liam, ciężko oddychając. – Gdzie jest Sutton? Zaraz wszystko jej wyjaśnicie! Powiecie, co zrobiliście!

- Ona o niczym się nie dowie, rozumiesz mnie? – Mruknął pan Irwin, biorąc krok w stronę Liama. – Sutton przeżywała ciężkie chwile i dopiero teraz jest naprawdę szczęśliwa, więc nawet nie waż się tego niszczyć!

- Wywieźliście ją! Myśleliśmy, że nie żyje! – Wtrąciła się Alaska, nie wytrzymując.

- Bo przez was stracilibyśmy córkę! Musieliśmy ją zabrać!– Krzyknął John. – To była wasza wina! Wasza! Ten wypadek, jej problemy z pamięcią! To wszystko wasza wina i teraz macie się stąd wynosić! Nigdy nie chcę was więcej widzieć, zrozumiano?

- To nie była nasza wina! – Warknął Zayn, widząc minę Liama. Przez pewien czas jego przyjaciel naprawdę wierzył, że to co stało się Sutton to była jego wina i zajęło wiele czasu zanim zrozumiał, że to wszystko przez Stana. – Rozumie pan? To był cholerny wypadek! Nie możecie…

- Nie chodzi tylko o wypadek! Co z porwaniem? Z gwałtem? – Wrzeszczała zrozpaczona Margaret, przypominając sobie o wydarzeniach sprzed pięciu lat. – Też chcecie jej o tym powiedzieć? Ona teraz nic nie pamięta i nie cierpi, rozumiecie? Dlaczego nie możecie zrozumieć, że teraz jest jej lepiej?

- Ale… Ona ma dziecko!

- I co z tego? – Warknęła kobieta, wpatrując się w zdenerwowaną Alaskę. – Powiesz jej, że ma 5 letnie dziecko, które zostawiła? To chcesz jej powiedzieć?

- To wy ją pozbawiliście rodzicielstwa!

- My pozbawiliśmy ją cierpienia!                 
                  
- Było z nią już dobrze!

Liam wyłączył się z tej rozmowy zaraz po tym jak ojciec Sutton powiedział, że wypadek i porwanie to ich wina. Jego wina. Nie mógł znieść, że przez niego Sutton przechodziła przez te wszystkie straszne rzeczy. Powoli zaczynał rozumieć jej rodziców, mimo, że ich rozumowanie nie miało żadnego sensu. Ale w tym momencie nic nie miało sensu i chyba lepiej jednak będzie, gdy wszyscy będą żyć tak jak dotychczas.

- Oni mają rację – powiedział nagle, zwracając tym uwagę reszty. – Sutton nie może się dowiedzieć.

- Zwariowałeś? – Prychnął Harry, który gotów był rzucić się z pięściami na ojca swojej przyjaciółki. – Teraz, gdy ją odnalazłeś, chcesz się poddać?

- Będzie tylko nie potrzebnie cierpiała, to nie ma sensu – dodał, spuszczając wzrok. – Jest szczęśliwa i to jest najważniejsze.

- Liam… - Zaczęła Alaska, lecz brat jej natychmiast przerwał.

- Nie, Al. – Westchnął. – Nic jej nie powiemy, nigdy więcej się już z nią nie spotkamy, jasne? Sutton jest szczęśliwa, nic jej nie potrzeba.

- A co z Mią? – Zapytał Zayn. – Chcesz pozbawić córkę matki?

- Do tej pory jakoś sobie radziliśmy, wszystko będzie dobrze – odpowiedział. – Mają państwo rację, jeszcze dziś wyjeżdżamy. Proszę wmówić Sutton, że to zwykła pomyłka i jej przyjaciółce też, bo ona akurat wie więcej. Życzę powodzenia, żegnam – zakończył, po czym zniknął za drzwiami domu państwa Sutton. W jego ślady poszli i jego przyjaciele, jednak Alaska zanim wyszła, postanowiła poruszyć jeszcze sumienie rodziców Sutton.

- Proszę – warknęła, podając im zdjęcie. – To wasza wnuczka. Mam nadzieję, że jesteście szczęśliwi po tym jak zniszczyliście życie temu dziecku. Przez was Mia prawdopodobnie nigdy nie pozna własnej matki – dodała, wychodząc za resztą. John nawet nie spojrzał na fotografię, jednak jego żona była bardziej ciekawska. Mia była śliczna. Bardziej podobna była do Liama, ale uśmiech na pewno odziedziczyła po matce.

- Śliczna – wyszeptała mimowolnie kobieta, delikatnie się uśmiechając. Czasami zastanawiała się jakby to było gdyby jednak zabrali ze sobą również i Mię.

- Margaret zostaw już to zdjęcie – warknął jej mąż, wyrywając jej fotografię z rąk, po czym podarł ją na kilka małych kawałeczków. – Zapomnij o nich! Już nigdy więcej ich nie zobaczymy, a nasza córka będzie miała spokój.

- Ale… Ale to nasza wnuczka – wyjąkała, wpatrując się w kawałki zdjęcia porozrzucane po podłodze.

- Przestań – warknął. – Wnuków na pewno się jeszcze doczekamy, a tego bachora nam do szczęścia nie potrzeba. A teraz zadzwoń do Sutton i zaproś ją i Scotta na kolację, dawno nie spędzaliśmy razem czasu – dodał, zadowolony z siebie. Gdyby tylko wiedział jak to wszystko się potoczy, nie byłby taki szczęśliwy.


---


Brunetka siedziała przy oknie, wpatrując się w panoramę Nowego Jorku. Ciągle myślała o jednym, a mianowicie o tym, co wydarzyło się podczas walki i zaraz po niej. Nadal nie wiedziała, o co Liam’owi chodziło i co tak naprawdę ich łączyło. Lola dała im adres jej rodziców, ale niestety nigdy się w jej rodzinnym domu się nie pojawili. Z głębokim westchnięciem, w głowie kolejny raz przetwarzała rozmowę z rodzicami i siostrą, która tak naprawdę nic nowego nie wniosła.


- Kim jest Liam? – Była wściekła i jej rodzina doskonale o tym wiedziała. Od progu zaczęła zadawać niewygodne dla nich pytania, których na pewno się nie spodziewali. Byli pewni, że Nowy Jork będzie miejscem bezpiecznym i ‘’przeszłość’’ ich nigdy nie znajdzie. – Mamo? Tato? Claire? Kim do cholery jest Liam Payne?!

- Nie mam pojęcia o czym mówisz – odpowiedziała spokojnie jej siostra. – Skąd mamy wiedzieć, kim jest jakiś tam Liam?

- Nie udawaj! – Warknęła Sutton, choć może jej rodzina naprawdę nie znała Payne’a. W końcu nie musieli wiedzieć o każdym jej ruchu. – Byłam na walce bokserskiej i Liam, który tę walkę wygrał rozpoznał mnie!

- Może cię z kimś pomylił – mruknęła cicho Margaret, nawet nie podnosząc wzroku. To ona z całej trójki była najbardziej przerażona zaistniałą sytuacją. – Ja sama widziałam wiele podobnych do ciebie dziewcząt.

- Twoja matka ma ra…

- To niby skąd wiedział jak mam na imię? – Przerwała ojcu. – Nie okłamujcie mnie, błagam was! Powiedzcie prawdę… Znacie Liama?

- Nie – odpowiedziała szybko Claire, przewracając oczami. – Myślisz, że znamy wszystkich ludzi z którymi się zadawałaś? Rozmawiałaś z nim?

- Nie chciała – odpowiedział za nią, dotąd milczący Scott. – Ale Lola z nimi gadała – dodał. Scott uparł się, że pojedzie z Sutton, aby pogadać z jej rodzicami, mimo, że ona nadal była na niego zła.

- I co powiedzieli?

- Czy Liam był moim… Moim chłopakiem? – Zapytała nagle, nie odpowiadając na pytanie rodzicielki.

- Co?

- Odpowiedzcie!

- Raczej twoim sponsorem – burknęła Claire, zwracając uwagę reszty. – No co? Byłaś narkomanką, więc jestem pewna, że miałaś kogoś, kto cię utrzymywał. Osobiście nigdy Liama nie poznałam, ale na sto procent był kimś, kto dawał ci kasę w zamian za… No sama wiesz za co – dodała. Sutton była zszokowana, bo co jeśli Claire miała rację? Skoro była zdolna do brania narkotyków, mogła też być zwykłą dziwką.

- Claire! – Oburzyła się pani Irwin, głośno wzdychając. – Nie znamy Liama i nie mamy pojęcia, kim on mógł dla ciebie być. Może to zwykły znajomy? Poza tym skoro jest z Londynu, to raczej już go więcej nie zobaczysz, więc nie masz się czym martwić – dodała, uspokajając córkę.

- A co jeśli on byłby wstanie mi pomóc? Co jeśli…

- Nie! – Przerwał jej ojciec, tracąc powoli cierpliwość. – Przestań zawracać sobie głowę przeszłością! Nigdy już sobie nic nie przypomnisz, rozumiesz? Lekarze nam wszystko powiedzieli! Nie ma żadnych szans na to abyś kiedykolwiek odzyskała pamięć i lepiej się z tym pogódź!

- John! Oszalałeś? – Warknęła Maraget, widząc zrozpaczoną córkę.

- Musiała w końcu usłyszeć prawdę. Jest dorosła i to jej życie.

- Cóż za ironia – wtrąciła Claire, głośno wzdychając.

- Zamilcz – mruknęła jej matka. – Sutton to nie tak… Ojciec powiedział prawdę, ale jestem pewna, że jest ktoś, kto będzie ci potrafił pomóc.

- Czyli to prawda? – Załkała. – Nigdy nic sobie nie przypomnę?

- Przykro mi – odpowiedziała kobieta, spuszczając wzrok. – Rozumiesz teraz, dlaczego nie chcemy żebyś myślała o przeszłości?

- A-ale…

- Kochanie… Wiem, że to dla ciebie trudne, ale my tylko chcemy cię chronić – przerwała jej. – My tylko chcemy cię chronić.


- Wszystko w porządku? – Jej rozmyślenia przerwał Scott, który pojawił się obok niej. Chłopak przeprosił ją za swoje zachowanie i obiecał, że pomoże jej jak tylko będzie mógł. – Nadal o nim myślisz – westchnął, nie kryjąc swojej zazdrości.

- Nie mogę przestać – przyznała. – Muszę się dowiedzieć, o co tu chodzi – dodała.

- A co jeśli on cię naprawdę z kimś pomylił?

- To możliwe – zgodziła się. – Ale ja w głębi serca wiem, że prawda jest inna. Moi rodzice coś przede mną ukrywają, a ja muszę dowiedzieć się, co – mruknęła, wyciągając telefon z kieszeni, który zaczął wibrować. Wiadomość.


Lola ;**
Liam i spółka dziś wyjeżdżają, jadą już na lotnisko. Spotkałam ich przed domem twoich rodziców i wyjaśniło się wszystko. Liam cię z kimś pomylił, przykro mi. Mam wpaść?



- Od kogo? – Zapytał brunet, widząc smutną minę swojej dziewczyny. – Sutton?

- Od Loli – odpowiedziała cicho. – Spotkała ich, wychodzili z domu moich rodziców – wyjaśniła.

- I co?

- I miałeś rację – zaśmiała się smutno. – Liam mnie z kimś po prostu pomylił. Pójdę się położyć – dodała, kierując się w stronę sypialni. Szybko odpisała również Loli, że da sobie radę sama i, że spotkają się jutro. Teraz musiała odpocząć i pomyśleć, bo ostatnie wydarzenia sprawiły, że coraz bardziej chciała sobie wszystko przypomnieć.


---


- Jesteś pewien, że dobrze zrobiłeś? – Zapytał Zayn, kiedy siedzieli już w samolocie. Za kilka godzin będą w domu, choć wcale tego nie chcieli. Woleliby zostać i wyjaśnić sytuację z Sutton.

- Nie – odpowiedział mu Liam, przymykając oczy. – Ale nie miałem innego wyjścia.

- Żartujesz sobie? – Prychnął Malik. – Nie miałeś wyjścia? Cholera Liam! Pamiętasz jak bardzo cierpiałeś po utracie Sutton? Jak jej szukałeś? Jak codziennie modliłeś się żeby do ciebie wróciła? A teraz, co?! Odnalazłeś ją i nic z tym nie zrobisz?

- Dobrze wiesz, że to nie jest takie proste – westchnął. 

- To jest bardzo proste! – Warknął Zayn. – Cholernie proste! Gdybyś jej powiedział to jestem pewien, że by ci uwierzyła i…

- I co? No, co dalej, Zayn? – Warknął zdenerwowany Payne. – Miałbym jej powiedzieć o tym jak ją traktowałem? Jak ją poznałem? Jak zaszła ze mną w niechcianą ciążę? Jak ją porwano? To miałbym jej powiedzieć?! Jestem pewien, że byłaby w siódmym niebie!

- Liam…

- Błagam cię, daj mi spokój – poprosił. – Wiem, że nie zgadzacie się z moją decyzją i to rozumiem, bo ja sam się do końca z nią nie zgadzam, ale rozmowa z jej rodzicami uświadomiła mi, że dobrze jest tak jak teraz. Ona jest szczęśliwa i ja… Ja też jestem szczęśliwy – dodał ciszej.

- A co z Mią? Powiesz jej prawdę?

- Nie – odpowiedział szybko, kręcąc głową. – Mia nigdy nie dowie się, że jej matka żyje. Tak będzie najlepiej – dodał, po czym założył słuchawki na uszy i zupełnie ignorował wzrok przyjaciela. Liam wiedział, że to co zrobił nie było do końca przemyślane i pewnie przyjaciele mu tego nie wybaczą, ale tu najważniejsza była Sutton. Skoro Irwin miała teraz wszystko to, jakim prawem on miałby to wszystko zniszczyć? Już i tak się przez niego wystarczająco nacierpiała. A Mia? Ona nigdy się nie dowie. Zresztą tak samo jak i Kim. O niej też myślał i wie, że z nią będzie szczęśliwy. Wszyscy w końcu zaznają spokój i będą szczęśliwi.

A przynajmniej taką miał nadzieję. 

__________________________________________
PRZEPRASZAM! Mam nadzieję, że wybaczycie mi tak długą nieobecność, ale jakoś tak trudno było mi napisać ten rozdział i jeszcze te mistrzostwa... ehh. Siatkówka doprowadzi mnie do zawału, serio. Teraz dodaję, bo już ochłonęłam po meczach i dzień przerwy jest! :D Następny rozdział postaram się dodać szybciej :P

Miałam nazawać ten rozdział ukryta prawda, ale jakoś mi to tak dziwnie znajomo brzmiało... hehe xD

Wybaczcie mi błędy (jeśli są, a mogą być, bo jak zwykle pewnie coś przeoczyłam xd).

Do następnego;*

Czytasz = komentujesz!

12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem tych rodziców i Liam też mnie wkurzyl to chore ona musi poznać prawdę uciekaj stamtąd dziewczyno do Londynu bo inaczej nie poznasz prawdy....pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to opowiadanie ^.^
    I czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny. czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu on zrezygnowal
    Jej rodzice<<<<
    Płakałam, no halo!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super!!! kiedy nowy?????

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurczę no Liam czemu się poddajes tak szybko? Czekam na nowy rozdział! Dodaj szybciutko!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super opowiadanie, jak wiele innych które czytam.
    Na dzień dzisiejszym mam zaznaczonych chyba z osiemnaście, które nie są dokończone... dzień w dzień sprawdzam czy jest nowy rozdział...

    A wiecie jak się czuje kiedy opowiadania nie są skończone?
    Jakbym miała amnazje, część zabranego życia...
    Czekam z niecierpliwością na resztę opowiadania. :)

    Pozdrawiam MG

    P.S. Taki komentarz mam zamiar wstawić pod każdym nie skończonym opowiadaniem, które czytam, a raczej zaczełam czytać, gdyż nie są skończone, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miało być amnezje... ;)

    OdpowiedzUsuń